Amerykański przywódca Joe Biden zapytany przez dziennikarza, czy bombardowanie obiektów militarnych ruchu Huti w Jemenie jest skuteczne, odpowiedział: – Mówiąc „skuteczne”, ma pan na myśli to, czy powstrzymują Huti? Nie. Czy będziemy je kontynuować? Tak.

Jeszcze przed 11 stycznia, kiedy Stany Zjednoczone i Wielka Brytania rozpoczęły operację mającą uspokoić sytuację na Morzu Czerwonym, wielu ekspertów ostrzegało, że ataki przeciwko bojownikom niekoniecznie przyniosą pożądane rezultaty. – Okupowane przez Huti terytoria w Jemenie zostały przez minioną dekadę doszczętnie zbombardowane przez Saudyjczyków i Emiratczyków, którzy wykorzystywali najnowocześniejsze amerykańskie i europejskie uzbrojenie. Z kolei wspierany przez nie jemeński rząd prowadził ofensywę lądową. Huti udało się zarówno przetrwać naloty, jak i odeprzeć operację lądową. Wciąż okupują też Sanę – komentował na początku stycznia na łamach DGP Marcin Krzyżanowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Nie widzę powodu, dla którego teraz miałoby być inaczej.