Zakaz GMO w paszach przesunięty o kolejne 5 lat?
W czwartek sejmowa komisja rolnictwa rozpatrzyła, po pierwszym czytaniu, rządowy projekt nowelizacji ustawy o paszach. Komisja przyjęła projekt bez poprawek.
Komisja odrzuciła poprawkę Zbigniewa Dolaty (PiS), która przewiduje, że zakaz stosowania pasz GMO przesunięty byłby o dwa lata - do 1 stycznia 2027 r.
Omówiony przez komisję projekt to siódma nowelizacja ustawy o paszach z 2006 r., której celem było m.in. zastąpienie importowanej, genetycznie modyfikowanej śruty sojowej, polskim roślinami białkowymi w paszach przeznaczonych dla zwierząt. Cel ten od początku okazał się nierealny, dlatego kolejne rządy przesuwały termin wejścia w życie tego zakazu.
Zależność Polski od importu soi
W uzasadnieniu do projektu wskazano, że "analiza bilansu paszowego w Polsce wskazuje, że w strefie klimatycznej Polski obecnie praktycznie nie ma alternatywnych surowców wysokobiałkowych umożliwiających wyeliminowanie importowanej śruty sojowej z produkcji pasz".
Według autorów projektu zastąpienie białka sojowego krajowymi nasionami roślin strączkowych będzie trudne ze względu na graniczne udziały tych pasz w dietach (dopuszczalne ilości), szczególnie w mieszankach paszowych dla młodego drobiu i młodych świń, a także ze względu na nadmierną zawartość węglowodanów strukturalnych (włókna) oraz substancji antyodżywczych (alkaloidy, taniny).
Wiceminister rolnictwa Jacek Czerniak uzasadniając projekt w czwartek podczas pierwszego czytania zwrócił uwagę, że problem nie dotyczy tylko Polski, ale całej UE, która sprowadza rocznie 40 mln ton śruty sojowej, czyli 92 proc. białka potrzebnego do produkcji pasz. Poinformował, że Polska rocznie importuje ok. 2,5 mln ton śruty sojowej.
Konsekwencje dla produkcji żywności
Podczas dyskusji powtarzano argumenty przytaczane przy okazji poprzednich nowelizacji - o niechęci firm paszowych do korzystania z polskich roślin białkowych, o braku zainteresowania produkcją roślin białkowych przez rolników ze względu na małą opłacalność i niemożność jej zbycia, o zaletach śruty sojowej w karmieniu zwierząt. Poseł Krzysztof Ardanowski (Kukiz'15) określił je jako "bałamutne", stwierdzając, że za kolejnym przedłużeniem terminu wejścia w życie zakazu stosowania pasz GMO stają zakłady paszowe i importerzy.
Zbigniew Dolata (PiS) wskazał zaś, że import soi kosztuje nasz kraj 6 mld zł, a pieniądze te w dużej części mogłyby trafiać do polskich rolników. Przypomniał także , że Polska eksportuje duże ilość śruty rzepakowej, która jest wykorzystywana m.in. w Danii do produkcji pasz. Przekonywał, że PiS nie chce zakazywać importu soi, ale opowiada się za wprowadzeniem mechanizmu wskaźnikowego. Robert Telus (PiS) zarzucił zaś koalicji rządzącej, że wstrzymuje w sejmowej "zamrażarce" przygotowany przez PiS projekt ustawy o celach wskaźnikowych.
Za rządową propozycją dalszego odsunięcia zakazu stosowania pasz opowiedziała się strona społeczna - Izba Zbożowo-Paszowa i Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz. Przytaczano głównie argumenty ekonomiczne, wskazując na możliwą utratę konkurencyjności produkcji m.in. drobiu, a co za tym idzie zmniejszenie tej produkcji, co wpłynęłoby na wykorzystywanie wszystkich zbóż.
Wiceminister Czerniak odnosząc się do zarzutu ws. przetrzymywania projektu ustawy o celach wskaźnikowych wyjaśnił, że nie jest ona procedowana, gdyż wymaga notyfikacji w Światowej Organizacji Handlu (WTO).