Cztery wymiany ciał i jeden schemat

Od początku roku Ukraina odzyskała już ponad 3300 ciał swoich poległych, natomiast Rosji przekazano nieco ponad 170. To nie jednostkowy incydent – to stały trend. 24 stycznia: 757 na 49. 14 lutego: 757 na 45. 28 marca: 909 na 43. 18 kwietnia: 909 na 41. Dane są porażające, a różnice trudne do zignorowania. Co mówi nam ta dysproporcja w wymianie ciał - w ostatniej wymianie 1:22?

Rosyjskie źródła przekonują, że to nie tylko kwestia tego, kto aktualnie atakuje, a kto się broni. Za tą dysproporcją mają stać różnice w taktyce, technologii i... podejściu do wojny.

Kto kontroluje pole bitwy, ten zbiera ciała

Niezależnie od opinii rosyjskich komentatorów, jednym z istotnych czynników tej nierówności jest fakt, że to Rosja w wielu miejscach frontu prowadzi działania zaczepne i przejmuje kolejne obszary. Tym samym zyskuje fizyczną kontrolę nad pobojowiskiem, co oznacza możliwość zabezpieczenia ciał poległych – zarówno swoich, jak i przeciwnika.

Ukraina, cofając się, traci dostęp do miejsc, gdzie toczyły się najcięższe walki. W efekcie to strona nacierająca „czyści” pobojowisko i przejmuje to, co zostało – od wraków i uszkodzonych pojazdów, broni i dokumentów po ciała poległych. Taka logistyka wojny sprawia, że Rosja może zbierać znacznie więcej ciał ukraińskich żołnierzy niż odwrotnie – i to w pierwszym rzędzie tłumaczy proporcje przy kolejnych wymianach.

Nowa wojna, nowa taktyka

Drugim czynnikiem jest to jak prowadzona jest ta wojna przez Rosjan. Działają małe grupy żołnierzy ze wsparciem dronów, bomb i artylerii. Małe grupy mają większą szansę na przeżycie i powodzenie misji. Zapomnijmy o dawnych zasadach wojny. Praktycznie nie ma masowych szarż, nie pozwalają na to drony i artyleria. Zamiast tego do okopu wroga czy wsi wchodzi 2–4 żołnierzy. Za nimi kolejna para, potem wsparcie. Z kolei ukraińscy obrońcy często trzymają się pozycji w większych grupach, co daje mobilizowanym żołnierzom większą odporność na panikę. Ale to także oznacza, że w razie ostrzału czy uderzenia bomby lotniczej ginie ich więcej naraz. A przy dzisiejszych możliwościach technicznych – precyzyjnych bombach, dronach i artylerii – szansa przetrwania w takim „oporniku” spada niemal do zera.

Kiedy liczby nie są tylko liczbami

Co oznacza 909 ciał z jednej wymiany? To niemal połowa pełnej brygady. Jeśli doliczyć rannych, kontuzjowanych, czy tych, którzy po prostu psychicznie się załamali – liczba "wyłączonych" żołnierzy może sięgać nawet 4500 ludzi. A to tylko z jednego odcinka frontu, z jednej tury walk. Rosyjskie straty też są realne i bolesne, ale to Ukraina, ma obecnie bardziej ograniczone możliwości szybkiej mobilizacji wyszkolonych żołnierzy. Przy wojnie na wyniszczenie jaka obecnie tam jest prowadzona to właśnie zadawanie przeciwnikowi strat nie do odrobienia zadecyduje o zwycięstwie.

I co dalej?

Już na 20 kwietnia zapowiedziano kolejną wymianę. Tym razem będzie to masowa wymiana jeńców w proporcji 1:1 – 400 na 400. Wymiany ciał i jeńców są jedynym polem współpracy między stronami. To że się w tym względzie dogadują, może stanowić pewien promyk nadziei, na to że ten koszmarny konflikt się zakończy jakimś porozumieniem.

ikona lupy />
Uwolnieni jeńcy ukraińscy / Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy
Sławomir Biliński