W branży transportu międzynarodowego było zatrudnionych 105 tys. Ukraińców. Na skutek wojny ok. 40 proc. z nich wyjechało do swojego kraju. W kolejnych miesiącach szykuje się jednak dalszy odpływ – szacunki mówią nawet o kolejnych 30 tys. Według firm będzie to m.in. konsekwencja zmian w przepisach wprowadzanych przez rząd.
– Wskutek ostatnich korekt dotyczących kształcenia kierowców utrudniono, a nawet zablokowano wydawanie uprawnień dla kierowców spoza Unii, co blokuje w znacznym stopniu naszą działalność, powodując przestoje pojazdów – mówi Kinga Przytocka-Krupa, dyrektor zarządzający spółką FF Fracht. Dużym problemem jest długie – średnio półroczne – oczekiwanie na wydanie pozwolenia na pobyt oraz pracę dla obywateli spoza UE.
– Oczekujemy od administracji rządowej oraz samorządowej, że przyspieszy oraz usprawni zasady wydawania pozwoleń, świadectw kierowców oraz systemu kształcenia kierowców. Jeżeli inne kraje UE sprawniej podejdą do otwarcia rynku na kierowców spoza Wspólnoty, tworząc sprawne procedury legalizacji pracy, to my nie będziemy w stanie zareagować na czas i odpływ kierowców będzie dla nas poważnym ciosem – zaznacza Kinga Przytocka-Krupa.
Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska, zaznacza, że innym problemem jest konieczność potwierdzenia przez Ukraińców prawa jazdy, co pozwala nabyć uprawnienia do pracy jako kierowca w transporcie międzynarodowym UE. – W Ukrainie na próżno na to czekać, bo po 24 lutego wyłączono tam centralną ewidencję praw jazdy, a urzędy nie działają jak przed wojną. W przypadku Białorusi na takie potwierdzenie trzeba czekać nawet rok. Do tego osoby, którym kończą się wizy, nie mogą ich przedłużyć w Polsce. Jeśli wyjadą w tym celu do Ukrainy, nie będą już mogły powrócić. W przypadku Białorusinów też jest ryzyko, że tamtejsze władze zablokują im powrót – mówi Wroński.
Reklama
Maciej Zwyrtek z firmy Kuźnia Trans wylicza, że pod koniec roku zaczną wygasać wizy dla prawie wszystkich kierowców z Ukrainy. – Tu są potrzebne szybkie i konkretne działania ze strony MSZ. Inaczej wiele firm transportowych po prostu stanie z powodu braku kierowców – podkreśla. Do tego wszystkiego dochodzi problem starzenia się pracowników i braku zainteresowania zawodem ze strony młodszego pokolenia.
Firmy próbują sobie radzić, podkupując sobie nawzajem pracowników. Na tym tracą mniejsze podmioty. Innym rozwiązaniem są próby ściągania pracowników z bardziej odległych krajów – z Turcji, Kazachstanu czy Filipin.