Co trzeci badany pracownik w Polsce nie zrobiłby nic, gdyby w swoim miejscu pracy doznał mobbingu. 16 proc. anonimowo złożyłoby skargę do Państwowej Inspekcji Pracy, 11 proc. zgłosiłby sprawę zwierzchnikom lub pracodawcom, 7 proc. badanych odeszłoby z pracy, a tylko 4 proc. zwróciłoby się do sądu - wynika z najnowszego badania przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i platformę ePsycholodzy.pl.

Badanie zostało przeprowadzone metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez platformę analityczno-badawczą UCE RESEARCH i platformę ePsycholodzy.pl wśród 1007 dorosłych Polaków, którzy w dniu badania byli zatrudnieni na etacie lub w oparciu o umowy cywilnoprawne w firmach bądź w instytucjach. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, zarobków, wykształcenia i regionu.

Zdaniem radcy prawnego Karoliny Mazur, konsultantki merytorycznej, mobingowani pracownicy nie podejmują żadnych działań, bo często wątpią, że faktycznie mogą zmienić swoją sytuację. „Nie wierzą, aby zgłoszenie mobbingu w miejscu pracy przyniosło jakiekolwiek rozwiązanie. Często nawet nie wiedzą, czy ich pracodawca wdrożył odpowiednią procedurę antymobbingową. I zupełnie nie mają pojęcia, jak ewentualnie należy zainicjować postępowanie wyjaśniające w zakładzie pracy" - wyjaśniła.

Reklama

20 proc. ankietowanych nie wie, jak by się zachowało w sytuacji mobbingu, co pokazuje, że konieczne jest podniesienie świadomości i wiedzy prawnej wśród pracowników. Ponadto 9 proc. respondentów nie zgłosiłoby nigdzie sprawy, aby nie wyjść na donosiciela. 8 proc. badanych nie chciałoby wchodzić w konflikt z pracodawcą. Natomiast 3 proc. wykazałoby bierność, uważając, że przedstawienie komukolwiek problemu nie miałoby większego sensu.

W opinii Mazur pracownicy mogą nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że są ofiarami mobbingu. „W takiej sytuacji trudno mówić o właściwych reakcjach i bronieniu swoich praw. Zachowanie mobbera ma wywołać zaniżoną ocenę przydatności zawodowej lub nawet wyeliminować ofiarę z zespołu. Osoby mobbowane często tego tak nie odbierają, tylko odczuwają pogorszenie samopoczucia, lęk czy obniżenie samooceny. To z kolei oznacza, że nie podejmują działań prawnych przeciwko sprawcom" - powiedziała.

16 proc. badanych pracowników anonimowo złożyłby skargę do Państwowej Inspekcji Pracy, a 11 proc. zgłosiłoby sprawę przełożonym. Z kolei na oficjalne zgłoszenie, pod imieniem i nazwiskiem, zdecydowałoby się tylko 4 proc. badanych. „Problemem jest to, że mobberami są często osoby na wysokich, kierowniczych stanowiskach, będące bezpośrednimi przełożonymi ofiar. Dlatego prześladowani, zwłaszcza zatrudnieni w niewielkich firmach, mogą nie mieć fizycznie do kogo się zwrócić ze swoim problemem" - podkreśliła Mazur.

Jak zauważył psycholog, współautor badania Michał Murgrabia "w wielu organizacjach działających w Polsce występuje poważny problem ze wzajemnym szacunkiem i równym traktowaniem”. „Z tego wynikają trudności z budowaniem zaufania i dobrej atmosfery w pracy. A jedynie w takich warunkach pracownik może bez obaw zgłosić się do swojego szefa i zakomunikować mu trudną sytuację, która ma miejsce w zespole" - ocenił.

Z badania wynika, że w sytuacji mobbingu 7 proc. badanych odeszłoby z pracy, a tylko 4 proc. ankietowanych wystąpiłoby z taką sprawą do sądu. „Niewielka liczba osób, która zdecydowałaby się odejść z pracy lub wytoczyć proces oznacza, że większość pracowników jest w stanie zaakceptować mobbing albo stara się go ignorować, by po prostu przetrwać. Często wynika to z lęku przed zmianą lub brakiem innej, na przykład dobrze płatnej, pracy" - wskazała.

25 proc. respondentów, którzy wykazaliby bierność w przypadku doświadczenia mobbingu, wskazywało na obawę przed zemstą mobbera lub przełożonych za ujawienie sprawy. „Z jednej strony mobbowana osoba może czuć się bardzo źle w swoim miejscu pracy, a z drugiej ma prawo obawiać się utraty stałego źródła utrzymania czy też premii. W czasach szalejącej inflacji właśnie to może faktycznie hamować wiele ofiar przed podjęciem jakiegokolwiek działania – zauważa ekspert z platformy ePsycholodzy.pl Michał Pajdak.

16 proc. badanych bałoby się ewentualnego procesu w sądzie, oficjalnych zeznań i konfrontacji ze sprawcą. „Ofiara musi udowodnić przed sądem istnienie wszystkich elementów świadczących o występowaniu mobbingu. Powinna wykazać nie tylko bezprawność działania mobbera, ale też jego cel - czyli poniżanie, ośmieszanie, izolowanie i skutki działań, czyli rozstrój zdrowia" - zaznaczyła Mazur i dodała, że postępowania przed sądem są długotrwałe i negatywnie wpływają na psychikę ofiary mobbingu. "Istotne jest również to, iż wysokość zadośćuczynienia zasądzana przez sąd może nie zrekompensować doznanych krzywd" - dodała.

12 proc. respondentów stawiających na bierność w przypadku doświadczania mobbingu wskazało na chęć przeczekania tej sytuacji. „Warto jednak znać swoje prawa. Zgodnie z przepisami, pracownik, u którego mobbing wywołał rozstrój zdrowia, może wystąpić o zadośćuczynienie pieniężne za doznaną krzywdę. A w przypadku rozwiązania umowy o pracę z tego powodu, jest w stanie uzyskać od pracodawcy odszkodowanie" - wyjaśniła Karolina Mazur.(PAP)

Autorka: Agnieszka Gorczyca