Niemcom nie udaje się osiągnąć celów klimatycznych. To ponury sygnał dla innych państw
Gigantyczna kwota ponad 500 miliardów euro wydana przez Niemców do 2025 r. na remont systemu energetycznego może okazać się niewystarczająca, aby osiągnąć ambitne cele redukcji szkodliwych gazów do atmosfery.
Gigantyczne kwota ponad 500 miliardów euro (580 miliardów USD) wydana przez Niemców do 2025 r. na remont systemu energetycznego, może okazać się niewystarczająca, aby osiągnąć wyznaczone ambitne cele redukcji szkodliwych gazów do atmosfery.
1
Niemcy były pierwszą wielką gospodarką, która dokonała dużego przesunięcia w swoim miksie energetycznym w kierunku źródeł o niskiej zawartości węgla. Pozwalały na to duże możliwości techniczne kraju oraz konsensus we wszystkich partiach politycznych na rzecz wspierania zielonej energii. Natomiast osiągnięte przez Niemcy redukcje nie miały dużego wpływu na globalną emisję ze względu na wzrost emisji z krajów rozwijających się.
Taka sytuacja może skutkować ograniczeniem przyszłych zobowiązań klimatycznych w ramach przełomowej umowy paryskiej, wynegocjowanej przez ponad 190 krajów w 2015 r.
Nieosiąganie celów dotyczących gazów cieplarnianych ma wpływ na całą planetę. Naukowcy stwierdzili, że tegoroczna fala upałów na półkuli północnej ma związek ze zmianami klimatycznymi związanymi z emisją CO2. Wyższe temperatury powodują wyłączanie elektrowni w Europie, pożary lasów i topnienie lodowców. To niepokoi naukowców, którzy obawiają się, że nie docenili wpływu rosnącej emisji dwutlenku węgla. "Na fali upałów w tym roku był bardzo widoczny odcisk ludzkiego palca", powiedział Michael Mann, profesor Penn State University.
Forsal.pl
2
Niemcy zintensyfikowały rolę lidera w zakresie zmian klimatycznych na początku wieku, wprowadzając system dopłat do farm wiatrowych i słonecznych, który wywołał globalny boom w zakresie produkcji technologii OZE.
Jednak, pomimo ogromnych nakładów finansowych, rząd kanclerz Angeli Merkel nadal zmaga się z konsekwencjami niewystarczającego zwiększenia udziału energii odnawialnej w całym systemie energetycznym. Dlaczego tak jest, skoro udział odnawialnych źródeł energii w produkcji elektryczności zbliża się do poziomu węgla? Prawdziwy problem polega na tym, że po katastrofie w elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi w Japonii w 2011 roku Niemcy próbują również wycofać z użytku reaktory jądrowe. Dodatkowo spada także zużycie gazu ziemnego, a to odbija się na mocy produkcyjnej całego systemu. W tej sytuacji istnieje realna obawa, że wydłuży się czas pracy najbardziej zanieczyszczających środowisko elektrowni zasilanych paliwami kopalnymi.
A mając na uwadze trudne do osiągnięcia cele wyznaczone na 2020 rok, istnieje duże prawdopodobieństwo, że bardziej rygorystyczne cele, które kraj planuje na 2030 r., będą całkowicie poza zasięgiem.
"Wygląda to na naprawdę duże wyzwanie", powiedział Andreas Loeschel, szef komisji rządowej monitorującej transformację energetyczną Niemiec.
Forsal.pl
3
Natomiast OZE nie jest bez wad. Dlaczego? Zamknięcie elektrowni atomowych pozostawia Niemcom niewiele zakładów, które mogą pracować w ciemne zimowe dni, kiedy farmy wiatrowe i elektrownie słoneczne nie pracują na pełnych obrotach i nie dostarczą zbyt wiele energii do sieci. A trzeba zauważyć, że właśnie w tym okresie popyt na energię elektryczną jest najwyższy. Kolejnym problemem jest nadmiar mocy w miesiącach letnich, kiedy jest wietrznie i jasno. Wtedy sieć jest tak zalana mocą, że ceny na rynku hurtowym czasami spadają poniżej zera.
"Było zbyt duże przekonanie, że aby pozbyć się brudnej energii, wystarczy postawić na odnawialne źródła energii i one mogą załatwić sprawę", powiedział Andreas Loeschel.
Forsal.pl
4
Produkcja prądu to tylko jedna strona walki o czyste powietrze i osiągnięcie celów klimatycznych. Ważne jest też jej wykorzystanie. Bundestag uchwalił przepisy, które mają zagwarantować, że cele klimatyczne zostaną jednak osiągnięte. W tych regulacjach znajdują się rygorystyczne przepisy dotyczące zużycia energii zawarte między w innymi nowym kodeksie budowlanym. Nowe przypisy mają sprawić, że budynki będą neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla, a także wprowadzają opłatę za media, która będzie subsydiować inwestycje w zieloną energię.
Ale nawet to nie zmienia faktu, że niemiecka zielona rewolucja pozostaje na wczesnym etapie rozwoju, ponieważ branża wytwarzania energii jest ciągle największym źródłem zanieczyszczeń. Ponad jedna trzecia emisji gazów cieplarnianych w Niemczech pochodzi właśnie z sektora energetycznego. I ta sytuacja może się szybko nie zmienić. Niektórzy wielcy wytwórcy energii, tacy jak RWE AG, oczekują, że rząd może zezwolić niektórym elektrowniom węglowym na dłuższą pracę, niż chcieliby tego ministrowie.
Forsal.pl
5 Poza energetyką także inne sektory gospodarki muszą zmierzyć się z przebudową, aby zwiększyć udział wykorzystania energii odnawialnej. Na przykład transport zużywa 30 procent mocy w Niemczech, ale tylko 4 procent jej zużycia pochodzi z odnawialnych źródeł energii. Gospodarstwa domowe to kolejny duży fragment rynku, który kwalifikuje się do gruntownej modernizacji. Większość mocy wykorzystywanej w domach pochodzi z paliw kopalnych, choć trzeba przyznać, że w tym przypadku udział OZE jest największy.
Forsal.pl
6
Walka o osiągnięcie wyśrubowanych celów klimatycznych niestety jest kosztowna, nie tylko dla państwa, ale i dla obywateli. Pomimo wyższych rachunków za energię, opinia publiczna nadal wspiera transformację energetyczną. Ankiety przeprowadzone przez Instytut Zaawansowanych Badań nad Zrównoważonym Rozwojem (IASS) w Poczdamie wykazały w corocznym badaniu przeprowadzonym na 2017 r., że 88 proc. wyborców popiera strategię redukcji emisji.
Jak widać, na razie poparcie dla redukcji emisji CO2 w Niemczech jest bardzo wysokie. Jednak liczby te mogą ulec zmianie, gdy politycy przeanalizują, jak ich cele pasują do rzeczywistości. I wtedy będą musieli albo nieco spuścić z tonu i żyć z większym zanieczyszczeniem, niż obiecali, albo przeforsować bolesne i kosztowne środki zaradcze, które jeszcze bardziej ograniczą emisje.
Inne narody patrzą na to, jak Niemcy, lider zmian, radzą sobie z walką o czyste środowisko. Przykład Niemiec jest o tyle ważny, że wiele innych państw, które emitują do atmosfery o wiele więcej gazów cieplarnianych, ma jeszcze większy problem z ich redukcją niż Niemcy. Gospodarka naszych zachodnich sąsiadów jest zdominowana przez usługi, które wymagają mniej energii, w tym tej z węgla, niż państwa z przewagą przemysłu i produkcji. Gospodarka Chin, która jest największym źródłem emisji gazów cieplarnianych, jest w większym stopniu zdominowana przez przemysł ciężki i fabryki i dlatego będzie tam trudniej dokonać redukcji.
Jeśli Niemcy, pomimo wszystkich swoich wysiłków, nie będą w stanie odnieść sukcesu, będzie to sygnał, że świat musi przyjąć bardziej kosztowne strategie, aby ograniczyć emisje. Fabryki i elektrownie węglowe pozostaną, natomiast zanieczyszczenia będą wychwytywane bezpośrednio z kominów fabryk i zakładów energetycznych.
Forsal.pl