Głosowanie nad opublikowanym w czwartek raportem poselskiej komisji ds. przywilejów odbędzie się w najbliższy poniedziałek, w dniu, w którym zbiegiem okoliczności przypadają 59. urodziny Johnsona. W będącym efektem rocznego dochodzenia raporcie komisja napisała, że Johnson cztery razy świadomie wprowadził w błąd Izbę Gmin, składając wyjaśnienia w sprawie imprez na Downing Street. Gdyby nie fakt, że były premier przed tygodniem sam zrezygnował z mandatu poselskiego, komisja zarekomendowałaby jego zawieszenie na 90 dni. Ale ponieważ Johnson już ustąpił z funkcji posła, rekomendowaną karą jest odebranie mu przepustki parlamentarnej przysługującej mu jako byłemu posłowi.

Posłowie sobie, wyborcy sobie

Jak wskazują media, debata i głosowanie stawiają w trudnej sytuacji posłów z Partii Konserwatywnej, bo były premier nadal cieszy się sporą popularnością wśród szeregowych członków ugrupowania, choć jego wizerunek wśród ogółu wyborców jest katastrofalnie zły. Jeśli posłowie konserwatystów poprą raport, ryzykują gniewem szeregowych członków partii w swoich okręgach. Teoretycznie, biorąc pod uwagę, że Partia Konserwatywna nadal ma większość w Izbie Gmin, mogliby go odrzucić - ale to oznaczałoby przyjęcie narracji Johnsona, jakoby dochodzenie było spiskiem mającym na celu jego usunięcie z parlamentu. Poparcie tej spiskowej teorii raczej nie pomogłoby konserwatystom w nadrabianiu sondażowych strat. Na dodatek bronienie Johnsona automatycznie oznacza osłabianie pozycji obecnego premiera Rishiego Sunaka i groźbę jeszcze większych podziałów w mocno skłóconej partii.

Reklama

Na razie tylko kilkoro najbardziej lojalnych sojuszników Johnsona zadeklarowało, że zagłosuje przeciw raportowi. Większość posłów konserwatywnych się w tej sprawie nie wypowiada, co może wskazywać, że nie wezmą udziału w głosowaniu lub wstrzymają się od głosu. Tym samym spodziewa się, że zostanie on przyjęty.

Co dalej z Johnsonem?

Tymczasem pojawiają się spekulacje na temat dalszej przyszłości Johnsona. Prawdopodobnie wróci do dziennikarstwa - w piątek dziennik "Daily Mail" zapowiedział, nie zdradzając nazwiska, że od soboty na jego łamach pojawi się nowy, pełen erudycji publicysta. Zapewne chodzi właśnie o Johnsona. Niezależnie od tego mógłby też wystartować w przyszłorocznych wyborach burmistrza Londynu, zwłaszcza że w przeszłości pełnił już to stanowisko przez dwie kadencje. Tym razem musiałby to robić raczej jako kandydat niezależny. Zeszłotygodniowa rezygnacja z mandatu posła nie oznacza też, że Johnson nie mógłby wystartować w kolejnych wyborach do Izby Gmin. Nasuwa się jednak pytanie, czy zgodzi się na to Rishi Sunak, bo Johnson z atutu konserwatystów stał się ich obciążeniem.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński