Chiński deweloper Evergrande, znany z szerokich inwestycji, począwszy od klubów piłkarskich po produkcję wody źródlanej, rzuca wyzwanie Tesli i Elonowi Muskowi w obszarze aut elektrycznych.

Drugi największy deweloper w Państwie Środka - China Evergrande Group – po raz kolejny postanowił rozszerzyć swoją działalność, ale tym razem ruch ten może być najbardziej doniosły. Firma ogłosiła, że „wkrótce” chce sprzedawać samochody elektryczne.

“Frima Evergrande ma już pozycję w łańcuchu dostaw przemysłu motoryzacyjnego i jest dziś uzbrojona w zaawansowaną technologię” – powiedział jej szef Hui Ka Yan. „Evergrande będzie dążyć do tego, aby w ciągu 3-5 lat stać się największą i najsilniejszą na świecie grupą produkującą auta elektryczne” – dodał prezes.

Tymczasem największemu konkurentowi Evergrande – amerykańskiej Tesli – dopiero niedawno udało się wypracować zyski. Najnowszy model crossovera Tesli – Y, który został zaprezentowany na początku marca, wzbudził ponowne obawy o sytuację finansową firmy.

Reklama

Analitycy są sceptyczni co do zapewnień kierownictwa Tesli, że firma jest w stanie obsługiwać swoje zobowiązania.

Ruch Evergrande zostanie też zauważony przez innych graczy na światowym rynku - Nissana czy Daimlera.

Grupa Evergrande ma również konkurentów na chińskim rynku, takich jak BYD Co. – firmę wspieraną przez Warrena Buffeta., która jest beneficjentem chińskich subsydiów do aut elektrycznych (subsydia te w 2019 roku mają zostać mocno obniżone).

Prezes chińskiej grupy jest trzecią najbogatszą osobą w Państwie Środka. W jednej z ostatnich wypowiedzi wyraził przekonanie, że przemysł aut elektrycznych ma „gigantyczny potencjał rynkowy”, zaś jego firma może pomóc Chinom stać się „potężną gospodarką w obszarze motoryzacji”.

W sierpniu Evergrande zobowiązała się, że w ciągu 10 lat zainwestuje 100 mld juanów (15 mld dol.) w badania we współpracy z Chińską Akademią Nauką. Sześć projektów objętych finansowaniem ma dotyczyć różnych obszarów, od sztucznej inteligencji po rozwój dronów.

>> Czytaj też: Model Y trafi do klientów dopiero za półtora roku. To budzi obawy o kondycję Tesli