Nie ma dnia, aby węgierskie media nie informowały o udaremnieniu kolejnej próby przemytu ludzi. Premier Viktor Orbán w piątkowym wywiadzie dla Kossuth Rádió określił sytuację panującą na południowej granicy jako tragiczną. Migranci poruszają się szlakiem bałkańskim, który wiedzie z Grecji przez Macedonię Północną, Serbię i Węgry w kierunku Austrii i Niemiec. Według danych węgierskiej policji w tym roku uniemożliwiono ponad 255 tys. nielegalnych przekroczeń granicy. Ilu osobom się udało? Tego władze nie podają.
W dostaniu się na Węgry pomagają zorganizowane grupy przestępcze, które następnie przerzucają migrantów do granicy z Austrią bądź dalej. Do października liczba osób skazanych za przemyt ludzi była 10-krotnie większa niż w całym 2019 r. (1335 osób wobec 133). Gangi werbują dwuosobowe zespoły kurierów, którzy wyjeżdżają na Węgry samochodami wynajętymi w Polsce – to wątek przewijający się niemal w każdym komunikacie policji. Rekrutowani kuszeni są wysokim zarobkiem. Według portalu G7.hu wynagrodzenie dla kurierów wynosi ok. 3 tys. euro za transport. Nieoficjalnie dowiadujemy się, że w grę wchodzą dużo niższe kwoty. Według naszych informatorów węgierska policja łapie przede wszystkim płotki, ludzi wystawianych przez mafie, by odwracali uwagę służb od znacznie większych transportów. Za przestępstwo przemytu ludności grozi na Węgrzech pięć lat więzienia, a jeśli w trakcie oskarżony posługiwał się bronią, może usłyszeć wyrok ośmiu lat. Pomoc w nielegalnym przekroczeniu granicy jest zagrożona trzyletnią odsiadką.
Reklama