W tym tygodniu lotem błyskawicy świat obiegły ustalenia dziennikarzy The Economist, którzy pochylili się nad stanem uzbrojenia rosyjskiej armii. Wyciągnięte przez nich wnioski wydają się być dla Zachodu i Polski bardzo optymistyczne, a Rosja zmagać ma się już z poważnymi wojennymi problemami.
Stare czołgi jadą na front. Ostrzeżenie polskiego generała
Powołując się na ustalenia holenderskich, szwedzkich, brytyjskich oraz amerykańskich specjalistów, przedstawili niezbyt optymistyczny dla Rosji obraz tego, co dzieje się teraz na ukraińskim froncie, a dokładniej na jego zapleczu. W ciągu trwającej od blisko 2,5 roku wojny Rosja miała stracić, oszczędnie licząc, ponad 3000 tysiące czołgów oraz 5000 tysięcy wozów bojowych, a straty te uzupełniano głównie z magazynów pamiętających jeszcze czasy Związku Radzieckiego.
Analityk IISS, Michael Jerstad twierdzi nawet, że sytuacja jest dla Rosjan z miesiąca na miesiąc coraz gorsza, a w kwestii dostaw sprawnych czołgów na front kraj ten niedługo osiągnąć ma „krytyczny punkt wyczerpania”. A braki te, jak podkreśla The Economist, spowodować mają, że do końca tego roku Rosja przyjąć będzie musiała postawę bardziej defensywną.
I gdy zachodni obserwatorzy zwracają uwagę na fakt, iż brak na froncie nowoczesnego sprzętu i posiłkowanie się starymi maszynami to objaw słabości Rosji, nie wszyscy w Polsce podzielają ten optymizm. W ocenie prof. generała Bogusława Packa, byłego doradcy NATO ds. reformy szkolnictwa wojskowego Ukrainy, jest za wcześnie, aby się cieszyć.
- Ten optymizm jest zdecydowanie przesadny, natomiast samo spostrzeżenie jest trafne. Wyraźnie widać, że Rosjanie w pierwszej kolejności zużywają to, co jest im niepotrzebne. Może jeszcze nie zdejmują czołgów z pomników, ale gdyby okazało się, że zdjęli, to też bym się nie zdziwił, ponieważ w pierwszej kolejności na front dali sprzęt wykorzystywany przez nich w jednostkach, ale nie jako pierwszorzutowy – mówi Forsalowi generał Pacek.
Rosja produkuje nowy sprzęt. Gdzie on jest?
Wojskowy, który od lat obserwuje to, co w militariach dzieje się u naszych wschodnich sąsiadów, zwraca uwagę, że Rosja bardzo wzmocniła swój przemysł wojskowy, przestawiając wiele zakładów z produkcji cywilnej właśnie na wojenną. Z zakładów tych wyjeżdżają nowocześniejsze maszyny, jak choćby czołgi T 90M, ale sporadycznie trafiają one na ukraińskie teatr działań wojennych.
- Nowoczesnego sprzętu na razie używają głównie do testowania, a przykładem są bardzo nowoczesne drony. Ćwiczą też rakiety manewrujące. Zachód robi dokładnie to samo – mówi Bogusław Pacek.
Wojskowy nie wierzy jednocześnie w ostrzeżenia tych, którzy zachwycają się legendami, jakie to nieprzebrane ilości sprzętu Rosjanie trzymać mają w magazynach za Uralem. Przyznaje, co prawda, że są to spore liczby, ale zwraca uwagę na jeden fakt.
- To jest przesada. Mają oczywiście dużo tego sprzętu, a z moich informacji od dysydentów rosyjskich, którzy widzieli to na własne oczy wynika, że to wygląda słabo. Tego sprzętu jest niby bardzo dużo, ale większość się do niczego nie nadaje, bo jak to u Rosjan bywa, liczyła się sztuka. Zawsze ich rozliczano z tego, czy jest, a nie z tego, czy strzela i pod tym względem oni jakość armii oceniają znacznie niżej, niż wygląda to w liczbach. Sami Rosjanie to potwierdzają – mówi generał Pacek.
Rosja szykuje się do większej wojny
Pojawiają się zatem pytania, czemu Rosja, która tak znacząco zwiększyć miała produkcję nowocześniejszego sprzętu, nadal na front kieruje maszyny z czasów Związku Radzieckiego? Gdzie zatem podziewają się te setki, jeśli nawet nie tysiące czołgów i nowszych wozów, które gdyby pojawiły się na froncie, mogłyby szybciej zmienić losy wojny na korzyść agresora? W ocenie generała Packa może być to celowe działanie Rosjan.
- Czy przemysł rosyjski się przestawił i czy produkuje dużo? Tego nie ocenimy na podstawie teatru działań wojennych, bo on obecnie nie wygląda tak, jakby Rosja chciała zwyciężyć, gdyż ona sama tego nie wykazuje. Ona chce wyczerpać Ukrainę i to jest jej cel. Wyczerpana Ukraina na 50 lat da Rosji szansę, że będzie zachowywała się tak, jak Rosja chce. A pokonana Ukraina za kilka lat się podniesie i znów będzie walczyć – mówi generał.
Wojskowy stawia jednocześnie hipotezę, co Rosjanie mają robić z nowszym sprzętem, który opuszcza ich fabryki i nie pojawia się na froncie. Ta zaś nie jest dla nas zbyt optymistyczna, choć jak zaznacza sam generał Pacek, niekoniecznie do wydarzeń tych musi dojść.
- Jest wiele dowodów na to, że Rosja w znacznym stopniu zwiększyła produkcję nowego uzbrojenia. Moja osobista teoria jest taka, że Rosja przygotowuje w tej chwili potencjał do wojny, która może nastąpić, lub nie. Według mnie nie nastąpi, ale gdyby zaszły odkreślone okoliczności, to może nastąpić. A to oznacza, że kiedy za jakiś czas Rosja zaprezentuje nowoczesny sprzęt, rakiety hipersoniczne, zdolności kosmiczne i zażąda strefy buforowej, to nie wiadomo, jak się zachowa NATO i USA. Rosja teraz przygotowuje się do większej wojny, która nie musi wcale nastąpić – podkreśla generał Pacek.