Ok. 15 mln zł wyniosły koszty PLL LOT z powodu strajku związków zawodowych - poinformował w środę wiceminister infrastruktury Mikołaj Wild. Dodał, że z punktu widzenia operacyjnego, spółka w tym czasie "dała sobie radę", nie było "cienia zagrożenia dla interesów pasażerów".

W środę odbyło się posiedzenie sejmowej komisji infrastruktury, poświęcone PLL LOT. Posłowie zwrócili się o informacje do ministra infrastruktury m.in. na temat stanu bezpieczeństwa podróżujących Polskimi Liniami Lotniczymi LOT S.A., strat finansowych LOT poniesionych w związku ze strajkiem, czy "działań podejmowanych przez Ministerstwo Infrastruktury zmierzających do rozwiązania kryzysu panującego w PLL LOT S.A., którego skutkiem jest strajk pracowników tychże linii oraz zwolnienia dyscyplinarne kilkudziesięciu pracowników PLL LOT S.A.".

Strajk w LOT zorganizował Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, wybrany spośród zarządów dwóch związków zawodowych: Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego na czele z Moniką Żelazik oraz Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT, którego przewodniczącym jest Adam Rzeszot. Związkowcy strajkowali od 18 października do 1 listopada, kiedy to w nocy ogłoszono koniec strajku i zawarto porozumienie między zarządem spółki a protestującymi związkowcami. W wyniku strajku LOT musiał odwoływać niektóre loty, co spowodowało skutki finansowe dla przewoźnika oraz utrudnienia dla pasażerów.

"Jeśli chodzi o działania podejmowane przez Ministerstwo Infrastruktury - ponieważ nie wykonujemy uprawnień z akcji Skarbu Państwa - naszą rolą jest bycie regulatorem rynku. W sporach zbiorowych bierzemy udział w ramach Trójstronnego Zespołu ds. Transportu Lotniskowego i Obsługi Lotniskowej (przy Ministerstwie Infrastruktury - PAP). Sytuacji społecznej w PLL LOT miało być poświęcone posiedzenie tego zespołu 6 listopada. Niestety ze względu na rezygnację strony społecznej z woli uczestnictwa w tym zespole - to spotkanie się nie odbyło" - powiedział posłom Wild.

Jak mówił, jeśli chodzi o stan bezpieczeństwa podróżujących LOTem, " to z wszystkich danych, do których miałem dostęp - nie wynika cień zagrożenia dla interesów pasażerów, związany z sytuacją w LOT".

Reklama

"Pomimo 15 mln zł kosztów, które spółka poniosła w związku ze strajkiem (...) to trudno jest tutaj mówić o zakłóceniach, które wywracałyby dzielność firmy z puntu widzenia operacyjnego. Spółka z punktu widzenia operacyjnego dała sobie radę z tą trudną sytuacją, która powstała w wyniku strajku" - powiedział wiceminister.

Wild w latach 2015-2017 był wiceministrem Skarbu Państwa, sprawującym osobisty nadzór nad spółkami sektora lotniczego, w tym PLL LOT S.A.

"Jeszcze w ramach Ministerstwa Skarbu Państwa, jednym ze sposobów wyjścia z impasu, była propozycja przeznaczania przez spółkę 25 proc. wyniku gotówkowego na wynagrodzenia. Ta propozycja została odrzucona przez stronę związkową, która liczyła na wygranie w sądzie roszczeń z uchylonego regulaminu pracy. Tak się nie stało. W kolejnych wyrokach Sąd Najwyższy oddalił roszczenia zgłaszane przez pracowników. I kolejnym krokiem była eskalacja, z którą się borykamy. I która jest rzeczywiście pewnym wyzwaniem - wydaje mi się dla obu stron" - powiedział Wild. Dodał, że tego rodzaju negocjacje "lubią spokój".

Przekazał, że od 2015 roku w LOT awansowano 500 osób: 200 pilotów, 300 osób z personelu pokładowego. A na podwyżki od początku 2016 r. zostało przeznaczone 40 mln zł.

"Największym aktywem spółki LOT są jej pracownicy. Oczywiście pozostaje pytanie, w jaki sposób dzielić wynagrodzenia. Tutaj mamy temat regulaminu wynagradzania wciąż nie rozwiązany. Nie chce trywializować, ale sprawa z gruntu sprowadza się do tego, czy premiować staż, czy premiować wynik. Zdaniem spółki należy premiować wyniki, zdaniem strony społecznej - należy premiować staż. Jest tam jeszcze masa innych wątków, ale w dużym uproszczeniu do tego sprowadza się spór społeczny" - tłumaczył posłom Wild.

LOT jest częścią Polskiej Grupy Lotniczej, gdzie 100 proc. udziałów ma Skarb Państwa. Nadzór nad PGL sprawuje Prezes Rady Ministrów.

Obecny na posiedzeniu komisji zastępca dyrektora departamentu Skarbu Państwa w KPRM Marcin Izdebski powiedział, że strajk był stratą i dla spółki, i dla pracowników.

"Jeżeli chodzi o sam spór, tutaj stanowisko spółki - z którym my się absolutnie zgadzamy, co też myślę, że potwierdzają dwa zabezpieczenia wydane przez sąd odnośnie strajku - jest takie, że sporu zbiorowego nie było, że strajk był w związku z tym nielegalny. Abstrahując od tej sytuacji, spółka starała się prowadzić dialog ze stroną społeczną" - powiedział.

Przypomniał, że w październiku rada nadzorcza PLL LOT podjęła decyzję o oddelegowaniu Bartosza Piechoty do czasowego pełnienia funkcji członka zarządu LOT. Zostało mu powierzone zadanie prowadzenia dialogu społecznego oraz negocjacji z protestującymi związkami zawodowymi.

"Pan Bartosz Piechota dzisiaj zajmuje się negocjacjami ze związkami zawodowymi. Odbywają się regularne spotkania - dwa razy w tygodniu - pomiędzy zarządem a związkami. Mam nadzieję, że ta sytuacja zakończy się porozumieniem" - powiedział.

Dodał, że nie ulega wątpliwości, iż strajk "jest stratą i dla spółki, i dla pracowników".

Najważniejsze postanowienie porozumienia ogłoszonego w nocy 1 listopada dotyczyły zakończenia akcji protestacyjnej. Spółka spełniła postulaty: przywrócenie przewodniczącej Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) Moniki Żelazik oraz wszystkich osób zwolnionych w związku ze strajkiem rozpoczętym 18 października, a także uchylenia nagany dla szefa Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT Adama Rzeszota.

Ponadto zarząd zobowiązał się też do niedochodzenia od organizatorów kierujących strajkiem i uczestników roszczeń pieniężnych, związanych z akcją strajkową, zarząd LOT zobowiązał się też do wszczęcia prac nad nowym regulaminem płac. Rozmowy rozpoczęły się 7 listopada.

Ponadto strony zobowiązały się do "zachowania spokoju społecznego przez okres co najmniej 24 miesięcy pod warunkiem przestrzegania prawa i warunków porozumienia". Podpisano też obustronne zobowiązanie, że wszelkie kwestie sporne będą w pierwszej kolejności rozstrzygane na drodze polubownej.

Początkowo postulatem strajkujących było przywrócenie do pracy przewodniczącej ZZPPiL Moniki Żelazik, która została dyscyplinarnie zwolniona, potem także przywrócenia do pracy 67 osób dyscyplinarnie zwolnionych po rozpoczęciu protestu oraz dymisji prezesa PLL LOT. Zarząd zgodził się na przywrócenie zwolnionych do pracy.

Strajkujący domagali się też powrotu do regulaminu wynagrodzeń z 2010 roku oraz gwarancji bezpieczeństwa, że zarząd LOT nie obciąży organizatorów strajku kosztami, jakie spółka poniosła z powodu strajku, jeśli okazałoby się, że sąd uzna ten strajk za nielegalny. Sąd Okręgowy 20 listopada miał zająć się zbadaniem, czy przeprowadzone przez związki zawodowe referendum strajkowe było legalne. O zbadanie tego zwrócił się LOT. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił we wtorek powództwo PLL LOT przeciwko związkom zawodowym działającym w spółce. Sędzia Monika Sawa w uzasadnieniu zwróciła jednak uwagę, że nie rozstrzyga o legalności strajku i referendum związkowców.

>>> Czytaj też: Czy podmorski tunel połączy Helsinki i Tallinn? Fiński biznesmen: „To nie może być aż tak trudne”