O sytuacji w Bangladeszu dla BBC piszą Akbar Hossain i Anbarasan Ethirajan.

Praca za wojenne zasługi dziadka?

Od kilku dni w Bangladeszu studenci organizują protesty przeciwko systemowi rezerwacji stanowisk w banglijskim sektorze publicznym. Część miejsc pracy zarezerwowana jest dla kobiet oraz mniejszości etnicznych, jednak tym, co wzbudza największy opór, są stanowiska z góry przeznaczone dla rodzin weteranów z 1971 roku, którzy walczyli o niepodległość Bangladeszu od Pakistanu. Dla bliskich bohaterów wojennych zarezerwowana została aż jedna trzecia miejsc pracy w administracji. Studenci są zdania, że ten system jest dyskryminujący i żądają, aby rekrutacja przebiegała na podstawie umiejętności i doświadczenia, a nie zasług wojennych.

Praca w banglijskiej administracji publicznej jest wyjątkowo dobrze płatna i atrakcyjna. Premier Sheikh Hasina, która rządzi w tym kraju już czwartą kadencję, w 2018 roku ogłosiła zniesienie systemu kwotowego, jednak w czerwcu 2024 roku sąd nakazał go przywrócić. Właśnie ta decyzja stała się powodem najnowszej fali demonstracji.

Kto jest winny eskalacji przemocy?

Nie wszyscy studenci popierają żądania strajkujących – uczelniane skrzydło rządzącej partii Awami League, znane jako Bangladesh Chhatra League (BCL), chce utrzymania systemu kwotowego. Pomiędzy protestującymi osobami a przedstawicielami BCL doszło w ostatnich dniach do gwałtownych starć, w trakcie których policja użyła gazu łzawiącego i strzelała gumowymi kulami. Setki osób w wyniku tych wydarzeń zostało rannych, a sześć zginęło. Jak podają władze, trzy osoby zginęły w południowym porcie Chittagong, dwie w stolicy kraju Dhace, a jedna – w północnym mieście Rangpur, od zabłąkanej kuli. Z nieoficjalnych danych wynika, że trzy z tych osób to byli studenci zaangażowani w protest.

Zdaniem banglijskiego rządu odpowiedzialne za eskalację przemocy są fronty studenckie opozycyjnej partii Jamaat-e-Islami i Partii Nacjonalistycznej Bangladeszu (BNP), których członkowie przeniknęli do grup protestujących i zaczęli atakować. Z kolei przeciwnicy systemu kwotowego za rozpętanie się piekła obwiniają BCL.

W efekcie krwawych zajść, oprócz zamknięcia jednostek edukacyjnych w całym kraju, rząd tymczasowo zawiesił system kwotowy, co jednak nie zadowala protestujących, domagających się jego bezwzględnego zniesienia. Dodatkowo rozwścieczyła ich plotka, jakoby Hasina określiła strajkujących mianem „razakar”, które odnosi się do Banglijczyków kolaborujących w latach 70-tych z władzami pakistańskimi. Administracja rządowa dementuje tę pogłoskę. Według oficjalnych informacji, władze Bangladeszu mają zająć się tematem systemu kwotowego 7 sierpnia. Jak deklarują oficjele, studenci dostaną możliwość zaprezentowania swojego stanowiska.