- Dowódca „Azowa”: „To wygląda jak złośliwość”
- Cywile i politycy wśród uwolnionych
- Rosja odzyskała mieszkańców przygranicznych terenów
- Jeńcy wciąż licznie przetrzymywani
- Komentarz Donalda Trumpa wywołał poruszenie
Dowódca „Azowa”: „To wygląda jak złośliwość”
Po zakończeniu trzydniowej wymiany jeńców, głos zabrał dowódca 12. brygady specjalnej „Azow”, Denys Prokopenko, wyrażając publicznie oburzenie faktem, że wśród tysiąca uwolnionych nie znalazł się żaden z jego żołnierzy. Na swoim profilu na Facebooku napisał wprost: „Żadnego azowca. Wśród jednej tysiąca ukraińskich jeńców wojennych, których dzisiaj wymieniono, nie ma ani jednego azowca. Za to wrócił łajdak, który prosił strażników o nóż, żeby ciąć naszych chłopaków”.
Prokopenko przypomniał, że jego podkomendni przebywają w rosyjskiej niewoli od czterech lat w wyjątkowo trudnych warunkach, a mimo to zostali pominięci. „To wygląda jak złośliwość wobec tych, którzy cztery lata znoszą nieludzką presję” – dodał. Skrytykował również sposób prowadzenia negocjacji i fakt, że od lat zajmują się nimi te same osoby. Jego zdaniem potrzebne są nowe rozwiązania i propozycje — również z wykorzystaniem innych środków nacisku, takich jak zatrzymani kolaboranci czy osoby działające na rzecz Rosji wewnątrz Ukrainy.
Prokopenko zakończył wpis stwierdzeniem, że „brak choćby jednego azowca wśród 1000 wymienionych to wstyd dla całego państwa”.
Cywile i politycy wśród uwolnionych
Wśród osób uwolnionych 23 maja znaleźli się nie tylko żołnierze, ale też cywile skazani za współpracę z przeciwną stroną konfliktu. Na razie informowano jedynie, że na listach przekazanych Rosji przez Ukrainę swoich obywateli znaleźli się m.in.:
- Aleksandr Tarnaszynski, były współpracownik Wiktora Medwedczuka( znanego ukraińskiego polityka), skazany za nawoływanie do zmiany ustroju;
- Wasilij Meheda, były urzędnik rządowy, skazany za przekazywanie danych stronie rosyjskiej;
- Witalij Wasiljew, były oficer SBU, uznany za winnego ujawnienia informacji o funkcjonariuszach ukraińskich służb.
To pierwszy przypadek, gdy w ramach wymiany jeńców między stronami uwzględniono również osoby cywilne oskarżone o działalność polityczną lub szpiegowską. Nie mamy informacji kogo oddano Ukrainie w zamian za te osoby.
Rosja odzyskała mieszkańców przygranicznych terenów
Do Rosji wskutek wymiany wrócili nie tylko żołnierze, ale też cywile, w tym mieszkańcy obwodu kurskiego (20 osób). Według oficjalnych informacji, osoby te zostały zatrzymane i wywiezione na terytorium Ukrainy po zajęciu części obszarów przygranicznych przez ukraińskie siły zbrojne. Ich powrót był jednym z elementów uzgodnionej wymiany.
Jeńcy wciąż licznie przetrzymywani
Według szacunków mediów przed tą wymianą Ukraina przetrzymywał około 1,3 tysiąca rosyjskich żołnierzy. Liczba ta obejmowała osoby pojmane bezpośrednio na linii frontu. Dla porównania, Rosja deklarowała, że w jej rękach znajduje się nawet do 10 tysięcy ukraińskich jeńców wojennych. Różnica ta rodzi pytania o przyszłość kolejnych wymian i o to, czy Ukraina będzie w stanie zebrać odpowiednią liczbę osób do kontynuowania porozumień w formule „jeden za jednego”. Być może stąd strony zgodziły się na włączenie w spiski osób do wymiany, także cywili.
Komentarz Donalda Trumpa wywołał poruszenie
W sprawie wymiany głos zabrał także prezydent USA Donald Trump. Na swoich mediach społecznościowych napisał, że „może to doprowadzić do czegoś większego” i zasugerował, że wymiana jeńców może być krokiem w stronę zakończenia konfliktu. Jego wpis wywołał jednak mieszane reakcje komentatorów. Przypominano, że proces wymiany nadal trwa i nie towarzyszą mu żadne rozmowy pokojowe.
Kolejne osoby mogą wrócić do domu jutro
Zgodnie z zapowiedziami, ostatni dzień wymiany przypadnie na niedzielę. Szczegóły dotyczące trzeciej tury zostaną podane dopiero po zakończeniu całej operacji. Prawdopodobnie wtedy poznamy więcej faktów, o tym jakich cywili wymieniono.