Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia wprowadza podział wysokości minimalnych pensji, nie tylko w zależności od wykonywanej pracy, ale w niektórych przypadkach również w zależności od wykształcenia. Szczególnie widać to na przykładzie pielęgniarek, które mogą zostać zakwalifikowane do trzech grup: po liceum lub licencjacie, po studiach magisterskich, po studiach i ze specjalizacją. W zależności od zaszeregowania pensja może wynosić ok. 5,2 tys. zł, 5,8 tys. zł lub 7,3 tys. zł brutto.
Interpretacja NFZ i resortu zdrowia jest dość jasna – pracodawca płaci zgodnie z tym, jakie minimalne wykształcenie wymagane jest na danym stanowisku. Jeśli więc pielęgniarka z tytułem magistra jest zatrudniona na stanowisku, które nie wymaga wyższego wykształcenia, nie musi otrzymywać wyższej pensji. Mimo to dyrektorzy mają z tym problem, bo niezależnie od przepisów liczy się też zdanie związków zawodowych, które najczęściej domagają się, by w takich sytuacjach wykształcenie uwzględniać.
– Dlatego jak będę miał do wyboru pielęgniarkę z tytułem magistra i specjalizacją i taką, która tych dyplomów nie ma, wybiorę tę drugą. Bo będzie mniej kosztowna, a zazwyczaj wykonuje podobną pracę – mówi jeden z naszych rozmówców. I dodaje, że w jego regionie dyrektorzy mówią wprost, że szukają pielęgniarek wyłącznie ze średnim wykształceniem. Wtedy sytuacja jest jasna.
Reklama