Nie pociągają nas ani wizje, ani prestiż, bo takie wyzwania jak zwiększenie międzynarodowego znaczenia Polski są ważne jedynie dla co 10. Polaka. Kluczowe jest za to uporanie się z palącymi problemami dnia codziennego, które pozostają nierozwiązane od ćwierćwiecza.

Niemal 44 proc. pytanych jako największy problem do rozwiązania wskazało służbę zdrowia, 41 proc. przeciwdziałanie biedzie i ubóstwu, a 30 proc. reformę systemu emerytalnego.

– Polityka społeczna nam nie wyszła, Polacy to widzą – mówi prof. Elżbieta Mączyńska, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

Trudno się dziwić opiniom badanych, bo wielokrotne bywało, że koniunkturalne reformy służby zdrowia i systemu emerytalnego niewiele dały.

Reklama

– W zasadzie szpitale nadal funkcjonują tak jak przed 1989 r. – dodaje prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.

Na służbę zdrowia w relacji do PKB przeznaczamy niemal najmniej w regionie – poniżej 5 proc. PKB. Czesi wydają niemal 8 proc., a średnia unijna wynosi ponad 7 proc. Problemem jest jednak brak politycznych recept na wprowadzenie efektywnych zmian lub fakt, że często są one wzajemnie sprzeczne.

Rząd jest przeciwny podnoszeniu składki zdrowotnej, bo uważa, że sprawę załatwi wzrost efektywności systemu. Z kolei opozycja zaczyna wracać do pomysłów budżetowego finansowania służby zdrowia. Pat trwa.

>>> Polecamy: Blisko 300 mld dolarów zainwestowały w Polsce obce firmy przez 25 lat

25 lat po odzyskaniu wolności kluczowe są dla nas sprawy dość prozaiczne. Nie bez przyczyny na konieczność poprawy sytuacji w służbie zdrowia najczęściej wskazywały osoby powyżej 59. roku życia (51,7 proc. wskazań), a tylko 33 proc. młodych osób w wieku 15–24 lata. To oni chorują najczęściej i to im zależy na efektywnej służbie zdrowa, która dzisiaj w Polsce z efektywnością ma niewiele wspólnego. Podobną tendencję widać w odniesieniu do reformy systemu emerytalnego.

Z kolei jeśli chodzi o postulat napędzania wzrostu gospodarczego, co wiąże się z perspektywą wyższych zarobków, jest to kwestia ważniejsza dla ludzi młodych. Podobnie jak zmniejszenie skali emigracji zarobkowej. Młodzi zamiast być zmuszanymi do emigracji, woleliby zarabiać na życie w kraju.

Po pierwsze zdrowie

Wyniki sondażu wskazują, że Polacy, zmęczeni kryzysem, w kolejnych latach oczekują zwiększania opiekuńczej roli państwa. Dlatego odpowiedzi dotyczące sektora zdrowotnego czy zabezpieczenia na starość zdominowały odpowiedzi ankietowanych. Polskie społeczeństwo się starzeje, dlatego kwestie służby zdrowia czy systemu emerytalnego będą coraz bardziej istotne. Według prof. Piotra Sałustowicza, socjologa ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, gdyby rząd dał więcej pieniędzy na politykę społeczną, odczucia ludzi mogłyby się zmienić. – W innym wypadku będzie o takie zmiany trudno – tłumaczy.

Jednak zdaniem Ireneusza Jabłońskiego z Centrum im. Adama Smitha wyzwania najczęściej wskazywane przez Polaków to próba leczenia objawów, a nie przyczyn naszych problemów.

– Pytanie jest raczej, jak przywrócić efektywność gospodarki, by była możliwość finansowania tych oczekiwań, a także jak zmienić sposób zarządzania państwem i instytucjami, by wzrosła efektywność tych świadczeń. Jeśli sprostamy tym wyzwaniom, jakość tych usług powinna być dużo lepsza – uważa ekspert.

Na podobne sprawy zwraca uwagę Jakub Borowski z Credit Agricole. – Kwestie takie, jak poprawa szkolnictwa, zmniejszenie zadłużenia czy zwiększenie dzietności, są wskazywane znacznie rzadziej niż służba zdrowia, a to zagadnienia kluczowe, by znalazły się pieniądze właśnie na służbę zdrowia – mówi dr Jakub Borowski.

Rodzina nieważna?

Typowym przykładem tego zjawiska jest polityka prorodzinna i zwiększająca dzietność, co ma zapobiec demograficznej zapaści. Znalazła się dopiero na szóstym miejscu. – Przeciętni ludzie nie odczuwają jeszcze tego problemu. To dla nich na ogół abstrakcyjna kwestia, nie zdają sobie sprawy z konsekwencji – uważa prof. Marek Okólski, demograf z Uniwersytetu Warszawskiego. Ta świadomość jest nieco większa wśród ludzi wykształconych i młodych, którzy jej skutków mogą doświadczyć w przyszłości. Na potrzebę sprostania takiemu wyzwaniu wskazuje niemal jedna piąta z nich.

Zapewne także dlatego, że niski wskaźnik urodzeń powoduje, że jedyną metodą ograniczającą niekorzystny wpływ demografii na gospodarkę pozostaje wydłużanie wieku emerytalnego. By to zmienić, potrzebne są kolejne działania, które skłonią Polki do rodzenia dzieci. Na razie system polityki prorodzinnej opierający się na becikowym i niewielkich ulgach na dzieci dopiero od niedawna zaczął być rozbudowywany. Zasiliły go bardziej praktyczne narzędzia: zwiększona dostępność do żłobków i przedszkoli, co ma odciążyć pracujących rodziców, oraz dłuższe urlopy macierzyńskie.

Gender przereklamowany

Zaskoczeniem może być niski poziom zainteresowania Polaków kwestiami, które nadawały ostatnio ton debacie publicznej jak sprawy zagraniczne czy równość płci. Nie są one traktowane przez Polaków jako istotne wyzwania. Co ciekawe, w kwestii równości kobiet i mężczyzn to mężczyźni częściej wskazywali na ten problem niż kobiety. Do tego, jak wynika z sondażu, to istotna kwestia głównie dla osób określających siebie jako zamożne. Jako wyzwanie wskazało ją ponad 15 proc. tej grupy.

Jak tłumaczy prof. Piotr Sałustowicz, potrzeba walki z dyskryminacją płciową nie jest jeszcze aż tak zakorzeniona w naszym społeczeństwie. – Badania pokazują np., że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni. Ale na tle innych problemów, takich jak ochrona zdrowia czy bezrobocie, ta kwestia przestaje być priorytetowa – wskazuje socjolog.

Duża rozbieżność między tematami debaty publicznej a wskazywanymi przez ankietowanych problemami może oznaczać rozejście się klasy politycznej ze sporą częścią wyborców, potwierdzać, że politycy stają się grupą wysoce wyalienowaną. Zdaniem politologa dr. Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego zjawisko to wynika z tego, że większość klasy politycznej obraca się wśród ludzi zamożnych i wykształconych.

O ile dla mniej zamożnych kluczowe problemy to ochrona zdrowia i praca, o tyle dla bogatszych są nimi również poprawa stanu szkolnictwa czy zwiększenie znaczenia Polski za granicą. – To kwestie, które dobrze brzmią w uszach osób przychodzących na imieniny do ministrów, posłów i senatorów, ale dla niebywających na takich imprezach ich znaczenie jest minimalne – podsumowuje Jarosław Flis.

Już jutro w Dzienniku Gazecie Prawnej II część sondażu: Sukcesy i porażki III RP

>>> Czytaj również: Bogactwo na świecie: za 25 lat doczekamy się pierwszego bilionera