"Dziennik Gazeta Prawna" napisał w poniedziałek o przypadkach podawania, także noworodkom, szczepionek, które powinny zostać zutylizowane. Według "DGP" takich przypadków jest co najmniej kilkaset, a lekarze wiedzieli, że wstrzykują niepełnowartościowy produkt.
"To związane było z huraganem; czasowo nie było dostępu do prądu (…), część lodówek nie działa w tym okresie; część szczepionek była niechłodzona przez pewien czas" – powiedział dziennikarzom w Warszawie minister.
Podkreślił, że fakt ten powinien wykluczyć szczepionki ze stosowania. Zapowiedział, że szczegóły sprawy zostaną przedstawione w poniedziałek na wspólnej konferencji Głównego Inspektora Farmaceutycznego i Głównego Inspektora Sanitarnego.
"Na ile faktycznie (niepełnowartościowe szczepionki -PAP) były użyte, poda Główny Inspektor Farmaceutyczny i Główny Inspektor Sanitarny, bo te organy bezpośrednio odpowiadają za kontrole jakości przechowywania produktów" – wskazał.
Pytany o konsekwencje wobec osób, które podawały wadliwe preparaty, minister odparł, że GIF I GIS przekażą odpowiednie informację. "Przyglądamy się temu bardzo dokładnie, oczywiście jeżeli są użyte jakiekolwiek specyfiki niezgodnie z prawem to są konsekwencje istotne" – dodał.
"DGP" poinformowała, że inspektorzy farmaceutyczni postanowili w ostatnich miesiącach sprawdzić, czy sprzęt chłodniczy w aptekach i przychodniach działa, a także czy na ich wyposażeniu są agregaty na wypadek odłączenia prądu. Efekt, jak podała gazeta, jest "koszmarny".
>>> Czytaj też: Preparaty przeznaczone do utylizacji były podawane nawet noworodkom