Pod koniec października unikalnych ofert lokali (unikalnych tzn. pominięto dublujące się oferty dotyczące tego samego mieszkania) na wynajem było niewiele ponad 59 tys. Rok temu była to liczba o 25 proc. większa, a dwa lata temu o ponad 90 proc. wyższa. 59 tys. wolnych mieszkań na wynajem, to bardzo mało ponieważ wielkość zasobu takich nieruchomości w kraju szacowana jest na 1,2-1,4 mln.

Bardzo wysoka przewaga popytu nad podażą utrzymuje się od ponad połowy roku i sprzyja wzrostowi stawek czynszów, które w największych dziesięciu miastach są o ok. 1/4 wyższe niż przed rokiem. Podwyżki czynszów wynikają z ruchów migracyjnych i rekordowej inflacji, skutki podwyżek stóp procentowych właściciele starają się przerzucać na najemców.

Dla przykładu, na warszawskiej Białołęce przed trzema laty cena 1 m kw. wynosiła średnio 7 tys. zł, a za wynajem małego mieszkania 2-pokojowego trzeba było zapłacić ok. 2 tys. zł miesięcznie. Obecnie cena mieszkania wzrosła do 9-10 tys. zł, a czynsz za wynajem jest tam wyższy o połowę.

- Stopa zwrotu z najmu mieszkania pozostaje taka sama jak przed dwoma laty - mówi w rozmowie z MarketNews24 Łukasz Cudek, prezes zarządu Albero Invest sp. z o.o. – Popyt jest bardzo duży i wzrasta zainteresowanie najmem długoterminowym.

Reklama

Różna może być jednak atrakcyjność takiego inwestowania ze względu na podejście krótkoterminowe i długoterminowe. Podejście krótkoterminowe straciło na atrakcyjności, co związane jest z inflacją i perspektywą dalszych podwyżek stóp procentowych.

- W perspektywie 5-10 lat ceny mieszkań, które teraz ustabilizowały się powinny dogonić inflację – ocenia Cudek.