W sobotę Dworczyk poinformował o decyzjach podjętych po tym, jak koncern Pfizer ogłosił tymczasowe zmniejszenie dostaw szczepionek do krajów europejskich.

Podkreślił, że do tej pory ani Komisja Europejska, ani Polska nie dostały od producenta zaktualizowanego harmonogramu dostaw, czyli tabeli ile danego dnia trafi do Polski dawek szczepionki. W związku z tym - powiedział Dworczyk - podjęto działania, które "mają zabezpieczyć dalszy proces szczepień".

Zapewnił, że osoby, które dostały pierwszą dawkę szczepionkę, dostaną drugą. Nie zmieni się też nic jeśli chodzi o szczepienia populacyjne i "seniorzy powyżej 70. roku życia rozpoczną szczepienia zgodnie z planem od 25 stycznia". "Również nic się nie zmienia jeśli chodzi o rejestrację seniorów" – wskazał.

Dworczyk poinformował, że zmiany dotyczą szczepień, które odbędą się w przyszłym tygodniu. "Z grupy 0 do szpitali węzłowych miało wyjechać 330 tys. szczepionek na pierwsze szczepienie. Zdecydowaliśmy się wstrzymać ten transport do momentu, gdy firma Pfizer nie prześle nam dokładnego harmonogramu dostaw do Polski. Wtedy dopiero będziemy mogli zaplanować te szczepienia. Jeśli spełnią się deklaracje firmy Pfizer, czyli będzie to jednodniowe obniżenie dostaw, uda nam się rozwiązać ten problem, opóźniając nieco, być może o niecały tydzień szczepienia w grupie 0" - poinformował szef KPRM.

Reklama

W szpitalach węzłowych szczepiony jest personel medyczny i niemedyczny ochrony zdrowia.

Jednocześnie Dworczyk przekazał, że nic się nie zmieni w kwestii podawania drugich dawek szczepionek: w przyszłym tygodniu, tak jak to było wcześniej założone, 50 tys. dawek trafi do punktów, które wykonają drugie szczepienia.

120 tys. dawek, zgodnie z planem, trafi na pierwsze szczepienia do DPS-ów. Zgodnie z zapowiedzią między 18 a 22 stycznia odbyć mają się pierwsze szczepienia pensjonariuszy DPS-ów.

Dworczyk o zapowiedziach przedsiębiorców: wierzymy w dyscyplinę Polaków, to już ostatnia prosta

Wierzymy w odpowiedzialność, dyscyplinę i solidarność wszystkich Polaków; wierzymy też, że to ostatnia prosta, po której zacznie się powrót do normalnego życia - powiedział szef KPRM Michał Dworczyk, pytany o zapowiedzi części przedsiębiorców, którzy chcą otworzyć swoje biznesy.

Zgodnie z zapowiedzią rządu obostrzenia wprowadzone 28 grudnia ubiegłego roku, które początkowo miały trwać do 17 stycznia, zostaną przedłużone co najmniej do końca tego miesiąca.

Nadal obowiązywać będzie zakaz prowadzenia przez przedsiębiorców działalności związanej z prowadzeniem dyskotek i klubów nocnych, basenów, aquaparków, siłowni, klubów i centrów fitness oraz działalności usługowej związanej z poprawą kondycji fizycznej. Normalnej działalności nie mogą prowadzić także przedsiębiorcy związani z hotelarstwem. Zamknięta ma pozostać większość sklepów w galeriach handlowych, a restauracje nie będą mogą przyjmować gości.

O to, jaka będzie reakcja rządu na zapowiadane przez część przedsiębiorców otwarcie swoich biznesów, Dworczyk pytany był na sobotniej konferencji prasowej. "Wierzymy w odpowiedzialność, dyscyplinę i solidarność wszystkich Polaków. Wszyscy jesteśmy bardzo zmęczeni przedłużającą się pandemią i lockdownem, nie ma chyba w Polsce rodziny i osoby, która by nie cierpiała ze względu na pandemię i kryzys nią wywołany - nie tylko gospodarczy, ale społeczny" - mówił minister.

"Natomiast wierzymy też, że to jest ostatnia prosta, ostatni moment, w którym musimy się jako całe społeczeństwo zmobilizować, żeby pokonać pandemię i zacząć powrót do normalnego życia" - dodał.

Protest zapowiedziany przez niektórych przedsiębiorców ma odbywać się pod hasłem #OtwieraMy. Inicjatorzy akcji tłumaczą, że jest ona "oddolną inicjatywą Polaków, będącą odpowiedzią na kryzys wywołany przez polityków - wirusa o wiele bardziej groźnego i zabójczego niż SARS-Cov-2". Na profilach w mediach społecznościowych publikowane są adresy miejsc, które wbrew obostrzeniom postanowiły zacząć działać. Obrazuje to także interaktywna mapa nazwana przez twórców "mapą wolnego biznesu".

W czwartek odbyła się konferencja prasowa zrzeszającej przedsiębiorców inicjatywy Góralskie Veto. Jej członkowie podkreślają, że wielu przedsiębiorców z Podhala, w tym kwaterodawcy i gestorzy stacji narciarskich, zamierza otworzyć swoje działalności po 17 stycznia. Inicjatywę wsparła m.in. Agrounia.

"Mamy prawo do normalnego życia. To prawo jest niezbywalne i zamierzamy normalnie żyć, normalnie pracować. Postanowiliśmy dać impuls, żeby wszystko otworzyć i nie przejmować się rebelię w rządzie warszawskim. Rebelią, która niszczy porządek prawny Rzeczypospolitej i niszczy Polaków i polską własność. Zamierzamy wszystko otworzyć" – mówił w ten czwartek lider ruchu Sebastian Pitoń.