W niedzielę w kilku kolejnych krajach, w tym w Polsce, rozpoczęły się szczepienia preparatem opracowanym przez konsorcjum Pfizer-BionTech.

Prof. Gut za pozytywne uznał, że szczepionka szybko dotarła, a szczepienia zostały szybko uruchomione. "Właściwie oczekiwałem, że dopiero 29 grudnia zbierze się Europejska Agencja Leków i wyda opinię, a szczepienia zaczną się w połowie stycznia, ale ruszyły szybciej. Wchodzi też druga szczepionka – firmy Moderna – obie działają identycznie - w kolejce czekają szczepionki bliższe klasyki" – powiedział.

Uczony dodał, że te dwie szczepionki "wydają się najbezpieczniejsze - zawierają najmniej składników – są to tylko informacje dla komórki, co ma robić, żeby stworzyć właściwy antygen". "Z samej teorii wynika, że w momencie przekształcenia informacji w białko wirusowe nośnik się rozpada, nie ma żadnej ingerencji w jądro komórkowe, żadnej ingerencji do innego układu, a powstaje białko, tak jakby powstało przy zakażeniu. Nie powstaje cała reszta, nie ma więc możliwości wywołania objawów chorobowych. Odpowiedź organizmu jest identyczna jak gdyby powstało białko wirusowe, to gwarantuje, że odpowiedź będzie kompletna" – wyjaśnił.

Odnosząc się do badań poprzedzających akcję szczepień Gut zwrócił uwagę, że "analizę robi się według procedury, a nie według czasu". "Kiedy wykonano badania na kilkudziesięciu tysiącach ludzi, oczekując na odpowiednią liczbę zachorowań uczestników eksperymentu – połowa dostała placebo, połowa szczepionkę - wykazano dwie rzeczy: że nie ma żadnych poważnych objawów i że szczepienie jest skuteczne" – powiedział.

Reklama

Podkreślił, że "skuteczność przekroczyła oczekiwania". Przypomniał, że amerykańska Agencja Żywności i Leków zapowiadała dopuszczenie szczepionki przy skuteczności 50 procent, a w przypadku szczepionki Pfizer-BioNTech uzyskano ponad 90-procentową skuteczność.

Za ważne, Gut uznał, by nadal przestrzegać obostrzeń, zanim szczepionka stanie się powszechna, ponieważ gdyby upowszechniła się postawa "hulaj dusza, mamy już szczepionkę, wtedy rzeczywiście możemy pobić rekordy zachorowań". Wirusolog, który wcześniej mówił, że zmiany w przebiegu epidemii będzie można zaobserwować w okolicach czerwca, podkreślił, że "na razie to jest kropla w morzu".