Punktem zwrotnym był 2019 r., kiedy Ursula von der Leyen ogłosiła, że UE powinna osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku – przypomina dziennik. „Teraz ponownie pojawił się spór, który wydawał się już dawno przezwyciężony: czy powinniśmy ratować klimat za pomocą energii atomowej? A jeśli tak, to czy powinny być fundusze unijne na budowę elektrowni jądrowych i badania w tym zakresie?” Niemcy są temu przeciwne, Francja – jest na tak.

W 2019 r. opinie krajów unijnych w tej kwestii były zrównoważone. „Obecnie coraz więcej krajów UE deklaruje otwarcie się na nowe inwestycje w tym obszarze. W końcu, w trakcie wytwarzania energii jądrowej nie emituje się CO2” – podkreśla „Handelsblatt”.

W połowie października dziesięć państw członkowskich pod przewodnictwem Francji opublikowało deklarację pro nuklearną, w grupie tych państw znalazły się: Finlandia, kraje Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Węgry, Czechy i Słowacja), a także Słowenia, Chorwacja, Rumunia i Bułgaria. Budowę większej liczby elektrowni jądrowych rozważa Holandia. Estonia - po raz pierwszy w swojej historii – także przymierza się do budowy elektrowni atomowej, choć „kraje nadbałtyckie były do tej pory postrzegane jako sceptyczne wobec energetyki jądrowej” – przypomina „Handelsblatt” i zauważa, że „coraz bardziej wygląda na to, że Francja wygrywa tę walkę krok po kroku”.

Ten sam trend widoczny jest także poza UE. Kraje takie jak USA, Kanada, Wielka Brytania, Japonia i Korea Południowa również postawiły sobie za cel neutralność klimatyczną do 2050 r., a Chiny, Rosja i Arabia Saudyjska chcą tego dokonać do 2060 r. „Oprócz korzystania z energii odnawialnej, wszystkie te kraje opierają się na energii jądrowej. (…) Większość z nich chce budować więcej elektrowni” – podkreśla „Handelsblatt” i zauważa: „Dzięki temu wyścig technologiczny o energię jądrową przyszłości już dawno się rozpoczął. Chiny starają się zająć pozycję światowego lidera w tej dziedzinie i już eksportują swoje technologie”.

Reklama

Przeciwko energii jądrowej jest wiele poważnych argumentów. To na przykład problem z bezpieczeństwem elektrowni oraz odpady. Według obliczeń Instytutu Chemii Maxa Plancka awaria reaktora statystycznie zdarza się co 10-20 lat, ale im więcej elektrowni jądrowych powstaje na świecie – tym bardziej skraca się ten okres.

Obecnie brakuje odpowiedniego składowiska odpadów jądrowych. W budowie jest tylko jeden – na należącej do Finlandii odległej wyspie. Szwecja znalazła już odpowiednią lokalizację, ale wciąż nie rozpoczęła budowy. „Niemcy postawiły sobie za cel znalezienie odpowiedniej lokalizacji do 2038 r. i zakopania tam swoich odpadów nuklearnych do 2050 r. Jednak są głosy, uważające ten harmonogram za nierealny i szacujące, że poszukiwania będą kontynuowane w XXII wieku” – pisze „Handelsblatt”.

Energetyka jądrowa nie byłaby ekonomicznie opłacalna bez pomocy państwa. „Nie ma firmy ubezpieczeniowej, która byłaby przygotowana do pełnego ubezpieczenia elektrowni jądrowych od awarii reaktora. Pozbycie się odpadów nuklearnych to także sprawa państwa. Gdyby firmy energetyczne musiały za to płacić same, a koszty zostałyby przerzucone na konsumentów, energia jądrowa stałaby się nieopłacalna” – wskazuje „Handelsblatt”.

Zwolennicy energetyki jądrowej zwracają uwagę na postęp technologiczny w tej dziedzinie. Argumentują, że w elektrowniach nowej generacji stopienie rdzenia nie powinno być już możliwe, wytwarzanych jest mniej odpadów jądrowych, a istniejące odpady radioaktywne „powinny być poddawane recyklingowi energetycznemu”.

„Na razie nie ma powodu, aby budować konwencjonalne elektrownie jądrowe zamiast turbin wiatrowych lub farm słonecznych. Widać jednak, że najwięksi światowi gracze postawili na energię jądrową. Niemcy powinny uważnie śledzić tę debatę i nowe technologie dotyczące reaktorów. W przeciwnym razie ryzyko pominięcia tego strategicznie ważnego rozwoju technologii byłoby zbyt duże, ze szkodą dla Europy” – podsumowuje "Handelsblatt".