Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że już niedługo Rosja zyska nowego wspólnika w swej bandyckiej napaści na Ukrainę. Ramię w ramię z wojskami Federacji Rosyjskie legalnie będą mogły walczyć siły wysłane przez północnokoreańskiego dyktatora.

Rosja ma nowego sojusznika. Wystarczy podpis Putina

Doniesienia o militarnym wspieraniu przez Koreę Północną Rosji w trakcie ukraińskiej wojennej awantury docierają już od kilku tygodni, jednak dotychczas strona rosyjska oficjalnie im zaprzeczała. Tak stało się również na początku października, gdy w trakcie nalotu na jeden z rosyjskich poligonów, umiejscowionych w okupowanej części Ukrainy, zginąć miała grupa koreańskich wojskowych. Podobne sygnały docierały też z Korei Południowej, a w ocenie ministra rządu tego kraju, komunistyczny sąsiad jeszcze w październiku wysłać ma na Ukrainę znaczne siły militarne.

Na wszelkie tego typu informacje Moskwa reagowała tak, jak to ma zwyczaju, czyli stanowczymi zaprzeczeniami, a rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, jakikolwiek udział Koreańczyków w ukraińskiej wojnie nazywał „fake newsami”. Wszystko zmieniło się w poniedziałek gdy na stronie internetowej Dumy Państwowej pojawił się projekt ustawy o strategicznym partnerstwie z Koreą Północną. Dokument ten to pokłosie rozmów Władimira Putina z północnokoreańskim Kimem z czerwca tego roku, kiedy to panowie ustalili, że obydwa państwa będą się militarnie wspierać. Teraz wiadomo już, że nie będzie chodzić jedynie o podsyłanie sobie broni, amunicji, czyli technologii rakietowych i nuklearnych.

Jesienią nowe wojsko przybyć ma na front

Przedstawione bowiem posłom do zatwierdzenia „strategiczne partnerstwo” zakłada, iż w razie ataku na którekolwiek z państw, drugie będzie zmuszone udzielić mu pomocy wojskowej. Nad dokumentem pochylą się teraz posłowie, a gdy przejdzie on przez Dumę Państwową, wtedy owo „strategiczne partnerstwo” stanie się faktem. O to, co może oznaczać takie sformułowanie, pytany był we wtorek przez dziennikarzy rzecznik Kremla.

- Właściwe sformułowania w umowie są dość jednoznaczne. Jednocześnie prawdopodobnie najważniejsze jest to, że umowa ta zakłada strategiczną, pogłębioną współpracę we wszystkich obszarach, w tym w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa – mówił Dmitrij Pieskow.

Próba umknięcia przed jednoznaczną odpowiedzią daje Kremlowi szerokie pole manewru, czym miałby być ten „atak” na państwo, zobowiązujący partnera do odpowiedzi. A znając praktykę rosyjskich interpretacji różnych międzynarodowych umów, można się spodziewać, iż wystarczy, aby jakakolwiek rakieta spadła na terytorium Rosji, by ta wezwała sojusznika na pomoc. Mniej więcej przed czymś takim ostrzegał w wieczornym przemówieniu prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski.

- Według ukraińskiego wywiadu wojskowego plany Rosji na jesień i zimę obejmują faktyczne zaangażowanie Korei Północnej w wojnę – uważa ukraiński prezydent, cytowany przez Kyiv Independent.