Podczas oświadczenia prezydentowi towarzyszyły, ubrane na czarno, żony Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - Barbara Kamińska i Romualda Wąsik.

Wąsik i Kamiński właściwie zlikwidowali korupcję w Polsce?

Prezydent Andrzej Duda zaczął swoje wystąpienie od stwierdzenia, że "opinię publiczną niepokoi sprawa ministrów-posłów Wąsika i Kamińskiego". Przypomniał, że sprawa ma swoje korzenie w 2007 roku, kiedy to powstało Centralne Biuro Antykorupcyjne. Stwierdził, że Kamiński i Wąsik bezpardonowo walczyli ze zjawiskiem korupcji nie pośród "zwykłych obywateli", ale nawet na poziomie ówczesnej koalicji rządzącej, co przeszło do historii jako afera gruntowa.

Reklama

Prezydent uznał, że Wąsik i Kamiński właściwie zlikwidowali korupcję w Polsce. Zdaniem Dudy walczono z nimi na różne sposoby, aż do skazania ich na karę więzienia. Będąc wtedy prezydentem, Duda, jak sam stwierdził, nie mógł się pogodzić, aby tak prawi ludzie siedzieli w więzieniu i wydał akt ułaskawienia. Uznał teraz, że prawo łaski wolno mu zastosować w absolutnie każdym przypadku, a Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie przyznał mu rację i uznał ułaskawienie.

"Niestety, sądy to zakwestionowały i chociaż ludzie czekają latami, żeby odbyć karę, to tym razem panowie ministrowie-posłowie zostali osadzeni. Rozpoczęli strajk głodowy. Sytuacja była napięta, protestowałem i ja, ponieważ cały czas stoję na stanowisku, że moje ułaskawienie z 205 roku było skuteczne".

Czy Andrzej Duda ponownie ułaskawił posłów?

"Na wniosek małżonek panów ministrów zdecydowałem się wszcząć postępowanie ułaskawieniowe. Prokurator Generalny nie zawiesił w tym czasie wykonywania kary, chociażby ze względów humanitarnych, ale nie zwolnił panów-ministrów mimo hospitalizacji i strajku głodowego. Ubolewam nad tym. Akta wróciły z Ministerstwa Sprawiedliwości, wraz z negatywną opinią Adama Bodnara" - stwierdził prezydent.

"Potwierdzam skierowanie wniosku o ułaskawienie do Adama Bodnara. Mam nadzieję, że minister sprawiedliwości się nad nią pochyli" - powiedział Andrzej Duda.

Głos zabrały też żony. Powiedziały, że to trwało 15 długich dni i że jadą do zakładów karnych, odebrać swoich mężów. Podziękowały wszystkim, którzy je wspierali, a także Andrzejowi Dudzie.