Wiceszef MSWiA w poniedziałek w Programie Pierwszym Polskiego Radia powiedział, że sytuacja na polsko-białoruskiej granicy pod względem prób jej nielegalnego przekroczenia nie poprawia się. "W weekend mieliśmy kolejny taki niechlubny rekord ze strony służb białoruskich, które próbowały ponad 600 osób przeprowadzić przez polską granicę" - powiedział.
Według wiceministra, gdyby nie pomoc służb białoruskich, to polska granica byłaby dla migrantów niemożliwa do przekroczenia. Służby białoruskie, jak mówił, doprowadzają ich do granicy, zaopatrują w sprzęt niezbędny do sforsowania umocnień granicznych i sprawdzają, gdzie są polskie patrole.
Zdaniem Wąsika, sytuacja na razie jest "niezwykle napięta". "Niemniej, nie oznacza to, że nie ma jakichś pierwszych pozytywnych sygnałów tego, że już Aleksander Łukaszenko zaczyna mieć problemy wewnętrzne związane z przebywaniem na Białorusi dużej liczby osób z krajów arabskich" - powiedział.
Jak dodał wiceminister, są też informacje, że ten kierunek "powoli robi się skompromitowany w tych krajach, z których dotychczas wiele samolotów przylatywało do Mińska". Zauważył też, że jesienią trudniej będzie prowadzić tego typu działania niż w sierpniu.
Wąsik pytany był również o debatę w Polsce na temat sytuacji na granicy. "Każde działanie na polskiej scenie politycznej jest niezwykle bacznie obserwowane nie tylko przez służby Łukaszenki, ale także przez służby Putina. Służby wschodnie doskonale sobie zdają sprawę, gdzie należy wbić klin, żeby nas poróżnić" - ocenił.
Wiceszef MSWiA podkreślił, że napór na granice UE zaczął się od naporu na granicę litewską, która jest krótsza i gorzej strzeżona niż granica polska, a w tej chwili napór tam jest minimalny. "Dzieje się to dlatego, że litewska opozycja stanęła ramię w ramię z rządem i powiedziała: wspieramy was" - zaznaczył.
Dlatego, zdaniem Wąsika, główny napór jest na granicy z Polską. "W Polsce wydarzył się Usnarz, w Polsce opozycja zaczyna atakować rząd, w Polsce opozycja domaga się otwarcia granic i wpuszczania imigrantów do Polski, bo do tego to się sprowadza" - mówił wiceminister.
W jego przekonaniu Łukaszenka będzie robił wszystko, żeby dostarczyć w najbliższym czasie polskiej opinii publicznej tematów do rozmów i kłótni. "Jestem przekonany, że mogą zdarzyć się na granicy rzeczy tragiczne - po prostu. Po to, żeby można było zaatakować polski rząd, po to, żeby można było zrzucić winę na Polaków" - powiedział wiceszef MSWiA.(PAP)
Autorka: Agnieszka Ziemska