„Nawet, jeżeli wiele pytań w sprawie katastrofy samolotu z rosyjskim przywódcą najemników Jewgienijem Prigożynem, pozostaje bez odpowiedzi – np. to, czy rzeczywiście znajdował się na pokładzie, czy też nie - to incydent ten prowokuje porównania z podobnymi katastrofami, w których zginęli wybitni politycy lub wojskowi” – stwierdził Seewald.

Jak dodał, „rosyjski prezydent Władimir Putin mógł zobaczyć, jakie skutki może mieć katastrofa samolotu z Prigożynem już w 2010 roku, kiedy pod Smoleńskiem rozbił się samolot, na którego pokładzie znajdował się polski prezydent Lech Kaczyński wraz z żoną i parlamentarzystami, przedstawicielami rządu i dowódcami wojskowymi”.

„Rankiem 10 kwietnia 2010 roku polski samolot rozbił się"

Reklama

„Pasażerowie Tupolewa Tu-154 Polskich Sił Powietrznych chcieli wziąć udział w nabożeństwie żałobnym ku czci ofiar Katynia. W maju 1940 roku agenci sowieckich służb specjalnych zamordowali tam kilka tysięcy polskich oficerów i przedstawicieli inteligencji” – przypomniał publicysta.

„Rankiem 10 kwietnia 2010 roku polski samolot rozbił się w zalesionym terenie tuż nad ziemią, podczas zbliżania się do lotniska wojskowego Smoleńsk-Północ. Zginęło wszystkich 96 pasażerów” – przypomniał Seewald. „Putin był wówczas premierem. Jest jednak mało prawdopodobne, aby jego polityka jako głowy państwa, była właściwa do rozwiania w Polsce spekulacji, że rosyjskie służby miały swój udział w katastrofie. Ponadto w listopadzie 2022 roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał nakaz aresztowania trzech rosyjskich kontrolerów ruchu lotniczego pod zarzutem +umyślnego spowodowania+ katastrofy lotniczej” – zauważył Seewald.

Katastrofa samolotu Władysława Sikorskiego

Jak stwierdził Seewald, „polską wrażliwość może uzasadniać inna katastrofa lotnicza”, która miała historyczne konsekwencje. 4 lipca 1943 roku tuż po starcie z Gibraltaru rozbił się samolot, a w katastrofie zginęło wówczas 16 pasażerów i członków załogi, w tym szef polskiego rządu na uchodźstwie Władysław Sikorski, a także wyżsi rangą oficerowie i urzędnicy polscy oraz brytyjscy. Przeżył jedynie pilot – przypomniał historyk.

Jak dodał, dochodzenie brytyjskich sił powietrznych wskazywało na usterkę techniczną. „Jednak kwestia cui bono (kto na tym skorzystał?) wskazywała na inny kierunek. W kwietniu 1943 roku władze niemieckie odkryły masowe groby w pobliżu Katynia (…), a Sikorski wezwał do powołania komisji śledczej, na co Stalin zagroził zerwaniem stosunków dyplomatycznych i wycofaniem się z koalicji antyhitlerowskiej. Brytyjski premier Winston Churchill wezwał wówczas Sikorskiego do wycofania swojej propozycji” – wskazał Seewald.

Podkreślił też, że „od tamtego czasu krążą pogłoski, że to agenci sowieckich tajnych służb uszkodzili samolot Sikorskiego, a władze brytyjskie przymykały na to oko. Stalin zlecił śmierć Sikorskiego także z uwagi na jego plany na przyszłość, bowiem polski rząd na uchodźstwie stawał na przeszkodzie komunistom w przejęciu władzy w Polsce po zwycięstwie nad hitlerowskimi Niemcami. (…) Fakt, że brytyjskie akta nadal objęte są tajemnicą, nie pomaga w ostatecznym wyjaśnieniu” – podsumował.

„Jeśli chodzi o katastrofę samolotu Prigożyna, to na pytanie +cui bono+ można odpowiedzieć jednoznacznie. Przecież Putin zapowiedział stosowną karę dla swojego użytecznego +zdrajcy+ po jego czerwcowym buncie” – stwierdził publicysta „Welt”.