53-letni Wallace ma najdłuższy staż w rządzie spośród wszystkich członków gabinetu Rishiego Sunaka – różne stanowiska ministerialne pełnił od 2015 r., z czego od 2019 r. jest ministrem obrony. Dzięki zaangażowaniu w pomoc dla Ukrainy stał się zdecydowanie najlepiej ocenianym członkiem rządu, a wszystkie sondaże wskazywały, że gdyby przed rokiem po rezygnacji Borisa Johnsona chciał się ubiegać o przywództwo w Partii Konserwatywnej, wygrałby i w efekcie zostałby premierem. Wallace jednak się na to nie zdecydował.

Wyrażał zainteresowanie objęciem funkcji sekretarza generalnego NATO

Wallace wyrażał natomiast zainteresowanie objęciem funkcji sekretarza generalnego NATO i przez pewien czas był uważany za jednego z faworytów. Jednak mimo intensywnego lobbingu na jego rzecz, Sunakowi nie udało się przekonać części sojuszników, w tym zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, do poparcia Wallace'a. Jak sugeruje "The Times", to mogło mieć wpływ na wątpliwości ministra obrony co do pozostania na stanowisku. Źródła, na które powołuje się gazeta zaznaczają, że ewentualne odejście z rządu nie ma związku ani z osobą Sunaka, ani sytuacją w Partii Konserwatywnej, która wyraźnie przegrywa wszystkie sondaże. Dodają też, że jeśli Wallace złożyłby rezygnację z roli ministra, zapewne złożyłby też mandat poselski i w ogóle odszedłby z polityki. Z kolei stacja Sky News podała, że Wallace decyzję ma podjąć w sierpniu.

Reklama

Sugestią, że Wallace może być zmęczony, może być jego środowa wypowiedź podczas szczytu NATO w Wilnie, gdy zwrócił uwagę Ukraińcom, że kraje, które przekazują im broń, oddają ją ze swoich własnych zasobów, zatem byłoby dobrze, gdyby słyszały nieco więcej wdzięczności, a nie tylko kolejne prośby.

"The Times" podał nazwiska ewentualnych następców Wallace'a. Największe szanse ma mieć obecny wiceminister finansów John Glen, a poza tym brane pod uwagę są kandydatury dójki byłych wiceministrów obrony Jeremy'ego Quina i Anne-Marie Trevelyan oraz wiceministra spraw wewnętrznych odpowiedzialnego za bezpieczeństwo Toma Tugendhata.