Trwają negocjacje w sprawie nadmiarowych szczepionek. Polska w kwietniu zawiesiła umowę w sprawie dostaw preparatów na COVID-19 i przestała je zamawiać oraz za nie płacić. W sumie nie odebraliśmy już 16 mln dawek, które mieliśmy otrzymać zgodnie z harmonogramem dostaw ustalonych przez KE. Powinniśmy za nie zapłacić ok. 1,5 mld zł.
Podczas ostatniego spotkania zorganizowanego przy współudziale amerykańskiej dyplomacji, w którym brali udział minister zdrowia Adam Niedzielski i polscy przedstawiciele Pfizera, ustalono, że pierwszym krokiem ma być rezygnacja firmy z dochodzenia zapłaty za nieodebrane szczepionki. Pfizer ma dać odpowiedź dziś lub jutro, czy się na to zgadza. Resort zdrowia potwierdza, że negocjacje trwają. – Potwierdzamy, że odbyło się dwustronne spotkanie. Możemy też potwierdzić, że padła pewna deklaracja co do kroków w kierunku porozumienia ze strony firmy. Czekamy na ostateczną odpowiedź – mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ministerstwa.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w rozmowach ważną rolę odgrywa kwestia ukraińska. To na pomoc Polski dla uchodźców z Ukrainy powoływał się premier Mateusz Morawiecki w liście do przewodniczącej KE, w którym apelował, by renegocjować umowy z firmami farmaceutycznymi w sprawie szczepionek. Chciał przesunąć dostawy albo zamienić je na inne preparaty, tak abyśmy nie musieli kupować szczepionek, których nie wykorzystamy. Wciąż bowiem mamy ok. 20 mln niewykorzystanych preparatów, co oznacza, że nawet przy czwartej dawce szczepionki dostawy znacznie przekroczyłyby liczbę chętnych. W sumie Polska miałaby dostać jeszcze 67 mln dawek do końca I kw. 2023 r. za ok. 6 mld zł. W liście do Urszuli von der Leyen premier Morawiecki wskazywał, że renegocjacja umów szczepionkowych byłaby tym bardziej uzasadniona w przypadku Polski, bo do naszego kraju trafiło najwięcej uciekinierów z Ukrainy. I to my ponosimy również koszty m.in. ich leczenia.

Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.

Reklama