Grzechem jest to pisać. Grzechem jest myśleć słowa, których nie myślą inni (…) i dobrze wiemy, że nie ma mroczniejszej zbrodni niż działać lub myśleć w samotności” - to słowa otwierające „Hymn”, dystopijną książkę Ayn Rand z 1937 r. Ta żydowska emigrantka z ZSRR do USA przedstawiła w niej wizję świata, w którym uniformizacja poglądów, wymuszona lufami karabinów, osiąga swoją pełnię. Było to ostrzeżenie przed sowiecko-nazistowskim totalitaryzmem, zmierzającym do krwawego finału.
Pozbawienie ludzi możliwości wyrażania myśli innych niż te uznane za właściwe było i jest cechą wszystkich totalitaryzmów. To nie wymaga dowodu. Czy tzw. cancel culture, kultura wymazywania, sprawi, że wymuszony konformizm stanie się także cechą nowoczesnej technodemokracji? Czytając analizy tego zjawiska, można odnieść wrażenie, że to wręcz nieuchronne. W kontekście polskim dowodem ma być usunięcie z Facebooka profilu Konfederacji za „wielokrotne naruszenia standardów społeczności”. Albo (nieudana) próba odwołania uniwersyteckiego wykładu kryminolożki dr Magdaleny Grzyb, którą niektóre środowiska LGBT uznały za transfobkę. W kontekście zagranicznym często z kolei podaje się przykład skasowania profilu Donalda Trumpa z Twittera czy bojkotowanie naukowców głoszących nieprzyjemne prawdy. Czy cancel culture rzeczywiście grozi wymazaniem wszelkiej dysydenckiej myśli? I z czego tak naprawdę się bierze?

Niezgoda na niezgodę

Statystyki Google Trend pokazują, że pojęcia „cancel culture” używa się powszechnie dopiero od trzech lat - przede wszystkim w USA, choć fenomen ten „infekuje” kolejne kraje. Jego definicja jest mglista i wciąż tylko publicystyczna. Zdaniem niektórych cancel culture polega na tym, że konsumenci wzywają do bojkotu ludzi i firm, które nie zachowują się tak, jakby tego chcieli. Inni mówią o cofaniu poparcia ze względu na działania lub poglądy. Można też przeczytać, że to ograniczanie wolności wypowiedzi danej osoby na ważnej platformie publicznej albo zablokowanie dalszej kariery.
Reklama

Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym, weekendowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej oraz w eDGP.