Dochodzenie karne przeciw Georgescu

Rumuńska prokuratura wszczęła w środę dochodzenie karne przeciw Georgescu w związku z podejrzeniami o nadużycia wyborcze. Zarzuca mu m.in. nieprawidłowości w finansowaniu kampanii prezydenckiej, promowanie treści antysemickich i szerzenie mowy nienawiści, a także działania przeciw porządkowi konstytucyjnemu.

Georgescu, skrajnie prawicowy polityk, który chwalił faszystowskich przywódców Rumunii z lat 30. i wyrażał podziw dla polityki przywódcy Rosji Władimira Putina, był niespodziewanym zwycięzcą pierwszej tury wyborów prezydenckich 24 listopada. Jednak na początku grudnia Sąd Konstytucyjny (SK) podjął decyzję o nieuznaniu wyników wyborów i powtórzeniu głosowania, argumentując, że sztab wyborczy Georgescu dopuścił się naruszenia prawa wyborczego i nieprzejrzystego finansowania kampanii, oraz zwracając uwagę na możliwą ingerencję Rosji w proces wyborczy.

Powtórzone wybory prezydenckie w Rumunii

Przed zaplanowaną na 4 maja pierwszą turą powtórnych wyborów Georgescu znów jest faworytem. Według sondażu Sociopol z połowy lutego oddać głos na niego zamierza 45 proc. wyborców. Ze względu na ciągnące się za politykiem sprawy sądowe pojawiły się jednak spekulacje, czy będzie mógł ponownie kandydować w wyborach.

Według Ciobanu jest mało prawdopodobne, że same zarzuty prokuratury uniemożliwią Georgescu start. "Aby zablokować czyjąś kandydaturę, potrzebna jest decyzja sądu, a ten nie podejmie jej wystarczająco szybko" - ocenia politolog.

Start Georgescu jest jednak bardzo mało prawdopodobny

Tak czy owak, start Georgescu jest jednak bardzo mało prawdopodobny, bo najpewniej zablokuje go Sąd Konstytucyjny, ta sama instytucja, która zadecydowała o unieważnieniu wygranych przez niego wyborów - zauważa ekspert. Jak przewiduje, SK może podjąć decyzję na podstawie nowych oskarżeń sformułowanych przez prokuraturę, a od jego decyzji nie ma odwołania.

Ciobanu zwraca uwagę, że nie byłby to pierwszy taki ruch SK. W zeszłym roku nie dopuścił on do wyborów polityczki skrajnie prawicowej partii S.O.S. Romania Diany Sosoaki, która kontestowała członkostwo Rumunii w UE i NATO. Wówczas SK uzasadnił swoją decyzję zagrożeniem dla systemu demokratycznego Rumunii. Sosoaca uznała to za dowód, że "Amerykanie, Żydzi i Unia Europejska uknuli spisek mający na celu sfałszowanie wyborów, jeszcze zanim się rozpoczęły".

Podobne oskarżenia rzuca Georgescu. "Układ komunistyczno-bolszewicki kontynuuje swoje nienawistne nadużycia! (...) Dąży do sfabrykowania dowodów, aby usprawiedliwić fałszowanie wyborów, i zrobi wszystko, aby zablokować moją kandydaturę na prezydenta" - skomentował w środę na Facebooku działania służb.

W ocenie Ciobanu przekaz ten działa na wyborców Georgescu, którzy postrzegają go jako męczennika i ofiarę politycznego establishmentu. "Dopóki nie zapadnie decyzja SK, Georgescu będzie próbował wykorzystać tę złość i wywrzeć presję na sąd i scenę polityczną" - podkreśla rozmówca PAP.

Co z elektoratem Georgescu?

Dużą niewiadomą pozostaje, jak w przypadku wykluczenia z Georgescu wyborów zachowa się on sam i jego elektorat - mówi politolog. Czy spróbuje zagospodarować ten gniew? Czy wskaże swojego następcę, a wyborcy go posłuchają? Na kogo oddadzą głos jego zwolennicy?

Według badania Sociopol w scenariuszu wyborów bez udziału Georgescu na pierwszym miejscu z 24 proc. poparcia plasuje się lider skrajnie prawicowego Związku na rzecz Jedności Rumunów (AUR) George Simion, który w unieważnionym listopadowym głosowaniu zajął czwarte miejsce. Podobnie jak Georgescu, Simion głosi skrajnie prawicowe i izolacjonistyczne poglądy, ale w poprzedniej kampanii wyborczej ostro atakował swego konkurenta i poparł jego kandydaturę w drugiej turze dopiero pod ogromną presją wyborców.

"Wyniki tego sondażu pokazują, że jest wielu zwolenników Georgescu, którzy nie popierają Simiona. Ale oczywiście czym innym jest odpowiedź na hipotetyczne pytanie zadane przez sondażownię, a czym innym - wrzucenie głosu do urny wyborczej, gdy nazwiska Georgescu faktycznie nie będzie na karcie do głosowania” - dodaje.

Maria Wiśniewska (PAP)