Antyukraińskie manipulacje informacjami są stałą częścią wysiłków Kremla w przestrzeni informacyjnej od co najmniej 15 lat, kiedy to Rosjanie zaczęli prowadzić aktywne operacje wpływu, mające przygotować grunt pod rosyjską inwazję z 2014 r. Rosja w swoich działaniach w przestrzeni informacyjnej kładzie nacisk na tworzenie narracji mających za zadanie dzielić i budzić nieufność, wykorzystując do tego historyczną i ideologiczną wrażliwość oraz istniejące uprzedzenia i konflikty społeczne. Przykładem takiej aktywności są antyukraińskie narracje zalewające od kilku miesięcy polskie media społecznościowe, które jak potwierdzają m.in. raporty Mety - firmy-matki Facebooka, są kreowane i rozprzestrzeniane w polskiej sieci przez rosyjskie oraz białoruskie służby. Dzieje się tak, chociaż znajdujące poklask wśród fanów teorii spiskowych oraz grup jawnie antyukraińskich, rosyjskie narracje propagandowe są odrzucane przez większość polskiego społeczeństwa. Świadczyć może o tym m.in. skala pomocy dla uchodźców z terenów ogarniętych wojną oraz powszechne potępień działań Moskwy.
Równocześnie z rosyjska inwazją zbrojną, rozpoczęły się bardzo prężne działania Ukrainy w domenie informacyjnej, wykorzystujące najpopularniejsze media społecznościowe oraz inne cyfrowe technologie do podważania kremlowskiej propagandy, nagłaśniania rosyjskich zbrodni oraz przede wszystkim wzmacniania pro ukraińskiego przekazu władz z Kijowa, reprezentowanych przez Prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Nad wyraz efektowne oraz efektywne działania Ukraińców w domenie informacyjnej z pierwszych tygodni wojny, połączone z powszechnym antyrosyjskim sentymentem w polskim społeczeństwie, sprawiają wrażenie pełnej dominacji Kijowa w przestrzeni informacyjnej. Stąd pojawiło się w Polsce wiele głosów, jakoby Ukraina jednostronnie wygrywała wojnę informacyjną z Rosją. Należy jednak zauważyć, że Rosyjska propaganda oraz dezinformacja ma ponadlokalny czy nawet ponadregionalny charakter, dotykając swoim zasięgiem wszystkie kontynenty, w tym kraje tzw. Globalnego Południa. W tym kontekście należy więc dopiero zadać pytanie - czy Ukraina faktycznie wygrywa wojnę informacyjną?

Przede wszystkim warto zauważyć, że wojna informacyjna nie jest celem samym w sobie, lecz jednym z elementów wspierających działania militarne. Co więcej, również wojna militarna – jak słusznie zauważył Clausewitz -jest jedynie narzędziem stosowanym w celu osiągnięcia rezultatów politycznych. Z tego punktu widzenia myślenie o niej jako o czymś co się „wygrywa” lub „przegrywa” może być mylące, ponieważ finalne zwycięstwo nie jest prostą sumą taktycznych wygranych na polach bitwy. Wojna kończy się sukcesem, gdy spełnione zostają wcześniej wyznaczone cele polityczne. Podobnie wojna informacyjna – jedynie prowadzona innymi środkami - ma ułatwić osiągnięcie zakładanych celów politycznych, a nie po prostu ustanowić „wyższość” jednej narracji nad drugą. Co więcej, wojna informacyjna toczy się na wielu frontach równocześnie, ukształtowanych geograficznie, ideologicznie, politycznie oraz językowo – a na każdym z nich używa się dopasowanych narzędzi oraz narracji. Osiągnięcie założonego celu w domenie informacyjnej może oznaczać coś innego w zależności od frontu.

Po drugie, wojnie informacyjnej należy przyjrzeć się w kontekście konkretnych celów politycznych Putina oraz z perspektywy różnych frontów tej wojny. Jakie są to cele? Można tutaj udzielić wielu odpowiedzi, ale przyjmujemy, że do najważniejszych celów Kremla w tym kontekście zaliczyć należy:
1) Uniemożliwienie zbliżenia się Ukrainy do szeroko pojętego „politycznego Zachodu” – niezależnie od tego czy oznacza to formalne członkostwo w instytucjach takich jak NATO i UE, czy opowiedzenie się po stronie UE i NATO w sensie geopolitycznym.
2) Zniszczenie suwerennej państwowości Ukrainy – co może oznaczać całe spektrum pożądanych przez Putina efektów: od aneksji części ukraińskiego terytorium po upadek rządu w Kijowie i stworzenie państwa marionetkowego po aneksję części ukraińskiego terytorium.
3) Osłabienie NATO wszelkimi metodami, które zostaną uznane za racjonalne, co obecnie realizowane jest za pomocą środków poniżej progu wojny – cyberataków, operacji informacyjnych, korupcji politycznej. Osłabienie w tym wypadku oznacza także osłabienie solidarności członków Sojuszu oraz ich wspólnego stanowiska wobec Rosji.
4) Bezpośrednie lub pośrednie przyczynienie się do destrukcji pozimnowojennego porządku międzynarodowego i przyspieszenia transformacji systemu międzynarodowego w stronę dalszej fragmentaryzacji i wielobiegunowości.



Warto mieć na względzie, że cele te mają dla Putina charakter generalny – nie muszą się ograniczać do danego etapu tego, co w percepcji Moskwy jest globalnym konfliktem geopolitycznym między Rosją a Zachodem. Innymi słowy, nie jest tak, że obecne etapy wojny w Ukrainie muszą przynieść natychmiastowe rezultaty co do wszystkich wymienionych celów strategicznych. Zarówno wojna informacyjna, jak i działania zbrojne w Ukrainie są dla Kremla instrumentami wykorzystywanymi do realizacji tych celów w długiej perspektywie.

Reklama

Działania Kremla w przestrzeni informacyjnej zmierzają w sposób pośredni lub bezpośredni do realizacji tych celów, ale odbywa się to wielotorowo, jak i wektorowo, w obrębie różnych przestrzeni geograficznych i informacyjnych. Jeśli chodzi o nasz obszar geograficzny, to tu prowadzona przez powiązane z Rosją białoruskie służby operacja Ghostwriter skupiła się w pierwszej fazie na atakowaniu i dyskredytowaniu NATO w Polsce oraz w krajach bałtyckich. Skutki takich operacji w polskojęzycznym internecie są jak dotąd marginalne, nie powinny jednak odwrócić uwagi od sytuacji na pozostałych frontach wojny informacyjnej, która toczy się w infosferach innych państw świata. Pamiętajmy, że społeczeństwa anglosaskie oraz europejskie, których rządy jak dotąd opowiedziały się za niemal jednogłośnym poparciem dla Ukrainy, stanowią jedynie mały wycinek zbiorowej wyobraźni świata, a to właśnie o jej pozostałą część walczy rosyjska machina dezinformacyjna.

Narracje propagandowe rozprzestrzeniane poza zgrupowaniem szeroko rozumianego „politycznego Zachodu” (bo obejmującego także choćby Australię, Japonię czy Koreę Południową) również mają doprowadzić do realizacji głównych celów strategicznych Putina. Jednak charakterystyka tych działań jest już zupełnie inna. Jak zauważyli w swoim badaniu eksperci z Centrum Analizy Mediów Społecznościowych – DEMOS, zdecydowana większość analizowanych przez nich treści przekazujących prorosyjską dezinformację online jest skierowana do państw z Afryki, Azji oraz krajów rozwijających się. Wzmożona aktywność prorosyjskich kont w wielu językach z tych regionów, korzystających z narzędzi cyfrowej propagandy oraz mechanizmów mediów społecznościowych, pozwala na przejęcie tonu dyskusji oraz narzucenie własnych narracji. W połączeniu z mniejszą wiedzą na temat historii Rosji oraz innym punktem widzenia na imperializm i stosunki międzynarodowe regionów oddalonych znacząco od Europy Wschodniej, powstaje mieszanka której efektem jest idealne środowisko dla sukcesu rosyjskich narracji dezinformacyjnych.

Ale kolportowanie rosyjskiej propagandy poprzez zalewanie nią mediów społecznościowych, to nie jedyna taktyka Moskwy. Spektrum narzędzi do osiągania celów Putina jest znacznie bogatsze. Równie efektywne jest wykorzystywanie skłonności ideologicznych wielu grup społecznych (także na Zachodzie), czego efektem są mechanizmy tzw. whataboutism oraz westplaining. Pierwszy z nich polega na odwróceniu uwagi od sedna problemu poprzez wyartykułowanie kontr-oskarżenia lub poruszenie innej kwestii, np. w przypadku rosyjskiej inwazji może to być podnoszenie imperialnej przeszłości Wielkiej Brytanii oraz amerykańskiej interwencji w Afganistanie na usprawiedliwienie działania Rosji. Westplaining natomiast wykorzystuje naiwność ideologiczną zachodnich myślicieli oraz dziennikarzy, którzy do oceny sytuacji w Ukrainie wykorzystują anty-imperialną i anty-zachodnią retorykę, wykluczając jakiekolwiek próby niuansowania ze względu na lokalną specyfikę relacji międzynarodowych oraz społeczno-polityczne uwarunkowania Europy Wschodniej. Przykładem może być seria wypowiedzi Janisa Warufakisa, greckiego ekonomisty oraz polityka, który wbrew swoim anty-imperialnym poglądom forsuje ideę porozumienia Waszyngtonu z Moskwą, które powinno zakończyć wojnę ponad głowami Ukraińców. Stosując te mechanizmy w sposób świadomy lub nieświadomy, powtarzają narracje rosyjskiej propagandy, a kremlowska machina dezinformacyjna korzysta z ich wypowiedzi do legitymizacji swoich narracji, szczególnie w pozaeuropejskich przestrzeniach informacyjnych.

Efekty takich działań wciąż pojawiają się dyskursie publicznym. W połowie marca Prezydent Republiki Południowej Afryki Cyril Ramaphosa stwierdził, że winnym rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest NATO, które swoim rozszerzeniem na wschód, sprowokowało Moskwę, nie dając jej innego wyjścia niż użycie przemocy do ochrony własnej strefy wpływów. W podobnym tonie w ostatnich tygodniach wypowiadał się również Papież Franciszek. To co ich łączy, to specyficzna perspektywa Globalnego Południa na relacje międzynarodowe oraz ład światowy, podzielana przez wielu mieszkańców Afryki oraz Ameryki Południowej. Czyni to ich bardzo atrakcyjnym celem dla rosyjskiej dezinformacji oraz propagandy, która działa tam aktywnie od co najmniej dekady. Hiszpańskojęzyczna wersja RT (kiedyś Russia Today), rosyjskiej państwowej tuby propagandowej działa od 2009 r., zatrudniając ponad 200 osób w 3 regionalnych biurach. Podobnie sprawy mają się w Afryce, gdzie rosyjskie media działają w ponad 20 krajach, kreując pro-rosyjską przestrzeń informacyjną. Podsycając anty-imperialne i anty-zachodnie sentymenty, wykorzystując kolonialną historię tych krajów oraz dostosowując swój przekaz do wymogów lokalnej widowni, Rosja próbuję przemycać anty-ukraińskie treści, uderzając równocześnie w NATO.

Takie wypowiedzi polityków oraz innych liderów opinii, a także brak zdecydowanego potępienia działań Rosji przez przedstawicieli i mieszkańców Afryki, Ameryki Południowej czy Indii potwierdza, że Polska perspektywa na działania Rosji i Ukrainy w przestrzeni informacyjnej jest bardzo ograniczona, a przewaga Kijowa w tej domenie jest mniej znacząca im dalej na południe od Dniepru. Analizy oraz badania mediów społecznościowych wydają się również potwierdzać, że główne wysiłki dezinformacyjne Rosji są skierowane właśnie do krajów Globalnego Południa.
I okazuje się być to słusznym wyborem, bo rosyjskie narracje padają tam na podatny grunt. We wcześniej przytoczonych wypowiedziach Prezydenta RPA, Papieża oraz wielu innych liderów opinii przebijają właśnie cztery główne narracje: anty-imperializm; oskarżania NATO o sprowokowanie konfliktu; wytykanie kolonialnej i militarnej przeszłości Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii oraz poddawanie w wątpliwość prawa krajów zachodnich do interwencji w „odwiecznie rosyjskiej strefie wpływów”. Fakt, że są rozprzestrzeniane zarówno przez osoby publiczne oraz zwykłych użytkowników mediów społecznościowych jest dowodem, że Ukraiński punkt widzenia nie przebija się tak mocno na każdym kontynencie i w każdej grupie społecznej.

Podsumowując - do najważniejszych celów Rosji zaliczyliśmy: uniemożliwienie przyłączenia się Ukrainy do obozu zachodniego, w tym NATO i UE; zniszczenie suwerennej państwowości Ukrainy; osłabienie NATO oraz pośrednia próba rewizji pozimnowojennego porządku międzynarodowego. Powiedzieliśmy także, że wojna informacyjna nie jest czymś, co można „wygrać” ale długoterminowym działaniem wykorzystywanym jako narzędzie do realizacji celów politycznych Kremla daleko wykraczających poza samą „wygraną w Ukrainie”. Geopolityczna rywalizacja, którą Putin prowadzi z Zachodem jest obliczona na dekady, nie na miesiące, i służą jej podobnież daleko zakrojone działania informacyjne w skali globalnej. Mają one różne oblicza w zależności od wspomnianych uwarunkowań geograficznych, politycznych, ideologicznych czy językowych. W niektórych krajach Globalnego Południa, są szczególnie nośne, bo nawiązują do doświadczeń brutalnego podporządkowania i wyzysku tych krajów przez państwa zachodnie w przeszłości. W krajach Europy Zachodniej natomiast, ukształtowanej przez polityczną pamięć o dwóch krwawych wojnach światowych, oznaczać mogą rozpowszechnianie tez, jakoby Rosji nie należało prowokować i aby uniknąć wojny światowej konieczne jest dążenie do zawarcia jakiegoś rodzaju porozumienia z Putinem. W kręgach skrajnej prawicy i lewicy bazować mogą na anty-amerykańskich sentymentach, przedstawiając rząd w Kijowie jako amerykańską marionetkę i narzędzie amerykańskiego imperializmu. W każdym wypadku, rozprzestrzenianie się takich narracji ma tworzyć grunt ułatwiający zaistnienie potencjalnych faktów politycznych – mniejszej presji na Rosję na forum ONZ, decyzji o nieprzekazywaniu broni Ukrainie, sprzeciwie wobec nakładania kolejnych sankcji na Rosję. Gdy urzeczywistnione, takie fakty polityczne przyczyniają się do realizacji globalnych celów strategicznych Kremla w długiej perspektywie.
Kiedy twierdzimy, że Kijów wygrywa wojnę informacyjną, zbyt często mamy na myśli jedynie przestrzeń informacyjną w której sami się poruszamy. Zapominamy także, że efektywność działań Rosji powinna być mierzona z perspektywy lat, nie miesięcy. Nie idzie o to, kto dzisiaj widziany jest jako ten, który „ma rację”, ale o to, czy rozprzestrzenianie i utrwalanie się pewnych poglądów w dyskursie publicznym umożliwi kiedyś Kremlowi zrealizowanie swoich celów.

Michał Krawczyk i Michał Rekowski