„Trzydniowa operacja specjalna” na Ukrainie przeciąga się do trzech lat, z Syrii Rosjanie muszą wiać z podkulonym ogonem, a i przyszłość ich wpływów w krajach afrykańskich stoi pod znakiem zapytania. I gdy na świecie im nie idzie, znaleźli sobie nowy cel, aby pokazać swym obywatelom, że ich kraj rzeczywiście jest wszechmocny.

Rosjanie szukają nowego wroga

Sygnał do mówienia o wielkiej Rosji, jej niebywałych wręcz ambicjach i przyszłych zdobyczach terytorialnych dał Aleksiej Bieriezucki, oficer byłej Grupy Wagnera. Zamieścił w mediach społecznościowych prowokacyjny wpis, w którym przedstawiał kolejny rosyjski cel.

- Alasko, na pewno do ciebie wrócimy! – napisał wagnerowiec, okraszając swój wpis, wygenerowanymi przez AI zdjęciami rosyjskich komandosów, lądujących na amerykańskiej ziemi.

I choć podobne deklaracje spokojnie można by włożyć między bajki, albo bełkot człowieka, mającego słaby kontakt z rzeczywistością, to zaskakuje niebywały wręcz odzew rosyjskiego społeczeństwa na taką deklarację. Jego wpis o Alasce obejrzało aż 14 milionów osób oraz pojawiły się setki komentarzy, popierających ten pomysł. W ocenie ekspertów, nie jest to zaskoczenie, bowiem podobna retoryka w Rosji jest coraz bardziej popularna.

„Analitycy zauważają, że takie oświadczenia, choć niewiarygodne jako groźby militarne, wpisują się w nastroje nacjonalistyczne w Rosji pośród trwających napięć z Zachodem” – twierdzi Dylan Malyasov redaktor naczelny Defence Blog.

A co gorsza, podobne sugestie o próbach odzyskania byłych terytoriów Rosji padają już z ust nie tylko wojskowych, ale czołowych rosyjskich polityków. Mówił o tym między innymi, zaraz po zaatakowaniu Ukrainy, Wiaczesław Wołodin, szef Dumy Państwowej. Chcąc zniechęcić Amerykanów do pomagania Ukrainie, starał się ich zastraszyć.

- Ameryka powinna zawsze pamiętać, że jest część jej terytorium, która kiedyś należała do Rosji – Alaska – mówił w czerwcu 2022 roku Wołodin.

Rosjanom znów marzy się Alaska

Tropem Wołodina poszedł na początku 2024 roku sam Władimir Putin. W styczniu tego roku podpisał dekret o przeznaczeniu pieniędzy na badanie i rejestrowanie rosyjskiej własności za granicą, w tym terytoriów niegdyś kontrolowanych przez Imperium Rosyjskie i Związek Radziecki. I choć w dokumencie nie wspomniano bezpośrednio o Alasce, to wielu militarnych blogerów, komentując tę decyzję, nie miało wątpliwości, iż to właśnie o nią chodzi. O rosyjskie plany odzyskania Alaski dziennikarze postanowili wówczas zapytać Vedanta Patela, zastępcę rzecznika Departamentu Stanu.

- Myślę, że mogę przemawiać w imieniu nas wszystkich w rządzie USA i powiedzieć, że on (Putin) na pewno nie odzyska Alaski – powiedział Patel, wzbudzając na sali lawinę śmiechu.

Po takich słowach nie trzeba było długo czekać na rosyjską reakcję. Do walki w infosferze wysłano Dmitrija Miedwiediewa, wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Rosji, który zasłynął z wielu nocnych i niebywale wręcz frywolnych wypowiedzi. Tym razem też nie zawiódł.

„Według przedstawiciela Departamentu Stanu Rosja nie odzyska Alaski, którą sprzedała w XIX wieku. Cóż, w takim razie po prostu poczekamy na jej powrót lada dzień. Wojna jest teraz nieunikniona” – napisał wówczas Miedwiediew.

Alaska trafiła w ręce Amerykanów w 1867 roku, kiedy to udało się ją kupić od rosyjskiego cara. USA zapłaciły wtedy za ten wielki kawał kontynentu 7,2 mln dolarów.