Ucieczka z Chin i Azji ma kilka powodów. Pierwszy jest ekonomiczny – koszty produkcji nie są już tak niskie, pandemia pokazała, że można ją wstrzymać praktycznie z dnia na dzień, drastycznie wzrosły również koszty transportu.

Tajwan w oku cyklonu

Drugi jest polityczny. Brakującym ogniwem do pełnego uniezależnienia się Chin od zachodu są nowoczesne półprzewodniki. Stąd napięta sytuacja wokół Tajwanu, gdzie ulokowane są największe fabryki, przede wszystkim światowego potentata w branży produkcji chipów, czyli TSMC. Stany Zjednoczone na razie powstrzymują Chiny przed zbrojnym atakiem, ale TSMC już szuka lokalizacji fabryk poza wyspą. Największa inwestycja powstanie w USA, w Arizonie.

Reklama
ikona lupy />
Shutterstock

Problemem będą oczywiście koszty produkcji – szacuje się, że procesory wyprodukowane w USAbędą o około 30 proc. droższe od tych, które powstają na Tajwanie. Do tego dochodzą podatki. USA oficjalnie nie uznają niepodległości tego kraju, więc nie ma żadnych umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. To oznacza, że TSMC będzie musiało płacić je zarówno w USA, jak i na Tajwanie.

Intel szuka pieniędzy

Firmą, która zdecydowała się zainwestować w budowę fabryki w Europie, jest amerykański Intel. Pierwotnie szacowany koszt zakładu, który miał powstać w Niemczech w Magdeburgu, wynosił 17 mld dolarów. Ale dość szybko okazało się, że z powodu sytuacji makroekonomicznej wzrósł on do… 33 mld dol. Intel zwrócił się więc do niemieckiego rządu z prośbą o zwiększenie pomocy finansowej. Firma miała otrzymać 6,8 mld euro, ale z powodu wyższych kosztów energii i budowy wystąpiła o 10 mld euro.

Prośba Intela wywołała poważne spory w rządzie. Według informacji Financial Times odpowiedź może być negatywna. Minister finansów Christian Lindner stwierdził, że nie ma pieniędzy na spełnienie żądań Intela dotyczących wyższych dotacji. „Próbujemy teraz skonsolidować budżet, a nie go rozszerzać” – wyjaśnił.

ikona lupy />
Procesory Intel / Bloomberg

Tymczasem zdaniem ministra gospodarki Roberta Habecka Berlin powinien starać się dorównać Stanom Zjednoczonym. Administracja Joe Bidena na mocy ustawy Chips and Science Act przeznaczyła aż 52 miliardy dolarów na zwiększenie krajowej produkcji półprzewodników. Jednak sprawa jest trudna, on sam przyznawał w tym miesiącu podczas rozmowy z dziennikarzami, że chociaż projekt Intela ma „wysoki priorytet”, to jednak „subsydia są zawsze opłacane przez podatników, więc trzeba je starannie zważyć”. I przypominał, że jakakolwiek pomoc dla Intela wymaga jeszcze zgody UE.

Podobno zwolennikiem zwiększenia wsparcia jest kanclerz Olaf Scholz. Z kolei przeciwnikiem takiego rozwiązania jest jeden z koalicjantów – FDP.

Projekt Intela jest największą inwestycją zagraniczną w powojennej historii Niemiec. Jest również kluczowym w unijnych planach podwojenia udziału w światowym rynku półprzewodników z mniej niż 10 procent obecnie do 20 procent do 2030 roku.

Co zamiast gotówki

Jedną z rozważanych opcji jest podobno obniżenie kosztów energii elektrycznej dostarczanej Intelowi. Potwierdził to Lindner, dodając, że „jeśli chodzi o budżet, osiągnęliśmy granice”. Deficyt wynosi 20 miliardów euro. Minister Finansów wystosował do każdego ministerstwa – z wyjątkiem obrony – pismo, w którym ustala pułapy wydatków w przyszłym roku i wzywa do dużych oszczędności. Lindner ma znacznie mniejsze pole manewru niż poprzedni niemieccy ministrowie finansów. Zobowiązał się do ograniczania zadłużenia i wykluczył podniesienie podatków. Tymczasem recesja ograniczyła dochody, wyższe stopy procentowe podniosły koszty obsługi zadłużenia, a wcześniejsze porozumienia płacowe w sektorze publicznym oznaczają wyższe wydatki.

ikona lupy />
Shutterstock

Intel inwestuje w Europie

Oprócz budowy fabryki w Magdeburgu firma ma również rozbudować swój zakład w Irlandii, centrum pakowania i montażu we Włoszech oraz utworzyć ośrodek projektowo badawczy we Francji. Intel ma też centrum R&D w Gdańsku i zamierza zwiększyć jego powierzchnię laboratoryjną. Mają tam być opracowywane rozwiązania m.in. w dziedzinie sieci neuronowych. W sumie wszystkie inwestycje mają kosztować 88 miliardów dolarów.

źródło