Dopiero po tygodniu trwania ukraińskiego natarcia w regionie Kurska strona ukraińska poluzowała nieco blokadę informacyjną i na światło dzienne zaczynają wypływać zdjęcia oraz filmy z pierwszych dni operacji. A na nich zobaczyć można niezwykłe ciekawostki.

Polskie czołgi wjechały do Rosji

Czujne oczy militarnych obserwatorów wypatrzyły, że już w pierwszych dniach operacji kurskiej na czele jednej z brygad pojawiły się znane od lat w Polsce czołgi PT-91 Twardy. Stanowić miały one czołówki ukraińskiej, 22. Brygady Zmechanizowanej, która nacierając zadała Rosjanom dość duże straty. Na filmy te zwrócono uwagę nie tylko w Polsce, gdzie z oczywistych powodów zapanowała radość, ale również w Rosji. Tam jednak ich pojawienie się od razu zaczęła wykorzystywać rosyjska propaganda twierdząc, że w ataku udział biorą polscy najemnicy.

Reklama

Pomijając jednak chore wymysły putinowskiej propagandy, wojskowi nie ukrywają, że polski PT-91 to doskonała maszyna na ten teatr walk. I nie dziwi też, że znalazły się one na wyposażeniu 22. Brygady Zmechanizowanej.

- Jeżeli chodzi o 22. Brygadę, to ona ma PT 91, ale trzeba pamiętać, że jak się formuje jednostki wojskowe, to stara się budować je tak, żeby miały one jednolity sprzęt. Żeby nie było tak, że ta sama jednostka ma Leopardy, Abramsy i PT, bo to usprawnia system szkolenia, dowodzenia i obsługi logistycznej, a 22. Brygada miała ten sprzęt i go użyto – mówi Forsalowi generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.

Czemu Ukraińcy użyli polskich czołgów

Zastanawia jednak fakt, że brygada ta, która polskie czołgi dostała jeszcze w 2023 roku i przeszła trudny szlak bojowy, nadal ma te maszyny a wyposażeniu. To właśnie ta jednostka brała udział w nieudanej ubiegłorocznej ofensywie zaporoskiej, gdzie ponieść miała duże straty. Okazuje się jednak, że nie na tyle wielkie, aby znów nie móc wykorzystać tych byłych polskich maszyn do udanego tym razem natarcia.

- Oni je cały czas utrzymują, remontują, naprawiają, bo nie mają wielkiego wyboru i starają się, aby te czołgi były cały czas w gotowości bojowej, zresztą robią to z pomocą polskiego przemysłu – wyjaśnia generał Skrzypczak.

PT-91 Twardy to polska przeróbka czołgu T-72, ale nie drobna i kosmetyczna, ale znacząco poprawiająca jego walory bojowe. Maszyna ta otrzymała między innymi polski system kierowania ogniem Drawa i obecnie na ukraińskim froncie nadal uważana jest za całkiem dobry sprzęt, mimo pojawienia się Leopardów i Abramsów.

- Na dziś to nie jest już czołg najwyższy w swej klasie, natomiast jest użyteczny i na ten teatr działań jest wystarczający. Ukraińcy używają tego sprzętu, który mają na wyższym poziomie sprawności technicznej, a wiadomo było, że jeżeli tam wysyłają te oddziały rajdowe, to one muszą jeszcze wrócić – ocenia generał.

Nowy atak na Rosję. Jaki jest plan Ukrainy?

Ukraińskie natarcie w obwodzie kurskim nie ustaje, a w poniedziałek rano zaczęły pojawiać się informacje, jakoby Ukraina miała uderzyć na Rosję również od strony obwodu biełgorodzkiego. To zaś, w ocenie generała Skrzypczaka, ma pewien sens, szczególnie jeśli spojrzy się na całość frontu północnego.

- Generalnie Ukraińcy teraz tworzą bazę, aby móc przygotować się do tego, co ich może spotkać, czyli przeciwuderzenia armii rosyjskiej. Oni to przeciwuderzenie przyjmą, moim zdaniem, odeprą i potem odskoczą. Bo po co wdawać się w duże bitwy, które pochłoną ich potencjał? Ich celem nie jest wcale bić się do ostatniego żołnierza, ale chcą zaangażować odwody armii rosyjskiej, które teraz są ściągane spod Woroneża, aby ten korpus, który tam się gromadził, nie uderzył teraz na Charków. Teraz nie będzie mógł zaatakować Charkowa, bo będzie musiał w tym miejscu pilnować granicy – ocenia wojskowy.