Izraelskie wojsko podało w czwartek, że w odpowiedzi na sobotni atak Hamasu, w którym zginęło ponad 1300 Izraelczyków, zamierza obalić jego rządy w Strefie Gazy. W nalotach odwetowych zginęło już ponad 1500 Palestyńczyków. Całe terytorium zostało odcięte od prądu, wody i dostaw paliwa. Mieszkańcy północnej Gazy zostali poinformowani, że mają opuścić swoje domy. Palestyńczycy i zatrzymani w Gazie obcokrajowcy nie mają jednak gdzie uciec.

Czym jest Strefa Gazy?

Strefa Gazy to graniczące z Izraelem i Egiptem terytorium o powierzchni 365 kilometrów kwadratowych, czyli niewiele większej niż Kraków, mające 41 kilometrów długości oraz maksymalnie 12 kilometrów szerokości. Strefę otacza od strony lądu silnie ufortyfikowana zapora składający się z betonowego muru lub podwójnego drutu kolczastego.

Reklama

Od 2007 roku Izrael wraz z Egiptem utrzymuje blokadę Strefy Gazy od lądu, morza i powietrza, dlatego jest ona nazywana największym na świecie więzieniem na otwartym powietrzu.

Zwiększa się międzynarodowa presja na Egipt, by otworzył swoje przejście graniczne ze Strefą Gazy i pozwolił na exodus ponad dwóch milionów mieszkańców. Część światowej opinii publicznej może dziwić się, dlaczego arabski i w większości muzułmański Egipt nie pomaga uwięzionym w Gazie Palestyńczykom.

Palestyńczycy nie mogą się wydostać przejściem w Rafah

Pomimo wielkiej sympatii, jaką darzy wielu ze 100 milionów Egipcjan palestyński ruch narodowowyzwoleńczy, Egipt i Izrael łączą od podpisania traktatu pokojowego w Camp David w 1978 roku silne stosunki dyplomatyczne, gospodarcze i przede wszystkim ścisła współpraca w zakresie bezpieczeństwa. Wbrew traktowi pokojowemu Izrael udzielił nawet Egiptowi pozwolenia na rozmieszczenie żołnierzy, broni i śmigłowców bojowych w pobliżu granicy w celu zwalczania tam dżihadystów.

Kair kontroluje przejście w Rafah, czyli najważniejsze przejście dla każdego Palestyńczyka chcącego do niedawna opuścić Gazę, mimo że listy oczekujących potrafiły liczyć kilkanaście tysięcy osób. Z powodu trwającego izraelskiego bombardowania Rafahu przejście zostało w środę rano zamknięte.

Egipska racja stanu?

Prezydent Egiptu Abdel Fatah as-Sisi oświadczył we wtorek odnosząc się do potencjalnego przesiedleniu Gazańczyków do Egiptu, że "nie pozwoli, by problem palestyński został rozwiązany kosztem innych (krajów)". Anonimowe egipskie źródło bezpieczeństwa przekazało serwisowi The New Arab, że „na granicach z Gazą i Izraelem ogłoszono stan podwyższonej gotowości, by zapobiec próbom przedostania się Palestyńczyków do Egiptu”.

W Egipcie opozycja polityczna praktycznie nie istnieje, więc preferencje większości Egipcjan co do sprawy palestyńskiej nie odgrywają istotnej roli. Z powodu zaplanowanych na grudzień wyborów prezydenckich służby bezpieczeństwa, które na co dzień bezkarnie dopuszczają się łamania praw człowieka, są w nadzwyczajnym pogotowiu.

Wydaje się że rządzący żelazną ręką Sisi nie może pozwolić sobie na wewnętrzne zamieszanie związane z przyjęciem Gazańczyków oraz duże ryzyko, że wraz z ludnością cywilną do Egiptu przedostaną się palestyńscy bojownicy. Jak każdy bliskowschodni przywódca choć oficjalnie popiera dążenie Palestyńczyków do ustanowienia własnego państwa, to nie chce mieć na swoim terytorium palestyńskich bojowników, którzy w przeszłości rozpętali wojnę domową w Jordanii (1970-1971) i w Libanie (1975-1990).

Rośnie presja na Egipt

Światowy Program Żywnościowy ostrzegł w czwartek, że w sklepach w Strefie Gazy zabraknie żywności za niecały tydzień. Spośród ponad 338 tys. osób, które uciekły ze swoich domów z powodu intensywnego izraelskiego ostrzału, dwie trzecie schroniło się w szkołach prowadzonych przez ONZ, a pozostali przebywają u krewnych. Według Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża szpitalom w Gazie grozi przekształcenie się w masowe kostnice w związku z utratą prądu.

Sprawę komplikuje fakt, że przedstawiciele Hamasu oświadczyli w minionych dniach, że nie chcą pozwolić na ewakuację Strefy Gazy, ponieważ może to oznaczać trwałe wysiedlenie Palestyńczyków. „Otwarcie bezpiecznego korytarza w celu zmuszenia naszych ludzi do opuszczenia ojczyzny na pewną śmierć nie jest czymś, na co zgodzą się nasz naród i nasz ruch oporu” – powiedział Mahmud Mirdawi z biura politycznego Hamasu.

O tym, że trwają rozmowy z Egiptem na temat utworzenie korytarza humanitarnego mówił m.in. sekretarz stanu USA Antony Blinken i wysłannik ONZ na Bliski Wschód Tor Wennesland. Jednak według źródeł "Wall Street Journal" dyskusje między USA a Egiptem skupiały się wyłącznie na możliwości zapewnienia bezpiecznego przejazdu 500–600 Amerykanom z Gazy i rząd Sisiego przeprowadził podobne rozmowy z wieloma krajami, które chcą wydostać swoich obywateli z oblężonego terytorium.

Egipt nie jest na razie w stanie spełnić tych żądań z powodu głębokiego krateru w ziemi po gazańskiej stronie Rafahu, powstałego przez uderzenie izraelskiego pocisku, oraz dlatego, że po pierwszych dwóch dniach walk, kiedy Egipt wysłał część pomocy humanitarnej przez Rafah, Izrael poinformował rząd egipski, że nie pozwoli na dalsze przejazdy - twierdzą źródła "WSJ".

Według byłego dyplomaty egipskiego, Ezzedina Szukri Fiszera, "gdy liczba osób wysiedlonych w wyniku konfliktu osiągnie punkt krytyczny" reżim Sisiego znajdzie się jednak pod zbyt dużą presją opinii publicznej i zdecyduje się jednak otworzyć przejście i wpuścić Palestyńczyków. (PAP)