Strzała wystrzelona z kuszy leci w kierunku oddalonej o kilkadziesiąt metrów warowni i uderza w mur. Tłum bije brawo i rozpoczyna odliczanie do kolejnego „ataku”.
Trwa właśnie „oblężenie zamku” w Stobnicy, kontrowersyjnej budowli wzniesionej na skraju Puszczy Noteckiej na obszarze Natura 2000. „Wejdźcie do świata rycerzy i wojów! Przymierz prawdziwą zbroję i poczuj ducha przeszłości” – zachęcali organizatorzy w mediach społecznościowych. Frekwencja dopisała. Na pierwsze „oblężenia” w majowy weekend zjechały setki turystów. Tablice rejestracyjne podpowiadają, że przybyli z wielu zakątków Polski: Poznań, Szczecin, Warszawa, Białystok, Olsztyn... – Cudowny zamek, nie? Taki klimatyczny – zagaduje nas jeden ze zwiedzających. – Widać tu mieszankę tylu stylów. To chyba gotyk i renesans – komentuje zachwycona kobieta. Dzieci oglądają walki na miecze i strzelają z kusz w stogi siana. Bilet wstępu (65 zł) pozwala też pospacerować wokół zamku, jednak do środka wejść nie wolno. – Cały czas trwa budowa – tłumaczy nam jedna z ochroniarek. Nie możemy więc zobaczyć sali balowej ani kaplicy pod wezwaniem świętych Anny i Joachima, które podobno mieszczą się w molochu. Nie wejdziemy też na żadną z kilkunastu wież ani jedną z 200 klatek schodowych wykonanych z granitowych bloków kamiennych.
Turyści nie wydają się jednak żałować. Czas umilają im inne atrakcje. Za dodatkową opłatą można usmażyć kiełbaskę przy ognisku, napić się piwa ze stobnicką etykietą lub kupić pamiątkę w lokalnym sklepiku: maskotki wilka, pocztówki z dzikimi zwierzętami, tarcze i miecze dla małych rycerzy.
CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ