Wczoraj RPP podniosła stopy procentowe ku pewnemu zaskoczeniu rynku. Chcieliśmy, aby tak się to odbyło. Rynek przewidywał podwyżkę o 15 pkt. bazowych, a my podnieśliśmy o 40, prawie trzykrotnie więcej – i też chcieliśmy, aby tak się to odbyło” – powiedział w czwartek prezes NBP Adam Glapiński na konferencji prasowej.

Powodem podwyżki, stóp, jak powiedział Adam Glapiński, jest niedopuszczenie do utrwalenia się podwyższonej inflacji w średnim terminie.

„Ryzyko przekroczenia przez inflację poziomu naszego celu inflacyjnego w średnim terminie, w ostatnim okresie wzrosło bardzo mocno ze względu na wystąpienie kolejnych globalnych szoków podażowych. One przesunęły w górę skalę oczekiwań inflacyjnych, cała ścieżka wyraźnie się podniosła w górę, i podniosły w górę całą ścieżkę oczekiwanej inflacji. Ona będzie podniesiona wyżej i na dłużej. I to wiemy jeszcze przed publikacją listopadowej projekcji” – powiedział prezes NBP.

Zastrzegł, że decyzja RPP nie będzie miała natychmiastowych skutków.

Reklama

„Nasza decyzja nie obniży bieżącej inflacji, bo to jest niemożliwe” – powiedział Glapiński.

Dodał, że decyzja RPP oznacza „wycofanie się na pozycje, które były w maju 2020 r.

„Wycofaliśmy dopalacz, który został wprowadzony, aby podtrzymać gospodarkę w czasie kryzysu. Doszliśmy do wniosku, że podstawowe elementy tego kryzysy mamy za sobą, choć nie lekceważymy tego, że pandemia nadal trwa” – stwierdził Glapiński.

Glapiński: wzrost cen prądu dotknie też gospodarstwa domowe

Notowane ostatnio wzrosty cen energii elektrycznej, które już dotykają przedsiębiorstw, dotkną też gospodarstwa domowe - powiedział w czwartek na konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.

Podkreślił, że wzrosty cen energii elektrycznej mają obecnie bezprecedensową skalę.

"Rosnące notowania uprawnień do emisji CO2, co wynika z polityki klimatycznej Unii Europejskiej, co jest decyzją polityczną - przekłada się to na istotny wzrost cen prądu w Europie" - powiedział Glapiński.

"Wzrost cen dotyczy nie tylko przedsiębiorstw, ale dotyczy już i dotknie jeszcze bardziej gospodarstw domowych. To, co się dzieje w tej chwili, ma taką skalę bezprecedensową. My jako bank centralny nie mamy na to żadnego wpływu" - podkreślił.

Dodał, że wpływ na ceny energii może mieć polityka fiskalna. Rząd może oddziaływać za pomocą manipulowania akcyzą, VAT-em, czy dokonując rekompensat.

Szef NBP zaznaczył jednak, że takie działania rządu będą obniżały wpływy do budżetu, które muszą być zrekompensowane z innych źródeł.

Wzrost gospodarczy to efekt nie tylko popytu, ale też inwestycji

Obecny solidny wzrost gospodarczy jest ciągnięty przez popyt konsumpcyjny, ale także po raz pierwszy również przez inwestycje, w tym inwestycje prywatne - mówił prezes NBP Adam Glapiński podczas czwartkowej konferencji dotyczącej oceny bieżącej sytuacji ekonomicznej w Polsce.

Zdaniem Adama Glapińskiego, polska gospodarka znajduje się obecnie w fazie ożywienia i osiągnęła już poziom przedkryzysowy.

"Ten solidny wzrost gospodarczy, jak to jest już od dawna u nas, jest ciągnięty przez popyt konsumpcyjny, ale co po raz pierwszy od bardzo dawna obserwujemy, nastąpił bardzo korzystny proces, że rosną nam inwestycje. I to inwestycje prywatne. Utrzymuje się bardzo korzystna sytuacja w przemyśle i korzystny trend na rynku pracy" - powiedział szef NBP. Jak dodał, bardzo dobra jest także sytuacja pracowników, a wynagrodzenia rosną, chociaż poniżej tempa wydajności pracy, co ocenił jako bardzo korzystne.

"W strukturze przedsiębiorstw sytuacja jest znakomita. Perspektywy koniunktury na przyszły rok są także korzystne" - dodał. Zastrzegł jednak, że rozwój sytuacji zależy także od sytuacji pandemicznej i może mu zagrozić skokowy wzrost zachorowań i zgonów.

Prezes NBP wypowiadał się także na temat źródeł utrzymującego się wysokiego poziomu inflacji nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Wskazał, że obok wysokich cen surowców energetycznych, czynnikami proinflacyjnymi o charakterze szokowym są także drożejące surowce rolne.

"Do tego dochodzą efekty ograniczeń podażowych na niektórych rynkach, wynikające z kryzysu pandemicznego oraz dalszy wzrost cen frachtu międzynarodowego" - podkreślił. Jak dodał, zamknięcie niektórych portów i tras kolejowych powoduje braki komponentów do produkcji np. katalizatorów.

"Nikt tego nie chce, ale prawdopodobnie ta sytuacja utrzyma się jakiś czas, choć wszystkie prognozy zakładają, że nie bardzo długo, nie na długie lata" - ocenił.

"Mamy w tej chwili do czynienia z całą wiązką czynników podażowych, które zbiegają się w jednym czasie - niezależnych od nas, które podwyższają inflację na całym świecie" - podkreślił. Jak opisywał, inflacja jest w wielu krajach na poziomie nienotowanym od wielu lat.

Poziom inflacji do końca roku dobije do 6 proc.

Przewidujemy, że do końca roku wskaźnik inflacji może być w okolicach 6 proc. - powiedział w czwartek prezes NBP Adam Glapiński.

Prezes NBP podkreślił, że Rada Polityki Pieniężnej będzie nadal na bieżąco reagowała na napływające informacje dotyczące kształtowania się koniunktury oraz inflacji.

"Przewidujemy, że do końca roku w okolicach tych 6 procent dobije. Inflacja ma przyczyny zewnętrzne, podażowe i niezależne. Jeśli ta inflacja będzie się utrzymywała wysoko - co zakładamy, że tak będzie - i jeśli koniunktura będzie się utrzymywała na bardzo wysokich obrotach, co też zakładamy, to tworzy oczywiście razem sytuację dla każdego ekonomisty oczywistą - utrwalenia się szoków cenowych, przeniesienie się ich do sfery popytu, czego jeszcze nie ma" - powiedział prezes Narodowego Banku Polskiego.

"Im dłużej się będzie utrzymywał podwyższony poziom inflacji, wynikający z czynników zewnętrznych, podażowych, szokowych, tym większe jest prawdopodobieństwo, że w następnych kwartałach w średnim okresie, który nas interesuje jako cel inflacyjny, to się utrwali w nawykach, w oczekiwaniach, a nawet w efektach drugiej rundy" - dodał prezes.

Przyznał, że "nie ma na razie żadnych efektów drugiej rundy, nie ma spirali cenowo-płacowej". "Ale im dłużej będzie się utrzymywał wysoki poziom inflacji, tym bardziej jest prawdopodobne, że w średnim okresie się pojawi" - dodał.

Prezes NBP o podwyżce stóp: nie przypadkowo nie mówimy ani o początku zacieśniania polityki, ani że było to jednorazowe

W komunikacie po posiedzeniu RPP ws. podwyżek stóp procentowych nie przypadkowo nie ma zdania, które mówi, że jest to początek cyklu zacieśniania, ani że jest to jednorazowe działanie - podkreślił prezes NBP Adam Glapiński.

Szef Narodowego Banku polskiego zaznaczył na czwartkowej konferencji prasowej, że bank nie może tolerować i musi interweniować w momencie trwałego odchylenia od celu inflacyjnego NBP (2,5 proc. plus minus 1 proc.).

"Dlatego RPP po bardzo wielu długich dyskusjach musiała interweniować, żeby wycofać się z tej akomodacji monetarnej właśnie tym momencie. Czy to jest doskonale wybrany moment? Wbrew malkontentom, w naszym przekonaniu to jest właśnie ten moment, kiedy jeszcze nie ma tych procesów przeciwko, którym my podejmujemy teraz działania wycofując akomodację" - powiedział Glapiński.

Prezes banku podkreślił, że "zacieśnienie polityki pieniężnej przez nas musi być ostrożne musi być rozważne". "Trzeba zaostrzyć, ale nie za bardzo żeby +pacjentowi+ nie zaszkodzić" - dodał.

Glapiński dodał, że chce również uprzedzić pytania, czy środowa decyzja RPP o podwyżce stóp procentowych była działaniem jednorazowym, czy początkiem cyklu zacieśniania polityki pieniężnej.

"Przypominam, że nasze komunikaty po posiedzeniach trzeba czytać bardzo dokładnie. Każde zdanie się liczy, czasem każdy wyraz, ale też liczy się każde zdanie, którego nie ma. We wczorajszym komunikacie nie przypadkowo nie ma żadnego zdania, które mówi, że jest to początek cyklu zacieśniania, ale nie ma też żadnego zdania, z którego by wynikało, że to jest jednorazowe działanie. To jest przemyślane" - powiedział.

Rada Polityki Pieniężnej na środowym posiedzeniu podwyższyła referencyjną stopę procentowe NBP do 0,50 proc. z 0,10 proc. w skali rocznej. Stopa lombardowa została podniesiona do 1,00 proc. z 0,50 proc. w skali rocznej; stopa depozytowa została pozostawiona bez zmian i wynosi 0,00 proc. w skali rocznej; stopa redyskonta weksli podniesiona została do 0,51 proc. z 0,11 proc. w skali rocznej, a stopa dyskontowa weksli do 0,52 proc. z 0,12 proc. w skali rocznej.

Jednocześnie Rada podjęła decyzję o podwyższeniu podstawowej stopy rezerwy obowiązkowej z 0,5 proc. do 2,0 proc.

NBP podtrzymuje możliwość interwencji walutowych na rynku

NBP ma w arsenale interwencje walutowe, gdyby na skutek podwyższenia stóp kurs złotego gwałtownie się zmieniał, aby ten ruch spowolnić - powiedział w czwartek na konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.

"My interwencje też sobie zostawiamy pod ręką, gdyby na skutek naszej decyzji dotyczącej zacieśnienia, wycofania akomodacji, podwyższenia stóp, na przykład jakieś nerwowe ruchy były na złotym, gdyby kurs złotego gwałtownie się zmieniał; to pozostawiamy sobie do dyspozycji jakieś działania, żeby ten ruch spowolnić" - powiedział Glapiński.

Dodał, że program skupu aktywów, dla tych którzy uważnie obserwowali kolejne aukcje, jakby wygasł już jakiś czas temu.

"Na ostatniej aukcji zakupiliśmy chyba za 1,8 mld zł, na poprzedniej był to 1 mld zł, czy niewiele więcej. Jak porównamy to z poziomami, które były w momencie uruchomienia, to widać, że jest to właściwie nic. Po prostu podaż zanikła" - podkreślił.

Zaznaczył jednak, że NBP pozostawia sobie ten instrument w swoim arsenale. Dodał, że planowana na 13 października aukcja się odbędzie, choć "nie spodziewa się, aby był na niej jakiś obrót".

Będziemy obserwować, jaki jest efekt podwyżki stóp

Będziemy obserwować, jaki jest efekt podwyżki stop procentowych i w swoim czasie podejmować stosowne decyzje - powiedział podczas czwartkowej konferencji prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.

Prezes NBP zaznaczył, że podwyżka stóp procentowych o 40 pkt, o której w środę zadecydowała Rada Polityki Pieniężnej, jest bardzo duża, prawie trzy razy większa niż ta, którą - jak mówił - "w listopadzie (...) przewidywał rynek". Zaznaczył, że teraz NBP będzie się przyglądać dłuższy czas jaki jest efekt tej podwyżki i w swoim czasie będzie podejmować stosowne decyzje.

Wskazał, że cieszyłby się, gdyby taka operacja była jednorazowa, lub koniunktura w Polsce tak wystrzeliła, że trzeba by było ją schładzać. Podkreślił, że NBP jest odpowiedzialny za to, by wzrost gospodarczy w Polsce był stabilny i zrównoważony. "Zależy nam na tym, żeby w ciągu 20 lat stać się krajem zamożnym, bogatym, gdzie rodziny będą żyły naprawdę na wysokim poziomie, takim jak na Zachodzie" - powiedział. Wskazał jednak, że utrudnień jest dużo, a jednym z nich jest czekające nas przekształcenie energetyczne.

Mówił - podkreślając, że to jest jego osobiste zdanie, a nie szefa NBP, że - o ile Unia Europejska chciałaby nam pomóc w transformacji - to zamiast "środków na ścieżki rowerowe", powinna przekazać pieniądze np. Francji, która wybudowałaby nam elektrownie atomowe, dostarczające czystej energii.