Ostrzał rakietowy poprzedziło wycie syren w izraelskiej miejscowości Sderot przy granicy ze Strefą Gazy.

Według dziennika "Jerusalem Post" rakiety nie spowodowały żadnych szkód; jedna z nich miała spaść na niezamieszkany teren po izraelskiej stronie granicy, a druga - prawdopodobnie jeszcze na terytorium Strefy Gazy.

Wcześniej Hamas dokonał podobnego ataku na początku maja.

Hamas ostrzegł w czwartek, że aneksja przez Izrael części okupowanego Zachodniego Brzegu stanowiłaby "wypowiedzenie wojny".

Reklama

Premier Izraela Benjamin Netanjahu dąży do szybkiej aneksji terytoriów obiecanych Izraelowi w planie pokojowym Białego Domu dla Bliskiego Wschodu.

Przedstawiony 28 stycznia plan administracji prezydenta Donalda Trumpa zakłada istnienie dwóch oddzielnych państw - Izraela i Palestyny. Palestyńską stolicą miałoby być miasteczko Abu Dis, 1,6 km na wschód od Jerozolimy Wschodniej. Według planu Izrael uzyskałby pełną suwerenność nad żydowskimi osiedlami na Zachodnim Brzegu Jordanu.

Autonomia Palestyńska odrzuciła bliskowschodni plan, argumentując, że w sposób nieuczciwy faworyzuje on stronę izraelską.

Netanjahu zapowiadał wielokrotnie, że 1 lipca rozpocząć mają się rozmowy gabinetowe na temat tzw. rozszerzenia suwerenności Izraela na ok. 130 osiedli i Dolinę Jordanu, czyli de facto aneksji około 30 proc. Zachodniego Brzegu.

Palestyńczycy domagają się utworzenia państwa, którego stolicą byłaby Jerozolima Wschodnia, a terytorium obejmowałoby Zachodni Brzeg i Strefę Gazy.

Strona palestyńska bojkotuje inicjatywy Waszyngtonu od grudnia 2017 roku, kiedy to Trump ogłosił uznanie przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela. Strona palestyńska oceniła wówczas, że decyzja prezydenta USA dyskwalifikuje amerykańską administrację jako bezstronnego mediatora w konflikcie bliskowschodnim.

Napięcie między USA i Palestyńczykami wzrosło jeszcze, gdy w listopadzie 2019 roku sekretarz stanu USA Mike Pompeo ogłosił, że izraelskie osadnictwo na Zachodnim Brzegu Jordanu nie jest sprzeczne z prawem międzynarodowym.