Jeśli chcecie z nami współpracować, proszę bardzo. Tylko niech pan nie kłamie Polakom, że my tu z Rosją tworzymy jakiś sojusz, żeby wysłać na was czołgi. Nigdy się tak nie stanie. Ani na was, ani na Ukrainę - mówi w krótkiej rozmowie z DGP Alaksandr Łukaszenka, prezydent Białorusi od 1994 r.

Jakie dostrzega pan sukcesy i porażki w relacjach polsko-białoruskich?

Polska to jedno z najbliższych nam państw na Zachodzie. Jako historyk mógłbym wspomnieć o historii, pan ją dobrze zna. Jeśli coś nam się nie udało – a wiele nam się nie udało – to nie jest to pytanie do mnie, lecz do waszych polityków. Jeśli chcecie mieć z nami bliższe, przyjazne relacje, jesteśmy gotowi. Zawsze byliśmy. Pamiętam, że nawiązywaliśmy relacje. Potem zaczęliście podgrywać Unii Europejskiej, Amerykanie coś podpowiedzieli. Wie pan, pod czyją muzykę tańczy Polska – czasami. Ale to mocne państwo, mające już swoją pozycję w Unii Europejskiej. Cenimy to. Jeśli chcecie z nami współpracować, proszę bardzo. Tylko niech pan nie kłamie Polakom, że my tu z Rosją tworzymy jakiś sojusz, żeby wysłać na was czołgi. Nigdy się tak nie stanie. Ani na was, ani na Ukrainę. Mówiłem o tym na spotkaniu z Wołodią Zełenskim. Wojna trwa tam już pięć lat. Ale powiedziałem: nigdy nie będziemy wam zagrażać z północy. Dotrzymałem słowa. Bali się tego już za czasów Poroszenki. Nam to niepotrzebne. Dlatego mamy fundament, żeby współpracować. Wyjdźmy sobie na spotkanie.

Dlaczego nie było pana w Polsce na obchodach rocznicy wybuchu II wojny światowej?

Nie ma tu żadnego spisku. Przywiązywaliście do tego Rosję, że ktoś dał mi rozkaz, żebym nie jechał. Całkowita bzdura. Jeśli chcecie znać moje zdanie na temat tego, że nie zaprosiliście prezydenta Rosji, powinienem łagodnie odpowiedzieć, że to wasz poważny błąd. Poważny! Nie zaprosić Rosjanina, prezydenta Rosji… A Rosja, Białoruś, Ukraina, inne republiki, Polacy – wszyscy odegrali kolosalną rolę w wyzwoleniu Polski od nazizmu. I nagle nie zaprosić… postąpiliście niewłaściwie. Ale mój nieprzyjazd absolutnie nie jest z tym związany. Przecież nie krytykujecie Trumpa, że nie przyjechał. Obiecał, a nie przyjechał. Ja nie przyjechałem nie dlatego, że Trumpa nie było, bo decyzja zapadła przed nim. Szczerze mówiąc, uważam, że nie powinno się zbierać z tej okazji głów państw, nabijać sobie na tym punktów politycznych. To świętość! Nie bardzo lubię takie uroczystości. Ale nie mogliśmy w nich nie uczestniczyć. Uczestniczyliśmy godnie. To nasze wspólne zwycięstwo, dla którego Polacy poświęcili wiele tysięcy osób. Dlatego proszę się nie doszukiwać, że ktoś mi zabronił. Łukaszence nikt niczego nie może zabronić. A jeśli zechce, ja postąpię odwrotnie.

Reklama

>>> Czytaj też: Alaksandr Łukaszenka o Rosji: Po cholerę Białorusi taki sojusz?