Izraelscy przywódcy zakomunikowali, że będą kontynuować ofensywę przeciwko Hamasowi i Islamskiemu Dżihadowi, ale rzecznik izraelskiej armii przyznał, że z szacowaną na 12 tys. liczbą pocisków znajdujących się w arsenale tych ugrupowań zbrojnych w Gazie, "wciąż mają one wystarczająco dużo rakiet do odpalenia".

Dwóch tajlandzkich pracowników zginęło, a siedem osób zostało rannych w wyniku wtorkowego ostrzału rakietowego izraelskiej farmy tuż przy granicy ze Strefą Gazy - podała policja. Hamas, który rządzi w Strefie Gazy, i Islamski Dżihad wzięły na siebie odpowiedzialność za ten atak.

Izraelskie wojsko poinformowało, że około 50 rakiet zostało wystrzelonych w nocy z wtorku na środę ze Strefy Gazy, a syreny zawyły w nadmorskim mieście Aszdod na południe od Tel Awiwu oraz w miejscowościach bliżej granicy z Gazą. Nie było doniesień o zniszczeniach ani rannych – podaje agencja Reutera.

W 25-minutowym nocnym ataku 52 izraelskie samoloty bombardowały tunele Hamasu w południowej części Strefy Gazy - podało izraelskie wojsko. Podczas operacji zaatakowano 40 celów.

Reklama

Przedstawiciele służb medycznych w Strefie Gazy poinformowali, że od rozpoczęcia walk 10 maja zginęło 217 Palestyńczyków, w tym 63 dzieci, a ponad 1400 osób zostało rannych. Władze izraelskie podały, że w Izraelu zginęło 12 osób, w tym dwoje dzieci.

Od początku tej odsłony konfliktu prawie 450 budynków w Strefie Gazy zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych, w tym sześć szpitali i dziewięć ośrodków podstawowej opieki zdrowotnej – wynika z danych ONZ. Około 48 tys. z 52 tys. wysiedlonych Palestyńczyków uczęszczało do 58 szkół prowadzonych przez ONZ.

Izrael poinformował, że ze Strefy Gazy odpalono w jego kierunku ponad 3450 rakiet, z których część nie trafiła w cel, a inne zostały zestrzelone przez system obrony przeciwrakietowej Żelazna Kopuła. Liczbę zabitych bojowników palestyńskich szacuje się na około 160.

Egipt i mediatorzy ONZ zwiększyli wysiłki dyplomatyczne, a Zgromadzenie Ogólne ONZ w czwartek będzie dyskutować o przemocy na Bliskim Wschodzie.

Izrael dysponuje milionem schronów. Kiedy nie ma ataków służą jako siłownie i synagogi

Obok systemów obrony antyrakietowej i wczesnego ostrzegania, około miliona schronów zapewnia bezpieczeństwo 9,3 mln mieszkańcom Izraela. Kiedy nie ma zagrożenia służą one często jako pokoje dziecięce, sypialnie dla gości, siłownie czy nawet synagogi.

Od ponad tygodnia trwają kolejne walki między siłami izraelskimi a palestyńskimi bojownikami z Hamasu, radykalnej organizacji rządzącej w Strefie Gazy. W konflikcie zginęło już 229 osób, w tym 217 Palestyńczyków i 12 Izraelczyków, ponad 1400 osób zostało rannych. Kilkaset tysięcy Izraelczyków musiało uciekać do schronów.

Ze względu na rolę, jaką od lat zajmują w życiu mieszkańców, w języku hebrajskim jest wiele określeń na schrony, w zależności od miejsca, gdzie się znajdują i komu służą. Być może wkrótce własnej nazwy dorobią się "inteligentne schrony", których kilkaset zaczęło działać 12 maja w Tel Awiwie: zarządzane komputerowo, zdalnie otwierane i wyposażone w bezprzewodowy internet.

Prawo izraelskie stanowi, że każdy obywatel musi mieć dostęp do schronu, który może zostać szczelnie zamknięty w przypadku ataku przy użyciu broni niekonwencjonalnej. Około 40 proc. Izraelczyków ma schron w swoich domach lub mieszkaniach, 27 proc. dzieli go z innymi mieszkańcami budynku, w którym żyją, a 6 proc. korzysta ze schronu publicznego w pobliżu miejscu zamieszkania.

Przede wszystkim schrony dzielą się na publiczne i prywatne. Tych pierwszych jest zdecydowanie mniej, bo około 13 tys. i znajdują się przeważnie w dzielnicach, gdzie dominuje starsze budownictwo.

W spokojniejszych czasach są zwykle wykorzystywane do innych celów: mogą pełnić funkcję centrum lokalnej społeczności, sceny teatralnej, synagogi, sali do jogi, studia tańca, a nawet baru. Według przedstawicieli Frontu Wewnętrznego Sił Obronnych Izraela używanie schronów do innych celów gwarantuje, że miejscowi wiedzą, gdzie znajduje się schron.

Dzielone i publiczne schrony na obszarach, na których ataki rakietowe są rzadsze, nie powinny być jednak wykorzystywane jako magazyny i zgodnie z prawem 80 proc. ich powierzchni powinna pozostać wolna.

Najwięcej, bo około 800 tys. schronów, znajduje się w prywatnych domach i mieszkaniach. Po wojnie w Zatoce Perskiej w 1990 roku, kiedy Izraelczycy musieli szybko zakładać maski gazowe i czekać na rakiety Scud wystrzeliwane z Iraku przez armię Saddama Husajna, dowództwo Frontu Wewnętrznego zrezygnowało z budowy schronów w piwnicach. Zamiast tego postanowiono, że schrony powinny znajdować się we wszystkich nowych budynkach w kraju.

Od tego czasu każde nowe mieszkanie musi mieć tzw. bezpieczny pokój o powierzchni co najmniej 9 metrów kwadratowych, zwany po hebrajsku mamad (skrótowiec od "zabezpieczonego obszaru w mieszkaniu"), zbudowany z grubego zbrojonego betonu z uszczelnionym oknem i stalowymi drzwiami przypominającymi te do skarbca, które wykonawcy często sugerują zdemontować i zakładać tylko w razie konieczności.

Mamad jest często używany jako zwykłe pomieszczenie w izraelskich domach. W zależności od potrzeby bywa pokojem dziecięcym, sypialnią dla gości, mini-siłownią, kinem domowym czy składzikiem. W części istniejących budynków zostały dobudowane tego typu schrony, ale w tym celu można również wykorzystać istniejące pomieszczenia w mieszkaniu poprzez obłożenie ścian dodatkowym betonem i zbrojeniem ze stali oraz wymienienie drzwi i okna.

Oprócz takich schronów istnieją również schrony używane przez mieszkańców poszczególnych pięter w budynkach wielokondygnacyjnych oraz znajdujące się w każdym budynku biurowym lub użyteczności publicznej.

Szczególnym rodzajem schronów publicznych, charakterystycznym dla krajobrazu miejscowości położonych w pobliży Strefy Gazy są miguniot, co można na język polski przetłumaczyć jako "schronki".

Te niewielkie budowle pojawiły się w pierwszej dekadzie XXI wieku, kiedy syreny ostrzegające przed ostrzałem rakietowe ze Strefy Gazy zaczęły pozostawiać mieszkańcom pobliskich izraelskich miast i osiedli ok. 15 sekund na ukrycie się. Najczęściej mają one kształt prostopadłościanów lub dzwonów.

Miguniot są stosunkowo niedrogie (kosztują, w przeliczeniu, ok. 50 tys. złotych) i łatwe do rozmieszczenia, tak by zapewnić szybką ochronę przed atakami rakietowymi i moździerzowymi osobom znajdującym się na dworze, np. na placach zabaw czy przystankach autobusowych oraz na terenach rolniczych. Wiele z nich zostało pomalowanych, by nadać im estetyczny wygląd, a także by zmniejszyć negatywny wpływ ich obecności na samopoczucie najmłodszych.

W sierpniu 2020 r. raport Kontrolera Państwa (izraelskiego odpowiednika NIK i RPO) wykazał, że niemal 30 proc. obywateli nie ma dostępu do właściwych schronów w pobliżu swoich domów, w tym ponad ćwierć miliona osób mieszkających w pobliżu granic ze Strefą Gazy i Libanem, obszarami, które są najbardziej narażone na ataki rakietowe.

Według raportu jedna piąta wszystkich publicznych schronów nie zapewniłaby odpowiedniej ochrony w razie ataku. Te braki są uważane w społeczeństwie za szczególnie niepokojące, ponieważ szacuje się, że w arsenałach Hezbollahu, Hamasu, Islamskiego Dżihadu i innych mniejszych organizacji działających przy granicach Izraela znajdują się setki tysięcy rakiet i pocisków moździerzowych.

W Strefie Gazy, gdzie żyje około 2 mln ludzi, nie ma schronów dla cywilów. Przyczyną tego stanu rzeczy jest wyjątkowo ciężka sytuacja finansowa oraz izraelskie ograniczenie importu cementu na terytorium palestyńskie, jako że może on zostać wykorzystany do wzmocnienia podziemnych tuneli używanych do przemytu i przechowywania broni.