Czarit Jaari podkreśliła, że do bomby, którą w sierpniu 1945 roku USA zrzuciły na japońską Hiroszimę wykorzystano uran wzbogacony do 80 proc., a jeśli Amerykanie wzbogaciliby go do 93-94 proc, zniszczenia byłyby dwukrotnie większe.

Inspektorzy Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) znaleźli w Iranie ślady uranu wzbogaconego do 84 proc., zaledwie 6 proc. poniżej poziomu obecnie uważanego za wystarczający do wyprodukowania broni jądrowej, o czym poinformowano w niedzielę.

"Iran wzbogaca uran od 10 lat. To niepokojące. (...) Zorganizujemy więcej kontroli" - zapowiedziała Czarit Jaari.

Jeżeli raport o wzbogaceniu uranu przez Iran do 84 proc. jest rzetelny, wówczas teoretycznie reżim ajatollahów już posiada paliwo nuklearne potrzebne do zbudowania bomby. Będzie ona mniej skuteczna niż wysokiej jakości bomba, ale na pewno jej zbudowanie jest możliwe - oceniła ekspertka.

Reklama

"To nowe odkrycie uczy dwóch ważnych rzeczy. Po pierwsze, wydaje się, że Iran jest coraz bliżej osiągnięcia optymalnego poziomu wzbogacenia w celu zbudowania bomby atomowej i brakuje mu mniej niż 10 proc. do osiągnięcia tego celu. Po drugie, reaktor jądrowy, aby wytworzyć energię elektryczną, nie wymaga uranu wzbogaconego do 84 proc., ale znacznie mniej. Najwyraźniej jednak możliwe jest, że, jak twierdzą Irańczycy, wytworzyli bardzo małą ilość mocno wzbogaconego uranu, są to wręcz pozostałości, i w takiej sytuacji nie ma powodów do niepokoju" - dodała Czarit Jaari.

"Trudno jest ocenić, czy używają pozostałości, czy też celowo wzbogacają uran. Trudno jest uwierzyć, że osiągnęli 84 proc. przez przypadek, bo sam proces jest bardzo skomplikowany" - podkreśliła Czarit Jaari. (PAP)