P.o. premiera Armenii Nikol Paszynian w zeszłym tygodniu zaproponował rozmieszczenie rosyjskich wojsk granicznych wzdłuż granicy z Azerbejdżanem w obliczu narastających napięć między Erywaniem i Baku. Był to efekt wcześniejszej wymiany ognia na granicy, w której zginęło trzech armeńskich żołnierzy.

Szef rządu Armenii zarzucał wtedy Azerbejdżanowi brak gotowości do realizacji zapisów porozumienia o zawieszeniu broni, podpisanego 9 listopada ub. roku przez oba kraje przy udziale Rosji. Porozumienie zakończyło walki w Górskim Karabachu, które wybuchły jesienią zeszłego roku, a które były kolejną odsłoną konfliktu o ten separatystyczny region.

Podpisano wówczas rozejm, którego warunki są niekorzystne dla Armenii. Karabach to separatystyczny region, de iure będący częścią Azerbejdżanu, który od połowy lat 90. XX wieku był kontrolowany przez Ormian.

Na mocy deklaracji o zawieszeniu broni z 9 listopada do Karabachu wprowadzono rosyjskie siły pokojowe, które mają tam pozostać przez co najmniej pięć lat. Armenia zobowiązała się do przekazania Azerbejdżanowi zajętych przez jego wojska terenów w Górskim Karabachu oraz trzech rejonów przylegających do niego.

Reklama