Sikorski rozpoczynając wystąpienie, przypomniał, że obejmując obowiązki ministra spraw zagranicznych, powiedział, iż „dyplomacja jest pierwszą linią obrony Rzeczypospolitej. Jak podkreślił, nadrzędnym celem polityki zagranicznej jest zapewnienie bezpieczeństwa państwa rozumianego jako pewność przetrwania i rozwoju.

"Za naszą wschodnią granicą Ukraina od ponad dwóch lat walczy przeciw agresorowi, którego celem jest nie tylko zniszczenie ukraińskiej niepodległości. Rosja dąży do obalenia ładu międzynarodowego powstałego po 1989 roku – logikę prawa i dobrowolnych sojuszy ma zastąpić logika siły, stref wpływów i dyktatu mocarstw nad sąsiadami. Władimir Putin mówi o tym otwarcie" - zauważył szef MSZ.

Polska mierzy się z różnymi formami agresji hybrydowej

Reklama

Dodał, że Polska już dziś mierzy się z różnymi formami agresji hybrydowej, takimi jak dezinformacja, cyberataki, wykorzystywanie zależności energetycznych, czy instrumentalizacja presji migracyjnej.

"W tak trudnych warunkach potrzebna jest współpraca nie tylko w ramach koalicji rządzącej, ale także z tymi przedstawicielami opozycji, którzy do współpracy są gotowi" - podkreślił Sikorski.

Jak zaznaczył, premier Donald Tusk przed wspólną z prezydentem wizytą w Stanach Zjednoczonych napisał: „Z prezydentem Andrzejem Dudą różnię się politycznie niemal we wszystkim, ale w sprawie bezpieczeństwa naszej Ojczyzny musimy i będziemy działać razem. Nie tylko w czasie wizyty w USA”.

"I tak działamy" - oświadczył minister.

Zadeklarował, że "oferta współpracy nie jest skierowana wyłącznie do polityków". "Swoje wystąpienie kieruję do obywateli. Wszystkich. Bezpieczeństwo naszej wspólnoty powinno nas łączyć" - dodał. Jak jednak ocenił, żeby "porozumienie było możliwe, musimy stanąć w prawdzie". (PAP)

Ocena polityki zagranicznej PiS

Szef MSZ Radosław Sikorski ocenił w czwartek w Sejmie, że poprzednie osiem lat polskiej polityki zagranicznej "to seria chybionych założeń ideowych, złych pomysłów, błędnych decyzji i zaniechań".

W tym kontekście wymienił "chroniczny konflikt z instytucjami Unii Europejskiej z powodu upolitycznienia niezawisłych sądów; a w konsekwencji nie tylko ogromne straty finansowe, ale przede wszystkim utrata wiarygodności i prestiżu". Wymienił także "zepchnięcie Polski na margines najważniejszych debat na forum Unii Europejskiej, a także w NATO".

Jak dodał, było to też "zepsucie relacji z sąsiadami i ważnymi partnerami – Niemcami, Francją, Czechami, a w pewnej mierze nawet z Ukrainą, mimo kluczowej roli, jaką Polska odgrywa w niesieniu pomocy temu krajowi". Wymienił także "chybione kalkulacje na sojusz z USA przeciw Unii Europejskiej i podkopanie zaufania do Polski po obu stronach Atlantyku", sojusz ideologiczny z proputinowskimi populistami; aferę wizową”, czyli de facto niekontrolowany napływ migrantów na teren Polski bez żadnej debaty publicznej i przy jednoczesnym „szczuciu na obcych” oraz "demontaż MSZ jako centrum kreującego politykę zagraniczną oraz degradacja profesjonalnej, apolitycznej służby zagranicznej".

Zdaniem ministra, pogorszenie wizerunku Polski w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości ilustrują rankingi niezależnych instytucji.

Jak mówił, według organizacji Reporterzy bez Granic, Polska w 2014 roku w kategorii wolności prasy zajmowała 19. miejsce na 180 krajów. "W 2023 r. spadliśmy na 57. pozycję tuż przed Burkina Faso, Papuą Nową Gwineą i Gujaną" - zauważył szef MSZ.

Dodał, że w rankingu praworządności organizacja World Justice Project sklasyfikowała Polskę w 2015 r. na 21. miejscu, bezpośrednio po Stanach Zjednoczonych i Czechach. "W 2023 r. spadliśmy na 36. pozycję" - podkreślił.

"W rankingu Corruption Perception Index zestawiającym kraje od najmniej do najbardziej skorumpowanych, Polska w 2015 r. została sklasyfikowana na 29. miejscu. W 2023 r. byliśmy na miejscu 47. Takie przykłady można by mnożyć" - zaznaczył Sikorski.

Mity na temat Unii Europejskiej

Upór poprzedniego rządu wynikał z tego, że politykę zagraniczną prowadził w wyimaginowanej przestrzeni skonstruowanej z mitów i urojeń utrwalanych przez nachalną propagandę - ocenił w czwartek w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski. Według niego mity te dotyczyły m.in. UE i polskiej suwerenności.

"Jak powiedział św. Augustyn, +błądzić to ludzka rzecz, ale upierać się przy błędzie – diabelska+. Upór poprzedniego rządu wynikał z tego, że politykę zagraniczną prowadził w +świecie przedstawień+ – wyimaginowanej przestrzeni skonstruowanej z mitów i urojeń utrwalanych przez nachalną propagandę" - powiedział Sikorski.

Według niego było sześć takich najważniejszych mitów, a pierwszy z nich dotyczył Unii Europejskiej, do której Polska weszła po latach starań w wyniku decyzji Narodu podjętej w dwudniowym referendum, z błogosławieństwem Papieża-Polaka.

"Unia Europejska jest przestrzenią bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego, do której ogromna większość Polaków chce należeć. Ale nie dla naszych poprzedników. Dla nich jest +wyimaginowaną wspólnotą+, bezduszną Brukselą, z której anonimowi biurokraci rzekomo narzucają Polsce dyrektywy odbierające suwerenność. Jest ponoć kamuflażem dla tej samej co zawsze dominacji silniejszych" - powiedział Sikorski.

Przypomniał słowa europosła PiS Zdzisława Krasnodębskiego, że "zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wschodu", wypowiedziane w sierpniu 2022 r., gdy od kilku miesięcy w Ukrainie Putin bombardował już miasta.

"Inny intelektualista PiS, pan poseł Marek Suski, porównywał naszą obecność w Unii Europejskiej do niemieckiej i radzieckiej okupacji. Pan minister Przemysław Czarnek z kolei przekonywał, że – ponownie cytat – +doszliśmy w Europie do poziomu gorszego niż Związek Radziecki i komunizm+. Takie porównania to nie tylko obelga dla zdrowego rozsądku. To zhańbienie grobów Polaków, ofiar Związku Sowieckiego, którzy marzyli o Polsce wolnej, demokratycznej i zakorzenionej w cywilizacji łacińskiej. Czy naprawdę Unia przypomina Wam ZSRR? Ile milionów trupów ma na sumieniu?" - pytał Sikorski.

Ocenił, że w tej sytuacji "nic dziwnego, że oparta na takich podstawach intelektualnych polityka europejska sprowadzała się głównie do działań negatywnych: blokowania, wetowania, łamania lub ignorowania unijnego prawa".

"Na pytania o przyszłość Unii ministrowie i posłowie odpowiadali, że ma być jedynie luźno powiązaną strefą wolnego handlu. Ale kiedy mierzyliśmy się ze skutkami pandemii, czy dziś, kiedy w Ukrainie trwa wojna, ci sami ludzie domagają się od Europy skuteczniejszych działań. Strefy wolnego handlu nie przeznaczają miliardów euro na wzajemną pomoc, nie kupują broni, nie nakładają sankcji na agresora wywołującego wojny. Zdecydujcie się, drodzy Państwo – czego naprawdę chcecie?" - zapytał, zwracając się do posłów opozycji.

Kim są "eurokraci"?

"Przez lata słyszeliśmy, że decyzje w Unii są nam narzucane przez tak zwanych eurokratów. To kłamstwo, które powtarzane przez lata w Wielkiej Brytanii doprowadziło w końcu do brexitu. Unia niczego nam nie narzuca, bo nie może. Nowe przepisy muszą zostać zaakceptowane przez Parlament Europejski oraz państwa członkowskie, w tym Polskę" - zauważył.

Pytał, kim więc są owi eurokraci? "Czy eurokratami są posłowie Parlamentu Europejskiego? Przecież nie wzięli się tam znikąd. Zostali wskazani przez obywateli w powszechnych wyborach – zwykle większą liczbą głosów niż posłowie do Sejmu. A może eurokratką jest przewodnicząca Komisji Europejskiej? Przypominam, że została wybrana na to stanowisko głosami Parlamentu Europejskiego. Poparli ją także politycy PiS, a przynajmniej tak deklarowali. Czy eurokratą jest komisarz ds. rolnictwa wysłany do Komisji przez PiS? A jeśli nie on, to może jego podwładni? Z kolei na powiązanie funduszy europejskich z praworządnością, na mechanizm relokacji uchodźców i na Zielony Ład zgodziła się Rada Europejska złożona z szefów rządów krajów członkowskich" - pytał szef MSZ.

Zaznaczył, że w latach 2016-2023 Polskę reprezentowali w niej premierzy: Beata Szydło i Mateusz Morawiecki. "Nie ma ich dziś z nami, bo pani premier Beata Szydło, która z KPRM-u wyprowadziła unijną +szmatę+, dziś z obrzydzeniem służy w europarlamencie. A - panie marszałku, proszę o usprawiedliwienie nieobecności pana posła Mateusza Morawieckiego, bo on dzisiaj ma coś ważniejszego do roboty. Mianowicie, jak rozumiem, jest w drodze do Budapesztu na kolejny +sabat+ pro-putinowskich nacjonalistów" - powiedział.

Polska nie musi wybierać między USA a UE

Przekonanie, że Polska powinna dokonać wyboru między bliskimi relacjami z partnerami europejskimi, a współpracą ze Stanami Zjednoczonymi to kolejny mit - podkreślił w czwartek w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski. Ocenił, że rozwój i bezpieczeństwo Polski muszą opierać się na współpracy transatlantyckiej oraz integracji europejskiej.

Szef polskiej dyplomacji, wymieniając mity, jakie utrwaliły się za czasów poprzedniego rządu zauważył, że "w każdej mitologii potrzebny jest też szwarccharakter, żeby można było na niego kierować negatywne emocje i obwiniać o wszelkie zło". "W narracji PiS-u tę rolę odgrywają Niemcy. To mit czwarty" - powiedział.

Interesy Polski i Niemiec nie są tożsame

Zaznaczył, że interesy Polski i Niemiec nie są tożsame, a Niemcy przez lata przyjmowały odmienną od polskiej i oportunistyczną postawę wobec Rosji. "Obecna koalicja ma różne od rządu RFN poglądy na wiele kwestii. Mamy inną historię, inne uwarunkowania społeczne, ekonomiczne czy bezpieczeństwa. Różnice zdań nie oznaczają jednak, że jesteśmy skazani na wieczny konflikt. Niemcy to nasz demokratyczny sąsiad, największy partner handlowy, ważny aktor europejski, kluczowy sojusznik w NATO. Warszawa i Berlin potrzebują się nawzajem" - podkreślił szef MSZ.

Zauważył, że poprzedni rząd - zamiast wykorzystać wzajemną zależność do wzmocnienia pozycji Polski - wybrał drogę konfrontacji. Ocenił, że niechęć do Niemiec była też "pochodną niechęci do Zachodu w ogóle". "Zachodu, który poprzednia władza przedstawiała – dokładnie tak, jak czyni to kremlowska propaganda – nie jako przestrzeń rządów prawa i swobód obywatelskich, lecz jako źródło moralnej zgnilizny zagrażającej Polakom. To mit piąty" - powiedział.

Jak mówił, jest i mit szósty - czyli przekonanie, że Polska powinna dokonać wyboru między bliskimi relacjami z partnerami europejskimi, a współpracą ze Stanami Zjednoczonymi.

"Nie! Rozwój i bezpieczeństwo Polski muszą opierać się na dwóch filarach: współpracy transatlantyckiej – podtrzymywanej niezależnie od decyzji amerykańskich wyborców – oraz integracji europejskiej. Oba kierunki nie stoją ze sobą w sprzeczności. One wzajemnie się dopełniają. Dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi wzmacniają Polskę w Europie, a aktywność na forum Unii i dobre stosunki z sąsiadami czynią nas atrakcyjniejszym partnerem w oczach amerykańskich sojuszników i inwestorów. Na obu tych polach polska polityka zagraniczna powinna się charakteryzować nie krzykliwością wobec jednych i usłużnością wobec drugich, lecz kreatywną asertywnością" - powiedział.

"Jako kraj mamy swoje interesy, mamy swoje racje i argumenty, mamy swój dorobek i mamy wiarę w nasze atuty. Będziemy ich bronić. Skutecznie. Nie waląc butem w stół, jak pewien sowiecki dygnitarz, tylko przekonując i proponując rozwiązania. I czasami mówiąc +nie+. Ale bez wrzasku" - dodał.

Oświadczył, że "opozycji naprawdę patriotycznej proponuje inny niż dotychczas model sporu". "Przekonaliście się, że najgorzej jest uwierzyć we własną propagandę. Odrzućcie te mity" zaapelował.

Obudowa służby zagranicznej i zadania Warszawy

Zapewnienie Polsce bezpieczeństwa, silnej pozycji w Unii Europejskiej i odbudowa apolitycznej służby zagranicznej - to według szefa MSZ Radosława Sikorskiego cztery pilne zadania dla polskiej polityki zagranicznej.

Sikorski, przedstawiając w Sejmie informację o kierunkach polskiej polityki zagranicznej na 2024 r., przypomniał, że w tym roku mija 25 lat od przystąpienia Polski do NATO i 20 lat od akcesji do Unii Europejskiej, a 35. lat od "wielkiego przełomu" roku 1989.

"W ciągu tych 35 lat Polska stała się europejską demokracją. A 15 października zeszłego roku pokazaliśmy światu, że Polki i Polacy nie dadzą sobie odebrać wolności. Osiągnęliśmy sukces, zbudowaliśmy kraj, o jakim marzyli nasi przodkowie. Nadal jest w nim mnóstwo do poprawy – w kwestii biedy, wykluczenia, wyrównywania szans. Nikt odpowiedzialny tego nie neguje. Pytanie, co wspólnie zrobimy z osiągnięciami minionych trzydziestu pięciu lat i wyzwaniami teraźniejszości oraz przyszłości" - powiedział szef MSZ.

Według niego Polska ma teraz cztery pilne zadania.

"Po pierwsze, Polska bezpieczna. Polska racja stanu nakazuje rozwijać własne zasoby obronne i wspólnie z sojusznikami zdolności do odstraszania agresji. Nakazuje też zapewnić maksimum wsparcia wojskowego i politycznego Ukrainie. W oczywistym interesie Polski jest utrzymanie agresora jak najdalej od naszych granic. Dlatego suwerenna Ukraina musi wygrać tę wojnę, a pokojowy ład międzynarodowy w Europie musi zostać przywrócony. Fundamentem bezpieczeństwa Polski pozostaje sojusz transatlantycki z wiodącą rolą Stanów Zjednoczonych. Naszym celem jest utrzymanie i wzmocnienie amerykańskiego zaangażowania w Europie, a zarazem wzmocnienie europejskiego filaru Sojuszu, w duchu strategicznej harmonii działań NATO i Unii Europejskiej" - stwierdził Sikorski.

Jak zaznaczył, z tego wynika priorytet drugi, czyli "silna Polska w silnej Unii Europejskiej". Szef MSZ ocenił, że od czasu rosyjskiej agresji na Ukrainę Unia Europejska przekształca się w podmiot geopolityczny, zdolny do projekcji na swoje otoczenie nie tylko potęgi ekonomicznej, ale także politycznej i militarnej.

"W interesie Polski jest ten proces wspomagać i współtworzyć. Konieczne jest wrzucenie kolejnego biegu w naszym rozwoju. Czas naszych przewag jako kraju taniej siły roboczej i taniej energii już się dawno skończył. Polska może i musi stać się państwem wysokorozwiniętym" - uważa Sikorski.

Kolejny priorytet to - jego zdaniem - "Polska aktywna i odpowiedzialna w społeczności globalnej". Podkreślił, że "chcemy być krajem, który nie tylko korzysta z międzynarodowej współpracy, ale gotów jest wziąć część odpowiedzialności za globalne wyzwania".

Czwartym priorytetem według ministra jest "odbudowa profesjonalnej, apolitycznej służby zagranicznej i przywrócenie ustawowo określonej roli MSZ jako centrum kreującego polską politykę zagraniczną".

Atak Rosji na NATO

Szef MSZ Radosław Sikorski oświadczył w czwartek w Sejmie, że atak Rosji na któregokolwiek z członków NATO skończyłby się jej niechybną klęską. Sojusz dysponuje trzy razy większym personelem wojskowym, ma trzy razy większy zasób lotnictwa i cztery razy więcej okrętów niż Rosja - powiedział minister.

"To nie my – Zachód – powinniśmy obawiać się starcia z Putinem, lecz na odwrót. Warto o tym przypominać, nie po to, żeby wzmagać w Rosjanach poczucie zagrożenia, bo NATO jest paktem obronnym, ale żeby pokazać, że atak Rosji na któregokolwiek z członków Sojuszu skończyłby się jej niechybną klęską" - oświadczył Sikorski w swoim expose.

Zaznaczył, że "potencjał militarny i gospodarczy Rosji blednie w porównaniu z potencjałem Zachodu". Według szefa MSZ "jeśli nie zabraknie nam woli, Rosja przegra". "Jedyną nadzieją Putina jest nasz brak determinacji" - przestrzegł.

Sikorski powiedział, że "Rosja po przeprowadzeniu pierwszej fali mobilizacji miała nieco ponad 1 mln 300 tys. personelu wojskowego". "Personel wojskowy NATO - bez dodatkowej mobilizacji - to ponad trzy i pół miliona osób, czyli prawie 3 razy więcej" - dodał.

"Zasoby lotnictwa NATO są trzykrotnie wyższe niż zasoby lotnictwa rosyjskiego. Sojusz ma w swojej dyspozycji cztery razy więcej okrętów i trzy razy więcej jednostek podwodnych" - podkreślił szef polskiej dyplomacji.

Poinformował, że nominalny produkt krajowy brutto krajów NATO i UE to ponad 45 bilionów USD. "Łączne PKB Rosji i Białorusi wynosi zaledwie 2,2 biliona, czyli 20 razy mniej" - zaznaczył minister spraw zagranicznych.

Jak dodał, "w 2022 r. piętnaście krajów NATO najaktywniej wspomagających Ukrainę wydało na cele obronne ponad 1,17 biliona dolarów, podczas gdy Rosja ledwie 86,4 miliardów USD, czyli blisko 14 razy mniej".

Wsparcie dla Ukrainy

Utrzymanie wszechstronnego wsparcia Unii Europejskiej dla niepodległości Ukrainy, w tym jej wysiłków na drodze do członkostwa we Wspólnocie, będzie priorytetem polityki europejskiej rządu - oświadczył w Sejmie szef MSZ.

"Rosja kłamie na temat rzekomych polskich planów anektowania fragmentów Ukrainy. Donbas to Ukraina; Krym to Ukraina. Lwów, Wołyń, dawna Galicja Wschodnia to również Ukraina. Dlatego powtarzam tak, aby usłyszano również na Kremlu: L’wiw ce Ukrajina" - oświadczył szef MSZ. Podkreślił, że rosyjscy przywódcy i propagandziści chcą skłócić nas z Ukraińcami. "To się nie uda. Przegrają także na tym froncie. Od czasu rosyjskiego ataku Polska zatwierdziła 44 pakiety pomocy wojskowej dla Kijowa. Łączna wartość polskiego wsparcia rządowego, bez uwzględnienia wielomiliardowych sum wydanych na pomoc dla uchodźców, wyniosła w pierwszych dwóch latach wojny około dziewięciu miliardów dolarów. Trwałe schronienie w naszym kraju, tzn. połączone z otrzymaniem aktywnego numeru PESEL, znalazło na koniec roku 2023 ponad 950 tys. Ukraińców. Faktyczna liczba obywateli Ukrainy przebywających w Polsce lub goszczących u nas okresowo po 24 lutego 2022 r. jest kilkakrotnie większa. Wielu z nich tuż po wybuchu wojny przyjęły pod swoje dachy polskie rodziny. Dziękuję milionom Polaków, którzy okazali serce potrzebującym. W chwili próby zachowaliśmy się jak trzeba" - podkreślił.

Zaznaczył, że Polska - aby zwiększyć skuteczność naszych działań - dołączyła do deklaracji krajów G7 w sprawie wzajemnych długoterminowych zobowiązań wobec Ukrainy. Zaznaczył, że jako państwo sąsiednie, hub wojskowy, humanitarny i energetyczny, chce współkształtować te zobowiązania, a nie przyglądać się z boku, kiedy robią to inni.

"Utrzymanie wszechstronnego wsparcia Unii Europejskiej dla niepodległości Ukrainy, w tym jej wysiłków na drodze do członkostwa we Wspólnocie, będzie priorytetem polityki europejskiej rządu. Naszym strategicznym celem pozostaje stopniowe włączanie Ukrainy również do szerzej rozumianych struktur euroatlantyckich" - podkreślił.

Zapowiedział, że wspomagając europejskie dążenia i wysiłki reformatorskie Kijowa, będziemy dbać o polskie interesy – o podmioty narażone na szczególną presję, jak niewielkie gospodarstwa rolne czy firmy transportowe.

"Rozumiemy lęki, jakie może budzić wśród wielu Europejczyków członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej. Pamiętamy jednak, że w 2004 roku podobne obawy wzbudzała decyzja o przyjęciu Polski. Dwie dekady później zachodnie firmy inwestują na naszym rynku, a obywatele państw z całej Unii przyjeżdżają tu m.in. w poszukiwaniu pracy. Chcemy, aby za kilka lat polskie firmy mogły rozwijać się dzięki dostępowi do chłonnego rynku ukraińskiego. W 2023 roku wartość polskiego eksportu do Ukrainy wyceniano na niemal 52 miliardy złotych – prawie 30 miliardów więcej niż w roku 2020. Ukraina zwycięska i stabilna dostarczy jeszcze większych możliwości inwestycyjnych. Naszym celem jest poszerzanie przestrzeni bezpieczeństwa i dobrobytu na wschód. Z korzyścią dla wszystkich" - podkreślił Sikorski.

Wskazał, że polskie firmy powinny odgrywać ważną rolę w odbudowie ukraińskiej gospodarki i infrastruktury. Podkreślił, że dla wsparcia ich wysiłków stworzono stanowisko Pełnomocnika ds. Odbudowy Ukrainy. Zapowiedział, że wkrótce działalność w naszym kraju uruchomi również Przedstawicielstwo Biura Narodów Zjednoczonych ds. Obsługi Projektów.

Podkreślił, że za wyrządzone dotychczas szkody Ukrainie musi odpowiedzieć Rosja. Zaznaczył, że ważnym narzędziem w walce z agresorem są skuteczne sankcje nakładane na ten kraj przez Unię.

Sikorski ocenił, że "poczucie wspólnoty celów z Ukrainą nie będzie pełne ani trwałe, jeśli nie uda nam się zrozumieć wspólnej historii". "Nie zapominamy bolesnych zdarzeń z przeszłości i oczekujemy od ukraińskich partnerów współdziałania na rzecz poszukiwania prawdy oraz grobów naszych przodków. Rozwijając współpracę z Ukrainą będziemy udzielać wsparcia polskiej mniejszości narodowej i jej organizacjom społeczno-kulturalnym. O szczegółach powiem więcej przy innej okazji. Sprawy Polonii, nie tylko w Ukrainie, są tak istotne, że chciałbym powrócić do tradycji wygłaszania odrębnego exposé na ten temat na forum Senatu" - zapowiedział.

Pomoc humanitarna dla uchodźców z Ukrainy

Staliśmy się głównym darczyńcą pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Łącznie ministerstwa polskiego rządu wydały 16 miliardów euro na wszechstronną pomoc Ukrainie i ukraińskim uchodźcom wojennym - poinformował w czwartek szef MSZ Radosław Sikorski.

Podkreślił, że siła i bezpieczeństwo Polski zależy nie tylko od tego, ile mamy dywizji i ile mają ich nasi sojusznicy oraz wrogowie. "Zależy także od roli, jaką nasz kraj odgrywa w społeczności międzynarodowej, od tego, czy Polska będzie postrzegana jako odpowiedzialny członek tej społeczności" - powiedział Sikorski.

Dodał, że wielkość polskiej pomocy rozwojowej i humanitarnej znacząco wzrosła od czasu rosyjskiej inwazji. "W ciągu ostatnich dwóch lat staliśmy się głównym darczyńcą pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Łącznie ministerstwa polskiego rządu wydały 16 miliardów euro na wszechstronną pomoc Ukrainie i ukraińskim uchodźcom wojennym" - przekazał szef MSZ.

Zwrócił uwagę, że środki na współpracę rozwojową w gestii MSZ są znacznie mniejsze. "W 2023 roku wyniosły prawie 450 milionów złotych. W tym roku przeznaczymy na ten cel prawie 600 milionów złotych" - przekazał.

Dodał, że udział Polski w finansowaniu Oficjalnej Pomocy Rozwojowej Unii Europejskiej za pośrednictwem składki członkowskiej do budżetu UE to prawie 800 milionów euro. A wpłata do Europejskiego Funduszu Rozwoju uiszczana przez MSZ wynosi ponad 30 milionów euro.

Atak sił Izraela na konwój humanitarny

Szef MSZ Radosław Sikorski powiedział w czwartek w Sejmie, że Polska wymaga od Izraela, aby takie zdarzenia jak atak na konwój humanitarny, w którym zginął Polak, nie miały więcej miejsca "tak wobec zagranicznych woluntariuszy, jak i wobec palestyńskich cywilów".

Szef polskiej dyplomacji zaznaczył, że Polska potępiła niedopuszczalny atak Izraela "na bezbronny konwój humanitarny" organizacji World Central Kitchen, w wyniku którego zginął Polak Damian Soból.

Dodał, że "Polska przyjęła do wiadomości przeprosiny przekazane przez rząd Izraela". "Ale wymagamy, aby takie zdarzenia nie miały więcej miejsca, tak wobec zagranicznych wolontariuszy, jak i wobec palestyńskich cywilów" - dodał.

"Samoobrona w słusznej sprawie nie zwalnia z odpowiedzialności za własne czyny i za złamanie praw wojennych" - podkreślił Sikorski.

Szef polskiej dyplomacji oświadczył wcześniej, że Polska uznaje prawo Izraela do samoobrony "z poszanowaniem międzynarodowego prawa humanitarnego" i potępia atak Hamasu z 7 października 2023 roku. "Łączymy się w bólu z rodzinami wszystkich ofiar oraz zakładników wciąż przetrzymywanych przez terrorystów" - dodał.

"Jednocześnie chcielibyśmy wiedzieć, czy Izrael przewiduje możliwość współżycia z państwem palestyńskim, które Polska uznaje, a jeśli nie – to jakie ma plany wobec pięciu milionów Palestyńczyków, których życie kontroluje?" - podkreślił Sikorski.

Zaznaczył też, że konflikty zbrojne toczące się nawet daleko naruszają nasze poczucie bezpieczeństwa. "Z najwyższym niepokojem śledzimy wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Wojna Izraela z Hamasem niesie liczne dylematy moralne. Groźba rozlania się konfliktu zbrojnego jest realna, a w ślad za tym widmo pogłębienia kryzysu humanitarnego, nowej fali uchodźców, blokady szlaków komunikacyjnych czy działań" - dodał.

Prezydencja Polski w UE

Wzmacnianie wspólnoty transatlantyckiej będzie jednym z priorytetów polskiej prezydencji w UE w I połowie 2025 roku - zapowiedział szef MSZ Radosław Sikorski. Zapewnił, że popieramy także tworzenie europejskich sił szybkiego reagowania.

"Wzmacnianie wspólnoty transatlantyckiej będzie jednym z priorytetów prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej w pierwszej połowie przyszłego roku. Potrzebujemy efektywnej koordynacji w trzech obszarach: pomocy Ukrainie, poprawy bezpieczeństwa oraz sankcji na Rosję i Białoruś" - powiedział Sikorski w Sejmie.

Podkreślił, że "dla bezpieczeństwa Polski kluczowe są naturalnie dobre relacje z USA. Zależy nam na dalszym rozwoju współpracy wojskowej oraz kontynuacji obecności wojsk amerykańskich na naszym terytorium".

Dodał, że Stany Zjednoczone odgrywają ważną rolę w modernizacji naszego wojska. "Latem tego roku spodziewamy się uzyskania gotowości operacyjnej przez bazę obrony przeciwrakietowej w Redzikowie. Tej samej, której budowę poprzedni rząd Donalda Tuska rzekomo +zablokował+, a w rzeczywistości zainicjował" - dodał.

Europejska tarcza antyrakietowa

Zastrzegł, że "wobec nowych wyzwań musimy poprawić efektywność współpracy obronnej Europejczyków". "Badamy możliwość wejścia do programu europejskiej tarczy antyrakietowej, czyli European Sky Shield Initiative. Wykorzystamy możliwości, jakie daje Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony UE" - powiedział Tusk.

Zapowiedział też, że Polska będzie aktywnie uczestniczyć w dalszych pracach nad Europejską Strategią Przemysłu Obronnego (EDIS) oraz Europejskim Programem Inwestycji Obronnych (EDIP). Według niego te specjalne mechanizmy unijne są szansą na rozwój naszego przemysłu obronnego oraz włączenie polskich przedsiębiorstw w międzynarodowe sieci dostaw.

"Popieramy także tworzenie europejskich sił szybkiego reagowania, których pierwszy komponent powinien osiągnąć zdolność operacyjną do 2025 roku" - podkreślił.

Jak dodał, ten liczący od 5 do 10 tysięcy żołnierzy komponent - nazywany przez niego - "legionem europejskim" powinien być złożony z ochotników – obywateli państw członkowskich – i opłacany na takich samych zasadach co budżet unijny.

"Potrzebujemy sił zdolnych do szybkiej interwencji w odpowiedzi na zagrożenia pojawiające się w najbliższym otoczeniu europejskich granic" - podkreślił szef polskiej dyplomacji.

Współpraca z Rosją

Polska jest gotowa współpracować z Rosją nieimperialną, szanującą prawa innych narodów do samostanowienia, Rosją, którą uosabia zamordowany Aleksiej Nawalny i inni więźniowie sumienia- oświadczył w czwartek w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski.

"Polska jest gotowa współpracować z Rosją nieimperialną, szanującą prawa innych narodów do samostanowienia, uznającą, że jej sąsiedzi też mają interesy bezpieczeństwa, Rosją, którą uosabia zamordowany Aleksiej Nawalny i inni więźniowie sumienia: Ilja Jaszyn, Władimir Kara-Murza, Jewgienij Rojzman. Z Rosją reprezentowaną przez wszystkich demokratycznie i proeuropejsko nastawionych Rosjan, którzy dziś stanowią prześladowaną mniejszość" - powiedział szef polskiej dyplomacji.

Sikorski ocenił, że "postępująca wasalizacja Białorusi przez Rosję sprawia, że także ten kraj musimy postrzegać przede wszystkim w kategoriach zagrożenia dla bezpieczeństwa".

"Trwający ponad trzy lata kryzys polityczny, łamanie praw człowieka, bezprecedensowe represje, wsparcie rosyjskiej agresji na Ukrainę, prowokowanie kryzysu migracyjnego – wszystko to stanowi poważne zagrożenie dla całego regionu" - podkreślił.

Zaznaczył, że "bolejemy nad sytuacją w kraju, z którym łączą nas wieki wspólnej historii i silne więzi kulturowe", a "szczególne zaniepokojenie budzi sytuacja polskiej mniejszości narodowej, która stała się zakładnikiem reżimu".

"To białoruskie władze ponoszą pełną odpowiedzialność za najgorszy w historii stan relacji dwustronnych. W przeszłości wszystkie polskie rządy jako pierwsze dawały impuls do dialogu. Dziś straciliśmy nadzieję. Warunkiem jej odzyskania są zmiany po stronie białoruskiej" - powiedział szef polskiej dyplomacji.

Podkreślił też, że jeżeli Alaksandr Łukaszenka "chce odzyskać przestrzeń do prowadzenia polityki pomiędzy Rosją a Zachodem, musi najpierw pokazać, że ma jakąkolwiek autonomię".

Reforma UE bez zmiany traktatów

Polska będzie wspierać realistyczną reformę Unii Europejskiej, która przyczyni się do zwiększenia jej konkurencyjności i potęgi; nie jesteśmy przekonani, że niezbędna jest do tego zmiana traktatów - powiedział w czwartek w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski.

Przypomniał, że 1 stycznia 2025 roku Polska obejmie sześciomiesięczną prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. "Jej priorytetem będzie szeroko rozumiane bezpieczeństwo, a rozpocznie się kilka miesięcy po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Rada UE będzie współpracowała z nowym Parlamentem Europejskim, nową Komisją Europejską oraz nowym Przewodniczącym Rady Europejskiej" - powiedział Sikorski.

Jak dodał, kształt nowej Komisji Europejskiej musi lepiej odpowiadać nowej sytuacji politycznej, a priorytety muszą obejmować nowe wyzwania: od polityki obronnej, przez traktowane z należytą powagą rozszerzenie Unii, po politykę migracyjną.

"Podczas naszej prezydencji chcemy również pokazać nierozerwalny związek projektu europejskiego z fundamentalnymi wartościami jak demokracja i rządy prawa. Polska wnosi unikalne doświadczenie – zwycięstwo nad populizmem i pokusami nieliberalnej demokracji" - podkreślił Sikorski.

Dodał, że Unia pozostaje instytucją o ogromnej sile przyciągania, a najlepszym tego dowodem jest zainteresowanie kolejnych krajów dołączeniem do grona państw członkowskich. "Ukraina dosłownie walczy o prawo do kandydowania" - zwrócił uwagę minister.

"Doceniamy doniosłość decyzji o otwarciu negocjacji akcesyjnych z Ukrainą i Mołdawią. Popieramy zaproponowany przez Komisję Europejską Plan Wzrostu dla Bałkanów Zachodnich. Za niezbędny warunek akcesji nowych państw uważamy wszakże zsynchronizowanie ich polityki zagranicznej z wartościami unijnymi. Członkostwo w UE nie jest obowiązkiem, lecz wolnym wyborem państwa i jego obywateli. Ale kto decyduje się na akcesję, musi akceptować wspólne zasady" - podkreślił szef polskiej dyplomacji.

"Unia powinna adekwatnie reagować na pojawiające się kryzysy, dlatego Polska będzie wspierać realistyczną reformę Unii, która przyczyni się do zwiększenia jej konkurencyjności i potęgi. Nie jesteśmy przekonani, że niezbędna jest do tego zmiana traktatów, ale nie możemy wykluczyć, że część państw członkowskich uzależni od niej zgodę na dokończenie rozszerzenia. Staniemy wtedy jako kraj przed dylematem: czy zgodzić się na reformę traktatową, w której być może będziemy musieli zawrzeć kompromisy, czy zamknąć drogę do członkostwa naszym wschodnim i południowym sąsiadom, których akcesja jest dla nas korzystna" - powiedział Sikorski.

Jak zauważył, najbardziej kontrowersyjną częścią możliwej reformy będzie ewentualne odejście od jednomyślności w niektórych dziedzinach i proponowana zmiana systemu głosowania. "Zadaniem jest więc ustanowienie bardziej sprawiedliwego systemu głosowania, który i przed, i po rozszerzeniu, da wszystkim krajom wpływ na sprawy Unii" - podkreślił szef MSZ.

Dodał, że kwestią otwartą pozostaje, jaki system głosowania większościowego byłby najbardziej sprawiedliwy i jakie dziedziny powinien ewentualnie objąć.

"W ramach +Konferencji na temat przyszłości Europy+, w której reprezentowałem Europejską Partię Ludową, zaproponowano na przykład, aby ustanowienie misji wojskowej odbywało się jednomyślnie, ale do jej przedłużenia wystarczała większość. Wydaje mi się to rozsądnym kompromisem. Parlament Europejski zaproponował z kolei, aby większość oznaczała 4/5 państw członkowskich, czyli więcej niż nasza większość konstytucyjna. Są też w parlamentach narodowych rozmaite systemy ważenia głosów i chronienia interesów mniejszości, pokażmy mądre polskie propozycje" - powiedział Sikorski.

"W tym miejscu składam ofertę. Tak jak ja nie nazwę zdrajcami tych, którzy zgodzili się na odejście od korzystniejszego dla Polski systemu nicejskiego, tak niech nikt nie śmie odmawiać patriotyzmu zwolennikom poglądu, że jeśli Unia ma liczyć ponad trzydziestu członków i stawać się mocarstwem, to musi sprawniej podejmować decyzje" - powiedział Sikorski.

"Apeluję do Państwa wszystkich o dyskusję na temat tych wyzwań na innych zasadach niż w minionych latach. Deklaruję moją osobistą i kierowanego przeze mnie resortu otwartość na każdy konstruktywny pomysł, który mógłby posunąć polskie sprawy do przodu, a polską pozycję w górę. Nie przeciwko mitycznej Brukseli, ale za Polską i dla Polski. Jest i będzie się o co spierać, ale nikt nie ma prawa odbierać komukolwiek polskości ze względu na nieuniknioną różnicę zdań" - podkreślił szef MSZ.

Trójkąt Weimarski

Niemcy i Francja są naszymi najważniejszymi partnerami w Unii Europejskiej, a intensyfikacja współpracy w Trójkącie Weimarskim będzie jednym z priorytetów polskiej polityki zagranicznej - podkreślił w czwartek w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski.

"Stosunki dwustronne z krajami Europy będą stanowiły jeden z najważniejszych elementów w pracy naszej dyplomacji, naprawiamy stosunki z Niemcami, porzuciliśmy konfrontacyjną retorykę i wróciliśmy do rzeczowego dialogu" - powiedział Sikorski. Dodał, że Polska reaktywuje szereg formatów dwustronnych i poszukuje nowych obszarów współpracy także w sferze bezpieczeństwa".

Szef dyplomacji zaznaczył, że początek 2024 r. przyniósł nowe otwarcie w relacjach polsko-francuskich. "Cieszy mnie, że Francja deklaruje wolę intensyfikacji partnerstwa strategicznego z Polską. Liczymy na przywrócenie praktyki konsultacji międzyrządowych, których celem winno być współdziałanie szczególnie w obszarze militarnym i budowy europejskich zdolności obronnych" - powiedział Sikorski.

Podkreślił, że "Niemcy i Francja są naszymi najważniejszymi partnerami w Unii Europejskiej, a intensyfikacja współpracy w Trójkącie Weimarskim będzie jednym z priorytetów polskiej polityki zagranicznej". Sikorski stwierdził, że on oraz ministrowie spraw zagranicznych Niemiec - Annalena Baerbock i Francji - Stephane Séjourné są przekonani, że "potencjał tkwiący w tym formacie musi zostać wykorzystany w znacznie większym stopniu niż dotychczas".

Dodał, że Polska będzie rozwijała relacje z krajami, z którymi wspólnie wstępowała do NATO i Unii Europejskiej zarówno w formacie dwustronnym, jak i wielostronnym.

Prawo do migracji nie jest prawem człowieka

Legalna i kontrolowana migracja może przynosić korzyści zarówno migrantom, jak i krajom przyjmującym. Ale prawo do migracji nie jest prawem człowieka i musi podlegać ograniczeniom, a państwa mają prawo regulować to, kto przybywa na ich terytorium - powiedział w czwartek w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski.

"Ludzie zawsze migrowali, także my, Polacy, sam byłem uchodźcą. Legalna i kontrolowana migracja może przynosić korzyści zarówno migrantom, jak i krajom przyjmującym. Ale prawo do migracji nie jest prawem człowieka i musi podlegać ograniczeniom, a państwa mają prawo regulować to, kto przybywa na ich terytorium" - powiedział Sikorski.

Według niego, "masowa, nieregularna migracja to wyzwanie, które może nie tylko obalać rządy, lecz stanowi zagrożenie dla liberalnej demokracji jako takiej". "Obecny system azylowy ugina się pod wpływem zbyt dużej liczby migrantów" - dodał.

Szef MSZ stwierdził, że jeśli "umiarkowane siły polityczne nie dadzą obywatelom poczucia opanowania sytuacji, to grozi nam już nie kolejna fala, lecz prawdziwe tsunami populizmu żerującego na obawach wyborców". Według niego, różnica między populistami a odpowiedzialnymi siłami politycznymi polega na tym, "że populiści chcą problem migracji rozgrywać, a nie go rozwiązać".

"Aby skutecznie zmierzyć się z tym wyzwaniem, musimy po pierwsze, zwalczać przyczyny, poprawiając sytuację gospodarczą i polityczną w krajach będących głównymi źródłami migracji. Po drugie, zwalczać grupy przestępcze, które z przemytu ludzi na lądzie i na morzu uczyniły sposób zarobkowania, oraz tych, którzy im w tym pomagają. Po trzecie, stworzyć jasną ścieżkę legalnej migracji dla tych, których nasze gospodarki i społeczeństwa potrzebują, a także skuteczne mechanizmy powrotu do kraju dla tych, którzy nie otrzymali w Unii prawa pobytu" - powiedział minister spraw zagranicznych.

Podkreślił, że warunkiem koniecznym osiągnięcia tych celów jest nie tylko ponadnarodowa współpraca, ale także stworzenie przejrzystej strategii migracyjnej. "Nasi poprzednicy zignorowali ten obowiązek. W tym rządzie za jego wykonanie odpowiada Międzyresortowy Zespół ds. Migracji. Efektem będzie reforma systemu wizowego" - zapowiedział.

Sikorski powiedział też, że "istota afery wizowej polegała nie tylko na procederze korupcyjnym nazywanym w mediach +wiza za łapówkę+".

"Oburzenie powinien również budzić fakt, że polska wiza stała się najłatwiejszym i najtańszym środkiem dostania się do Europy. Zmieniamy to. W MSZ powstała Biała Księga na temat niezbędnych działań w celu wyeliminowania nieprawidłowości w systemie wizowym RP. Zaopatrzyliśmy placówki w tymczasowe wytyczne" - powiedział szef MSZ.

Zaznaczył, że podniósł "wysokość opłat za polskie wizy do średniej europejskiej". "W I kwartale 2024 roku nasi konsulowie wydali 109 tysięcy wiz. O 30 procent mniej niż w tym samym okresie zeszłego roku" - powiedział Sikorski.

Oświadczył też, że za moment uruchomione zostaną "w ramach Rady Ministrów zmiany legislacyjne, aby zlikwidować patologie w dostępie do polskiego rynku pracy oraz studiów w Polsce, które poprzedni rząd tolerował".

Przywrócenie standardów w Służbie Zagranicznej

Do końca roku przedstawimy efekty prac nad nowoczesną ustawą, która przywróci niezbędne standardy Służby Zagranicznej - zapowiedział w czwartek w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski. Odnosząc się do odwołania ambasadorów powiedział, że część z nich "nie powinna już nigdy postawić stopy w MSZ".

Przedstawiając zadania polskiej polityki zagranicznej na 2024 rok szef MSZ zwrócił uwagę także na potrzebę utworzenia "profesjonalnej i apolitycznej Służby Zagranicznej służącej państwu, a nie partii".

Powiedział, że w czasach poprzedniego rządu "radykalne podważenie ciągłości polskiej polityki zagranicznej wpłynęło na kondycję Służby Zagranicznej, personel urzędniczy i dyplomatyczny został upartyjniony na niespotykaną w poprzednim ćwierćwieczu skalę".

"Jest mi przykro z powodu tych wszystkich członków Służby Zagranicznej, których dotknęła niesprawiedliwość i szykany ze strony resortu kierowanego przez polityków poprzedniego rządu" - powiedział Sikorski, dodając, że jedną z pierwszych ustaw przyjętych po wyborach w 2015 r. była nowelizacja ustawy o Służbie Cywilnej, która otwierała drogę do kariery ludziom bez kwalifikacji i doświadczenia.

"Dalsze szkodliwe zmiany nastąpiły wraz z wdrożeniem nieprzystającej do naszych potrzeb ustawy o Służbie Zagranicznej. Sposób zarządzania ludźmi doprowadził do odpływu specjalistów i braku możliwości pozyskania osób o podobnych kompetencjach z administracji publicznej, a tym bardziej z sektora prywatnego" - mówił szef dyplomacji.

Odniósł się przy tym do planowanej wymiany szefów polskich placówek dyplomatycznych, która - jak powiedział - wzbudziła wiele emocji w ostatnim czasie. "Rotacja w służbie dyplomatycznej jest procesem naturalnym. Proponowane przeze mnie zmiany mają objąć kilkudziesięciu ambasadorów i stałych przedstawicieli. Większość z nich i tak podlegałaby rotacji, ponieważ na placówkach przebywają już od kilku lat" - zaznaczył Sikorski.

Zapowiedział, że "część z tych osób pozostanie w ministerstwie". "Ale część niekompetentna, nieznająca języków obcych, nieumiejętnie zarządzająca placówkami i niezdolna do godnego reprezentowania kraju – nie powinna już nigdy postawić stopy w MSZ" - powiedział szef resortu dyplomacji, a jego słowa część sali sejmowej przyjęła oklaskami.

Sikorski podkreślił, że upolitycznienie, a właściwie upartyjnianie zarówno polityki zagranicznej, jak i Służby Zagranicznej RP, ma dalekosiężne skutki. "Politykę i międzynarodową reputację Polski prawdopodobnie uda się skorygować znacznie szybciej niż odbudować Służbę Zagraniczną. Ta będzie wymagała lat sanacji" - powiedział.

Zapowiedział, że niezwykle ważnym zadaniem dla MSZ będzie "przyjęcie nowoczesnej ustawy, która przywróci niezbędne standardy Służby Zagranicznej". "Prace nad takim projektem trwają od chwili objęcia przeze mnie resortu. Efekty przedstawimy do końca roku. Pierwszym krokiem jest jednak pilna nowelizacja obowiązującej ustawy, pozwoli ona usunąć istotne ryzyka budżetowe, skorygować kardynalne błędy, naprawić system naboru i przywrócić niezbędne kryteria" - powiedział.

Dodał, że projekt nowelizacji ustawy o Służbie Zagranicznej "został wypracowany w MSZ i będzie wkrótce przedłożony rządowi". (PAP)