„Wszystkie trzy kraje cierpią z powodu nielegalnej imigracji” – powiedział Orban na wspólnej konferencji prasowej. Podkreślił, że wysyłki podejmowane w walce z nią pochłaniają ogromne ilości energii, pieniędzy i ludzi. „Nasze kraje bronią nie tylko swoich granic, ale całej Europy” – dodał.

Premier zauważył, że świat skupia swoją uwagę na palących problemach, takich jak wojna na Ukrainie, wysokie ceny energii i sankcje, podczas gdy kwestia nielegalnej imigracji jest równie ważna. Dlatego Węgry zaaranżowały poniedziałkowe spotkanie w Budapeszcie, aby wypracować środki pomocne w zwalczaniu tego zjawiska.

Ci, którzy przebywają w danym kraju nielegalnie, muszą być odesłani tam, skąd pochodzą. Ponadto hotspoty, czyli strefy dla uchodźców, muszą być tworzone poza terytorium Unii Europejskiej – powiedział Orban.

Reklama

Premier podkreślił ponadto chęć jak najbliższych stosunków z Serbią, wyrażając wdzięczność, że na terytorium tego kraju znajduje się infrastruktura gazowa, dzięki której surowiec płynie do Węgier. Stwierdził również, że wschodnie szlaki transportowe będą w najbliższym czasie sparaliżowane, więc kierunek południowy będzie kluczowy dla Węgier, również z perspektywy sprowadzania surowców.

Węgry muszą teraz patrzeć na Serbię jako na swojego najważniejszego partnera, dzięki któremu mają okno na świat” – powiedział. Dodał, że „tak długo, jak Węgry będą miały gaz, Serbia też go będzie mieć – będziemy sobie pomagać w ten czy inny sposób”.

Orban powiedział też, że stosunki węgiersko-austriackie zawsze były pragmatyczne, a obecne wyzwania wymagają, aby odłożyć na bok kwestie ideologiczne. Premier podkreślił przy tym, że trzy kraje „nigdy nie otrzymały żadnej pomocy z Brukseli” do walki z nielegalną imigracją, wskazując też na szkodliwość unijnych przepisów azylowych.

Orban zaznaczył, że spotkanie polityków z Austrii, Serbii i Węgier było pierwszym z serii spotkań dotyczących nielegalnej imigracji. Wkrótce w Belgradzie mają się odbyć konsultacje na szczeblu ministerialnym, a kolejne spotkanie ma mieć miejsce w Wiedniu.

Z Budapesztu Marcin Furdyna (PAP)