Z Jarosławem Dumanowskim rozmawia Estera Flieger
Co jadło się na organizowanych przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego obiadach czwartkowych?

Zachowała się jedna i powtarzana w innych źródłach relacja – Antoniego Magiera, lekarza ówczesnej Warszawy, który słyszał o tym, że podczas obiadów czwartkowych podawano marynaty i wędzonki oraz barszcz z uszkami i baraninę. Więcej dowiadujemy się z bogatego archiwum rachunków dworu Stanisława Augusta. Wśród nich znalazła się notatka królewskiego kuchmistrza – Paula Tremo. Dzięki niej wiemy, ile kosztowały obiady czwartkowe, z jakich produktów się składały oraz ile osób brało w nich udział. Okazuje się, że nie różniły się od posiłków podawanych w inne dni tygodnia. Każdy obiad na dworze był królewski.

Co więc znajdowało się na liście zakupów Paula Tremo?
Reklama

Delikatne mięsa – drób, jagnięcina, prosiaki. Warzywa, z których robił zupy. I ryby – o subtelnej teksturze, a jednocześnie tłuste, pożywne.

Co przygotowywał z tych składników?

Na przykład rosół z jarząbków – niewielkich dzikich ptaków. Bulion był gotowany na warzywach, drobiu i cielęcinie. Podobnie jak inne zupy i sosy była to potrawa złożona z wielu składników, a więc droga, lecz efekt był prosty – długo gotowany, klarowny i esencjonalny płyn. Wiemy ze źródeł, że kiedy król się budził, to pił filiżankę rosołu. Uważano, że doda mu sił. Wśród innych zup, które gotował kuchmistrz Stanisława Augusta, była zupa z jajkami, szczawiowa, cebulowa, barszcz z buraków kiszonych, które mógł zastąpić zakwas, a więc zbożowy żur, co jest ciekawym połączeniem. Podawał także dziczyznę, duszoną baraninę, flaki, które inaczej niż dziś były bardziej potrawką niż zupą. Ponadto pulardy i kapłony oraz szczupaki, najpopularniejszą polską rybę. W kuchni Tremo ścierały się tradycje polska z francuską czy szerzej zachodnią. W tym czasie toczył się także wielki spór o narodową modę – stroje sarmackie, orientalne versus zachodnie, francuskie. Obie dyskusje są emanacją poważniejszego konfliktu politycznego. Toczył się wokół tego, czy Zachód jest zepsuty, niebezpieczny, zsekularyzowany. Polska według jego przeciwników miała być ostoją norm moralnych. Nazywa się to „wojną fraka i kontusza” lub „wąsów i peruki”. I tak magnaci niezadowoleni z wyboru Stanisława Augusta Poniatowskiego naciskali na niego, aby koronował się w stroju narodowym – kontuszu, żupanie itd. Z całą mocą konflikt ten wybucha tuż przed Sejmem Czteroletnim: Jan Potocki w stroju tatarskim straszył wówczas Zachodem, co znamienne, mówiąc słabą polszczyzną. Bo obie strony sporu to kosmopolityczne, dobrze wykształcone elity, z tym że antyzachodni magnaci grali na to, by przeciągnąć w ten sposób na swoją stronę średnią szlachtę.

Jakie rozwiązanie w kuchni znalazł Paul Tremo?

Król nie chciał ulec, próbował łączyć tradycję z nowoczesnością. Podobnie Paul Tremo. Z jednej strony wniósł to, co właściwe dla francuskiej kuchni – klarowanie potraw, tak aby rosół był niemal przezroczysty, oraz porzucenie ostrych przypraw, egzotyki, barokowych iluzji. Z drugiej podstawą były dla niego polskie przepisy, które przyrządzał według opisanych wcześniej zasad kuchni francuskiej. Odchodził od postu, a używając często i w ogromnych ilościach świeżego masła, kuchnię uczynił tłustszą. Kuchmistrz był bardzo pomysłowy – odwrócił trend, przekonując, że to Francuzi naśladują w kuchni Polaków, a nie na odwrót. Zresztą nie była to wyłącznie manipulacja, bo rzeczywiście we francuskiej literaturze kulinarnej z połowy XVIII w., którą Tremo bardzo dobrze znał, widać modę na potrawy à la polonaise i à la Stanislas – od Stanisława Leszczyńskiego, teścia Ludwika XV. Patriotom kulinarnym i modowym trudno było więc rozwiązania Tremo odrzucić.

Kim w ogóle był kuchmistrz Stanisława Augusta?

Był Francuzem, a co istotne – hugenotą, ewangelikiem reformowanym. Jego rodzina uciekła przed prześladowaniami z Francji do Berlina. Stąd Tremo trafił do Polski. Służył Stanisławowi Augustowi, jeszcze zanim ten wstąpił na tron. W tym czasie kuchnia francuska była wśród europejskich elit wzorcową – tak jadało się we Włoszech, w Rosji, Skandynawii, nawet w Ameryce. Był kuchmistrzem, co dawało mu rangę wysokiego urzędnika. Pod nim pracowało kilkadziesiąt osób, bo dwór był dużą instytucją. Szefował departamentom kuchennym, a były to: kuchnia, piwnica – trunki, kawa i czekolada, oraz kredens i cukiernia. Miały one jeden z najwyższych budżetów w dworskiej strukturze. Przez ręce Tremo przechodziły więc duże pieniądze. Zaczynał jako kucharz, by z czasem zajmować się zarządzaniem, organizowaniem, kontrolą. Rozmawiamy o oświeconym umyśle. Spotykał się z naukowcami. Przyjaźnił się z Georgiem Forsterem, uczestnikiem wyprawy Jamesa Cooka dookoła świata. Tremo napisał w języku francuskim książkę o konserwacji żywności „Sztuka suszenia warzyw”, zdradzając przy tym ogromną wiedzę w zakresie chemii. Bliską mu ideą było rozwiązanie problemu klęsk głodu: zachowały się akta wypożyczanych przez niego lektur – poszukując idealnego produktu, który będąc szeroko dostępny i łatwy w przechowaniu, położyłby kres głodowi, czytał w królewskiej bibliotece dzieła o botanice, spotykał się z lekarzami.