„To byłby prawdziwy cud, gdyby to spotkanie jakoś znacząco zmieniło panującą na Cyprze sytuację” – mówi PAP Hubert Faustmann, politolog wykładający na Uniwersytecie Nikozyjskim.

„Oczywiście możemy to wydarzenie potraktować jako przygotowania do wrześniowego spotkania obu liderów z sekretarzem generalnym ONZ w Nowym Jorku, ale prócz tego nie widzę tu zbyt wielu możliwości. Między obydwoma stronami istnieją tak fundamentalne różnice zdań, że trudno sobie wyobrazić, aby to spotkanie mogło doprowadzić do rozpoczęcia nowych oficjalnych negocjacji nt. rozwiązania problemu cypryjskiego” - dodaje.

Negocjacje pokojowe ws. ponownego zjednoczenia Cypru zostały zerwane dwa lata temu. Od tego czasu prezydent Republiki Cypryjskiej Nikos Anastasiadis, który w rozmowach reprezentuje Greków cypryjskich i przywódca Turków cypryjskich, prezydent nieuznawanej przez świat Republiki Tureckiej Cypru Północnego (RTCP) Mustafa Akinci, spotykają się niezmiernie rzadko. Faustmann mówi, że jednym z najważniejszych punków spornych między nimi jest temat eksploracji i wydobycia znajdujących się wokół wyspy złóż węglowodorów.

Podczas gdy strona grecko-cypryjska uważa, że złoża te Republiki Cypryjskiej i twierdzi, że może się nimi dzielić z Turkami cypryjskimi dopiero po ponownym zjednoczeniu wyspy, Akinci chce, aby ten temat został włączony do rozmów jak najszybciej i domaga się, by Anastasiadis zgodził się na natychmiastowe utworzenie specjalnego dwustronnego komitetu, który zająłby się tą sprawą.

Reklama

Ponieważ Grecy cypryjscy nie chcą się na tę propozycję zgodzić i od kilku lat jednostronnie zawierają umowy z wielkimi spółkami energetycznymi, jak amerykańskie ExxonMobile i Noble Energy, francuski Total czy włoska ENI, u wybrzeży wyspy znajdują się obecnie statki tureckie, które też prowadzą tam odwierty.

„Anastasiadis wiele razy powiedział, że powróci do stołu negocjacyjnego tylko w przypadku kiedy Turcja wycofa swoje statki z tych rejonów, na co oczywiście nic nie wskazuje. Sytuacja wydaje się więc patowa” – tłumaczy Faustmann.

„Z kolei Akinci nie tylko naciska, by temat eksploracji i wydobycia gazu włączyć w program negocjacji, ale także chce, aby Anastasiadis przed rozpoczęciem rozmów potwierdził, że jego celem jest utworzenie takiego zjednoczonego państwa cypryjskiego, w którym obie społeczności w równym stopniu dzieliłyby się władzą i uczestniczyły w procesie podejmowania decyzji. Akinci określa ten warunek jako sine qua non rozpoczęcia nowych rozmów. Anastasiadis się temu sprzeciwia” – kontynuuje ekspert.

Sprawa okupowanej od 1974 roku przez armię turecką Waroszy, opuszczonego luksusowego kurortu nadmorskiego na wschodzie wyspy, także doprowadziła w ostatnich miesiącach do kolejnych nieporozumień. Nowy rząd RTCP, który doszedł do władzy w lutym tego roku i reprezentuje w przeciwieństwie do Akinciego o wiele bardziej nacjonalistyczne, protureckie stanowisko w sprawie negocjacji pokojowych, oświadczył ostatnio, że otworzy to miasto pod własnym zarządem.

Warosza od lat była jednym z głównych punktów przetargowych w negocjacjach i Grecy cypryjscy zawsze wierzyli, że prędzej czy później dostaną ją z powrotem. Teraz w reakcji na ten nowy projekt turecko-cypryjski Anastasiadis chciałby, aby Akinci zgodził się na stworzenie innego dwustronnego komitetu, który zająłby się opracowaniem planu zwrotu Waroszy jej prawowitym mieszkańcom.

„Ta propozycja z kolei na pewno zostanie odrzucona przez Turków cypryjskich” – analizuje Faustmann.

Politolog czarno widzi też kolejne spotkanie cypryjskich przywódców z Antonio Guterresem w Nowym Jorku.

„Nawet jeśli jakimś cudem dojdzie do rozpoczęcia rozmów pokojowych, wystarczy spojrzeć na daty, aby zobaczyć, że nie przyniosą one żadnych rezultatów. Następne wybory prezydenckie na stronie turecko-cypryjskiej odbędą się w kwietniu 2020 roku. Jeśli pierwsze spotkanie między Anastasiadisem a Akincim w ramach tych negocjacji miałoby się odbyć w październiku, na rozwiązanie problemu cypryjskiego mieliby oni czas maksimum do stycznia. Potem Akinci będzie się musiał skupić na kampanii wyborczej. Obaj musieliby być bardzo zdeterminowani i gotowi na olbrzymie kompromisy, aby osiągnąć w tak krótkim czasie pozytywne rezultaty” — mówi Faustmann.

Podział niewielkiej wyspy położonej we wschodniej części Morza Śródziemnego, 40 kilometrów na południe od Turcji, na zamieszkałą przez Greków cypryjskich Republikę Cypryjską i nieuznawaną przez społeczność międzynarodową zamieszkałą przez Turków cypryjskich RTCP nastąpił w 1974 roku w wyniku interwencji armii tureckiej. Była ona odpowiedzią na zamach stanu przeprowadzony przez greckich nacjonalistów z Cypru, którego celem było przyłączenie wyspy do Grecji. Od lat na wyspie prowadzone są negocjacje na temat ponownego zjednoczenia. Do tej pory bez rezultatu.

>>> Czytaj też: ONZ: Kryzys klimatyczny zagraża światowym zasobom żywności. "Musimy działać szybko"