Rosyjskie prowokacje w przestrzeni NATO

„WP” przypomniał, że rosyjski lider Władimir Putin nie poniósł żadnych konsekwencji za wtargnięcie dronów na terytorium Polski i eskalował sytuację, wysyłając w piątek trzy myśliwce MiG-31 do przestrzeni powietrznej Estonii, która jest członkiem NATO od 2004 roku.

Brak konsekwencji wobec Putina

Wypadki się zdarzają, ale tym razem samoloty leciały bez zgłoszonych planów lotu i z wyłączonymi transponderami. Odmówiły odpowiedzi na wezwania kontroli ruchu lotniczego i leciały w estońskim powietrzu przez pełne 12 minut” - stwierdził „WP”. Gazeta przypomniała, że przed niemal dekadą Turcja dała przykład, jak należy reagować na tego typu zachowania.

Przykład Turcji z 2015 roku

„24 listopada 2015 r. ten długoletni członek NATO zestrzelił rosyjski myśliwiec Su-24 nad granicą z Syrią. Incydent ten nie wywołał III wojny światowej, ale dał Putinowi jasno do zrozumienia, że zapłaci cenę za sprawdzanie determinacji innego kraju” - stwierdził dziennik.

Znaczenie odstraszania w polityce międzynarodowej

Zdaniem dziennika ostatnie prowokacje Rosji zostały spowodowane brakiem reakcji prezydenta Donalda Trumpa po szczycie z Putinem. Ich celem - ocenił dziennik - jest osłabienie gwarancji wzajemnej obrony NATO. Putin nie spotkał się z żadnym sprzeciwem ze strony Trumpa. Konieczne stało się ostrzeżenie Rosji, że jej lekkomyślność będzie miała konsekwencje – i podjęcie idących za tym odpowiednich kroków.

Działania Turcji w 2015 r. były następstwem ostrzeżenia prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, że dalsze naruszenia przestrzeni powietrznej tego kraju nie będą tolerowane.

Był to czas wojny domowej w Syrii, w której Rosja, stronnik władz Syrii, zwalczała rebeliantów, również używając lotnictwa. W listopadzie 2015 r. Turcja zestrzeliła rosyjski myśliwiec, który miał naruszyć jej przestrzeń powietrzną na 17 sekund.

Pozostałe kraje NATO poparły swojego sojusznika, Moskwa wybuchła gniewem i nałożyła sankcje na Ankarę – ale ostatecznie przyjęła to ze spokojem. W ten sposób ustanawia się odstraszanie podkreślił „WP”.

Trump nie wykazuje żadnej determinacji by wywrzeć realną presję na Putina w celu zakończenia wojny. Nic dziwnego, że Rosja zareagowała na słabość agresywnymi testami. Wyznaczenie czerwonej linii i egzekwowanie jej wraz z sojusznikami byłoby ważnym sygnałem dla Putina – i wszystkich przeciwników Ameryki - stwierdził dziennik.

Odstraszanie wymaga konsekwencji, a nie wymówek - podsumował „WP”.

Opinie i rekomendacje ekspertów i polityków

Wcześniej kwestię zestrzelenia rosyjskiego samolotu przez Turcję przywołała ministra obrony Litwy Dovile Sakaliene, sugerując, że jest to właściwa odpowiedź na naruszanie przestrzeni przez Moskwę. Analogiczną opinię wyraził również w sobotę prezydent Czech Petr Pavel. W poniedziałek wicepremier Radosław Sikorski zwrócił się na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku z prośbą do Rosji, by nie składała skarg, jeżeli jakiś jej pocisk czy samolot naruszy przestrzeń powietrzną NATO i zostanie zestrzelony.