Rynki oczekują wiele po FED – zwłaszcza tego, że niejako potwierdzi możliwość wyraźnego zaostrzenia polityki w latach 2015-16 r., na co wskazywały projekcje stóp procentowych poszczególnych członków FED. Wszystko rozbije się jednak o „niuanse” w komunikacie i podczas konferencji prasowej i ich interpretację przez rynek.

Wykres dzienny BOSSA USD pokazuje utrzymującą się od kilku dni konsolidację przy górnych poziomach. Wsparciem jest rejon 71,21 pkt. oparty o szczyt z maja ub.r., a rynek wciąż ma szansę na test okolic kluczowych 71,58 pkt., które stanowi maksimum z lipca ub.r. Widać, że nawet słabsze dane z USA (wczoraj rozczarowała produkcja przemysłowa, która spadła w sierpniu o 0,1 proc. m/m) nie są w stanie odwrócić trendu. Tak może się stać dopiero po publikacji jutrzejszych informacji z FED (ale nie musi…).

Zapiski z ostatniego posiedzenia Banku Australii, jakie poznaliśmy dzisiaj w nocy utwierdziły raczej inwestorów w tym, że prawdopodobieństwo cięcia stóp procentowych nie jest duże. To dało pretekst do ruchu w stronę ważnych 0,9060-70, ale do testu tych okolic nie doszło. Maksimum to 0,9053, po czym dolar australijski wrócił w stronę 0,90, a impulsem do tego ruchu stały się słowa Christophera Kenta z RBA, którego zdaniem notowania AUD/USD stoją zbyt wysoko i nie odzwierciedlają fundamentów. Dodał, że tańszy AUD byłby na rękę gospodarce. Teoretycznie to nic nowego, ale rynki zawsze szukają pretekstów do pewnych ruchów, które wynikają bardziej z analizy technicznej.

Ta wskazuje, że po ruchu powrotnym w okolice 0,9060 (chociaż ostatecznie do tego poziomu nie dotarliśmy) powinniśmy zobaczyć testowanie nowego dna w rejonie 0,8970, który wynika z zasięgu formacji RGR. Niżej mamy dopiero okolice 0,8880-90. To, czy je zobaczymy będzie już zależeć bardziej od jutrzejszych wieści z FED.

Reklama

Mimo, że teoretycznie w temacie szkockiego referendum od wczorajszego ranka nie pojawiło się nic nowego, to GBP/USD jest 100 pipsów niżej. Doszło też do naruszenia ważnej strefy wsparcia 1,6180-1,6200. Teoretycznie można to przypisać obawom związanym z dzisiejszymi odczytami inflacji CPI na Wyspach. Zwłaszcza, że wcześniejsze dane za lipiec były słabe. Tym razem jednak figury czerwcowe były zgodne z oczekiwaniami rynku – w ujęciu miesięcznym wzrost o 0,4 proc. m/m, a rocznym wyhamowanie do 1,5 proc. r/r. To sygnał, że w temacie terminu podwyżki stóp przez BOE na razie wiele się nie zmienia. Tym samym w centrum uwagi w najbliższym czasie będą miesięczne dane z rynku pracy, oraz kluczowe zapiski z ostatniego posiedzenia Banku Anglii (to jutro – warto będzie śledzić zwłaszcza wspomniane minutki, gdyż ostatnio okazało się, że dwóch członków MPC nieoczekiwanie zagłosowało za podwyżką stóp), oraz czwartkowe referendum w Szkocji. Tutaj lokale zostaną zamknięte o godz. 23:00, a pierwsze wyniki poznamy w piątek rano.

Analiza techniczna GBP/USD pokazuje, że kluczowa w najbliższym czasie będzie kwestia powrotu ponad naruszoną strefę 1,6180-1,6200. Niemniej sam fakt, że doszło do jej naruszenia zwiększa prawdopodobieństwo przetestowania rejonu wsparcia 1,6050-1,6100 przed piątkowymi wynikami szkockiego referendum.