W 2015 roku Toyota podpisała 10-letnią umowę z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim i stała się głównym sponsorem igrzysk. Producent samochodów od początku starał się maksymalnie wykorzystać PR-owy potencjał tego międzynarodowego wydarzenia. Jednak rosnące wśród Japończyków niezadowolenie z powodu organizacji imprezy może negatywnie odbić się na wizerunku korporacji - uważają eksperci.

Tuż przed rozpoczęciem Igrzysk Olimpijskich w Tokio japońscy konsumenci odnoszą się do niej bardzo krytycznie. Na początku lipca liczba negatywnych tweetów zawierające słowa „olimpiada” i „Toyota” wyprzedziła liczbę tych pozytywnych, podało Nikkei. Badanie wykonano za pomocą Social Insight, narzędzia do analizy mediów społecznościowych opracowanego przez tokijski startup User Local.

Reklamowy falstart

Problemy z podejmowaniem decyzji i brak przepływu informacji między MKOlem i innymi organizatorami, a głównymi sponsorami stoi doprowadziło najprawdopodobniej do rezygnacji prezesa Akio Toyoda z obecności na ceremonii otwarcia Letniej Olimpiady w Tokio. Dodatkowo Toyota Motor poinformowała w poniedziałek, że nie będzie emitować żadnych reklam telewizyjnych związanych z olimpiadą.

Reklama

Toyota dostarczy roboty oraz 3340 pojazdów, w tym samochody elektryczne i na ogniwa paliwowe, którymi będą przewożeni sportowcy i pracownicy. Mimo wszystko producent samochodów deklaruje, że nadal będzie promować sponsorowanych przez siebie sportowców na stronie internetowej firmy. Masa Takaya, rzecznik Komitetu Organizacyjnego Tokio 2020, powiedział, że każdy sponsor musi określić własną strategię reklamową, ale przyznał, że społeczeństwo ma „mieszane” nastroje w związku z igrzyskami.

Źródło: asia.nikkei.com