26 sierpnia 1939 r., sobota. „Nie wiem, przed czem Polska i świat stoją” – notuje w dzienniku Maria Dąbrowska.
Z Zakopanego do Warszawy wraca Stanisław Ignacy Witkiewicz. W liście do żony z piątku pisał o przygotowaniach do wyjazdu: „Podobno b. pełne pociągi”. Trzy dni wcześniej namalował ostatni autoportret „Auto-Vicatius”. Chce do wojska.
„Berlin w gorączce – Europa z karabinem u nogi” – stwierdza na jedynce „Wieczór Warszawski”. Redakcja dokładnie wyjaśnia czytelnikom, co oznacza zawarty 25 sierpnia sojusz polsko-brytyjski, porządkując informacje według klucza „Zasady – siły – następstwa”. Dwie strony dalej w artykule „Gdyby doszło co do czego…” J. Wichura wylicza zasady prowadzące do zwycięstwa: niezłomna wola; zrównoważona ocena przeciwnika – nie można go lekceważyć, ale nie ma przecież armii niepokonanej; strzelanie do ostatniego naboju; ograniczenie potrzeb przez ludność cywilną; świadomość stawki, a jest nią walka o byt; oraz utrzymanie głębokiego przekonania, że siły, które stanowią „syntezę zła”, wygrać nie mogą. Powinno wystarczyć: szczegóły z zakresu strategii wojskowej i gospodarki wojennej wyjaśnią specjaliści – zapewnia autor.
„Spokojne choć poważne oblicze Warszawy. Z łopatami na ramionach do kopania rowów przeciwlotniczych” – odmalowuje panoramę nastrojów „Wieczór Warszawski”. Dwa dni później Jarosław Iwaszkiewicz notuje w dzienniku: „W Warszawie raczej strach, ale jednocześnie i kopanie rowów” – takie wieści do Stawiska przywiozła Elżbieta Wittlin, znajoma rodziny. Ale Stefan Rowecki „Grot” w swoich zapiskach utrwalił także okres krótkiej paniki: zanim wszyscy dziarsko zaczęli kopać rowy, 24 sierpnia był w Warszawie – jak pisze – „run na PKO”: ale kasy pieniądze wypłacały.