Pistorius: Nie damy się sprowokować
Cytowany przez agencję dpa polityk SPD stwierdził, że do tej pory w rosyjskich prowokacjach obyło się bez „jawnej agresji”.
- A to jest warunkiem koniecznym, by zareagować w sposób kinetyczny, fizyczny - zastrzegł minister.
Równocześnie Pistorius uznał, że „trzeba jasno powiedzieć, że choć nie damy się sprowokować, to będziemy zwarci i gotowi”. Jeśli nadejdzie taka konieczność, to niemieckie siły przechwycą rosyjski samolot, eskortując go do granicy RFN.
Rosyjskie drony nad Polską
Po naruszeniu przez rosyjskie drony polskiej przestrzeni powietrznej w nocy z 9 na 10 września Pistorius mówił, że było to celową i niedopuszczalną prowokacją Moskwy przeciwko NATO.
W sierpniu o tym, że rosyjskie drony latają nad trasami transportu amerykańskiej broni we wschodnich Niemczech, informował dziennik „New York Times”, powołując się na urzędników administracji USA i przedstawicieli władz innych państw zachodnich. Zdaniem niemieckiego wywiadu część tych dronów mogła wystartować ze statków na Bałtyku.
Pistorius mówił wtedy, że rosyjskie drony w niemieckiej przestrzeni powietrznej „nikogo nie powinny zaskakiwać”, dodając, że niewiele można zrobić z tym problemem.
„Sueddeutsche Zeitung”: Polska słusznie grozi Rosji zestrzeliwaniem jej samolotów
Polska słusznie grozi Rosji zestrzeliwaniem jej samolotów w przypadku naruszenia przestrzeni powietrznej, ale ryzykowne jest to, że stanowisko Sojuszu Północnoatlantyckiego pozostaje tak niejednoznaczne - pisze w komentarzu niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung”.
„SZ” przypomina, że w polityce bezpieczeństwa istnieje koncepcja „strategicznej niejednoznaczności”. Chodzi w niej o to, by „poprzez niejasne wypowiedzi na temat własnych »czerwonych linii« pozostawiać wrogie państwo w niejasności”. Tak, by nikomu „do głowy nie przyszło testowanie granic przez ataki czy prowokacje”.
W ramach tej koncepcji „nieprzewidywalność ma działać odstraszająco” - twierdzi dziennik.
Dziś strategiczna jednoznaczność jest lepsza
Takie podejście w ocenie „SZ” nie powinno być już stosowane wobec Moskwy, bo „NATO i Rosja doszły do punktu, w którym to jednoznaczność jest lepsza niż wieloznaczność”. „Lepsza, bo bezpieczniejsza” - dodaje.
„SZ” odnotowuje, że Kreml „całkiem otwarcie testuje możliwości militarne i wolę polityczną Sojuszu”. Bo „inaczej nie da się wytłumaczyć ostatnich naruszeń przestrzeni powietrznej NATO przez drony i myśliwce”.
Dziennik twierdzi przy tym, że „każde kluczenie wokół tematu przez NATO zachęca Moskwę do kolejnych prowokacji”. A „każda prowokacja niesie ryzyko nieporozumień lub incydentów, które mogą mieć potencjalnie katastrofalne skutki”.
„Im jaśniej Rosji zostanie zakomunikowane, co się stanie, jeśli nadal będzie wysyłać swoje statki powietrzne nad wschodnią granicę Sojuszu, tym bardziej przewidywalna stanie się sytuacja dla Moskwy. W ten sposób zmniejsza się ryzyko niezamierzonej eskalacji, zakładając, że rosyjski przywódca Władimir Putin na tę chwilę nie chce wojny z NATO” - czytamy w „SZ”.
To, że Polska „dość jednoznacznie grozi obecnie zestrzeliwaniem każdego rosyjskiego obiektu latającego nad swoim terytorium, można uznać za próbę wprowadzenia tejże jasności” - pisze „SZ” i dodaje: tym samym „miejmy nadzieję także większego bezpieczeństwa”.
Jednocześnie sytuacja, gdy NATO jako „cała organizacja wypowiada się znacznie mniej jednoznacznie”, wskazuje - według gazety - na to, że wielu członków Sojuszu „nadal wierzy w skuteczność niejednoznaczności”.
Podsumowując „SZ” ostrzega, że skoro „obawy przed koniecznością egzekwowania własnych »czerwonych linii« są w Sojuszu tak duże, to Władimir Putin może to odczytywać bardziej jako zaproszenie niż ostrzeżenie”.