Według komisji Bułgartransgaz naruszył rozporządzenie o licencjonowaniu w sektorze energetycznym, zgodnie z którym powinien był otrzymać zgodę na kontrakty z inwestorem 470-kilometrowego gazociągu oraz na kredyty bankowe, dzięki którym inwestycja została zrealizowana. Chodzi łącznie o 19 porozumień. Obecnie regulator wydał 21 postanowień o ukaraniu Bułgartransgazu i ustalił wysokość nałożonej kary na 10 proc. rocznych obrotów spółki.

Z powodu stwierdzonych naruszeń tymczasowy minister energetyki Andrej Żiwkow zażądał zwolnienia kierownictwa Bułgartransgazu, mianowanego pod koniec kwietnia, w ostatnich dniach rządów byłego premiera Bojko Borisowa. Ewentualne dymisje doprowadzą do sporów sądowych.

Przedłużenie gazociągu Turecki Potok o długości 470 km prowadzi przez bułgarskie terytorium od granicy z Turcją do granicy z Serbią. Zapewnia transport rosyjskiego gazu ziemnego z Turcji, do której trafia rurociągiem położonym pod Morzem Czarnym, do Serbii i dalej na Węgry, do Austrii i na Słowację. Inwestycja, której koszt to 1,1 mld euro, była realizowana przez saudyjskie konsorcjum Arkad wraz z rosyjskimi i serbskimi podwykonawcami. Zaciągnięcie kredytów na budowę doprowadziło do wzrostu zadłużenia Bułgartransgazu z 10 mln lewów (5 mln euro) na początku 2020 r. do 1,25 mld lewów (786 mln euro) pod koniec roku.

Z powodu uruchomienia rurociągu rosyjsko tureckiego pod Morzem Czarnym wstrzymano tranzyt gazu do Turcji Gazociągiem Transbałkańskim, prowadzącym przez Ukrainę, Mołdawię i Rumunię. Z tego powodu Bułgaria traci ok. 350 mln dolarów rocznie.

Bułgartransgaz odmówił przekazania umowy z Gazpromem o budowie i wykorzystaniu gazociągu do powołanej przez parlament komisji ds. rewizji działań rządów Borisowa . Przedstawiciele komisji, którzy wkroczyli do przedsiębiorstwa, nie znaleźli dokumentu. „Nigdzie go nie ma” – stwierdził minister energetyki w parlamencie.